6

905 50 0
                                    

GAVI

Spieprzyłem. Nie powinienem wtedy płakać. Teraz Pedri martwi się jeszcze bardziej. Miałem ochote wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy. Naprawde nie chciałem. Wiedziałem, że prędzej czy później będe musiał z nim o tym porozmawiać ale nie wiedziałem, że tak szybko. Gdybym zachował się dojrzale to teraz nie rwałbym sobie włosów ze stresu, ale oczywiście zrobiłem inaczej. Wszystko jak zawsze poszło nie tak jak miało. Od teraz Pedri zachowuje się jak moja niańka. Pilnuje czy zjadłem śniadanie i pyta jak się czuje. Pomimo tego, że czuje się beznadziejnie i mam ochote skończyć z tym wszystkim to mówie, że czuje się dobrze. Kłamanie to jedyne co dobrze mi w tej chwili wychodzi. Nawet udawanie nie jest tak dobre jak wcześniej. Pedri sprawił, że naprawde zmiękłem, za co niekoniecznie mu dziękowałem, ale wiedziałem, że gdybym cały czas udawał, że nagle jest wspaniale to domyśliłby się o co chodzi. Był w tym bardzo dobry. W myśleniu. Czasami wydawało mi się, że robi to o wiele częściej niż ja. Nie chciałem żeby sam się przemęczał więc też starałem się robić dla niego coś miłego. Czasami przyrządzałem śniadanie a czasami poprostu mówiłem mu miłe słówka aby poprawić mu dzień. Onieśmielało mnie jak się wtedy uśmiechał. Był tak piękny, że czułem motylki w brzuchu gdy tylko na niego patrzyłem. Był idealny. Kompletnie dla niego przepadłem. Do nikogo nie czułem tak silnego przywiązania jak do niego.

***

Po treningu wyszliśmy na spacer do parku. Do tego samego parku, w którym popłakałem się jak dziecko. Cały czas obarczałem się za to winą. To prawda, chciałem być z nim szczery, brakowało mi tego, ale nie tak szczery. Takich problemów powinien wysłuchiwać psycholog lub psychiatra a nie kumpel. Wiedziałem, że jak mu o tym powiem to odrazu wyśle mnie do któregoś z nich. Powie mi, że zasługuje na profesjonalną pomoc i na tym się skończy. Bałem się tego momentu chociaż czułem, że był już blisko. Nie mogłem trzymać tego w sobie już dłużej i potrzebowałem się wygadać. Nie chciałem jednak zniszczyć atmosfery, która pomiędzy nami panowała. Potrzebowałem jej jak powietrza.
- Gavi? - odskoczyłem przerażony.
- Hm? - na co on tylko westchnął. Oh nie, nie słuchałem.
- Jesteś pewien, że nie chcesz porozmawiać ze mną o tej sprawie? Wiesz, że zawsze służe pomocą. Zawsze Ci pomogę, nie ważne co to będzie.
- Pedri, przestań. Rozumiem, że chcesz pomóc ale narazie tylko szkodzisz. Nie możesz poczekać? Nie czuje się gotowy.
- Oh, przepraszam. Bardzo przepraszam. Oczywiście, że moge poczekać.
Widząc jak się spiął odrazu poczułem się winny. Nie chciałem być niemiły.
- Pedri. Wszystko okej? Naprawde nie chciałem żeby to zabrzmiało źle. Przepraszam, mogłem to lepiej ubrać w słowa.
- Tak, jest okej. Nie powinienem był napierać. Chodź, wracajmy do rezortu. Robi się zimno a nie chce żebyś się przeziębił.

***

Tym razem Pedri spał już u siebie. Dziwnie się z tym czułem i nie mogłem zasnąć. Całą noc myślałem o tym co się wydarzyło. Miałem nadzieje, że Pedri nadal będzie czuły.

***

Miałem racje. Na szczęście brunet zachowywał się normalnie. Spędzaliśmy ze sobą o wiele więcej czasu niż zwykle a nasza relacja była lepsza niż wcześniej, lecz nie była idealna.

My Valentine | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz