21. Nie możesz tego zrobić

1.7K 116 15
                                    

[Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję]

Po wizycie kontrolnej u lekarza prowadzącego Filippo odwiózł mnie do domu a sam pojechał odwiedzić jedno z kasyn , w którym rzekomo coraz częściej dochodzi do jakiś machlojek. Potem miał pilnie przygotowywać się na przyjęcie charytatywne celem, którego będzie zebranie potrzebnych funduszy na wspomożenie osób w walce z nowotworem. Kiedy Filippo pod moim przymusem w końcu zdradził mi temat akcji mój nastrój zmienił się diametralnie. Zrozumiałam dlaczego tak niechętnie mi o tym powiedział. Nie odzywałam się już całą drogę, a potem wysiadłam z samochodu i nie oglądając się za siebie weszłam do domu. Czy chciałam tam być?

 Oczywiście. 

Odkąd zarządzałam majątkiem mojego ojca przekazywał pokaźne sumy na fundację właśnie zajmujące się tym problemem. Miałam do tego sentyment. Oglądanie osłabionej mamy, podłączonej do rurek i innych urządzeń budziło we mnie poczucie niepokoju. To był długi proces bez happy andu. Ale walczyła. Wszyscy walczyliśmy dla niej. A potem na tych wszystkich akcjach doszukiwałam się właśnie jej w każdej kobiecie przedstawianej na zdjęciu. Serce rozrywało się na widok pozbawionych blasku i woli życia oczu spoglądających na nas z fotografii. Starałam się zawsze być silna dla niej, jednak kiedy wracałam do mieszkania byłam tylko cieniem siebie. Odchorowywałam to w samotności z kieliszkiem wina w ręce.

Filippo objął mnie od tyłu. Zacisnęłam zęby.

— Będę tam za ciebie, Katie.

Filippo zawsze rozumiał. Widział więcej, czół więcej. Był dobrym przyjacielem. Wzruszenie ogarnęło moje serce rozpuszczając go jak masło pod wpływem wysokiej temperatury.

— Dziękuję. — Wyplątałam się z jego objęć. — Idź bo się spóźnisz. — Pośpieszyłam go. 

Nie chciałam, żeby dostrzegł to jaka byłam w tym momencie słaba. Mogłabym rozpłakać się przed nim na zawołanie, jednak łzy oznaczały słabość, a ja nie byłam słaba. Przynajmniej starałam się taka nie być. 

Oparłam się o ladę kuchenną, a on się mi przyglądał tak jak zawsze. Próbował przeniknąć w sam środek umęczonej duszy. Jak zawsze stawiałam przed sobą tarcze ochronną. Uśmiechnęłam się.

— Pozdrów ode mnie Sam i Antonia.

Pokiwał, a potem  spojrzał na mnie surowo.

— Tylko żadnych imprez i sprowadzania facetów.

Przewróciłam oczami, jednak uśmiech stał się bardziej szczery, a mniej wymuszony. 

— Jasne już zamówiłam striptizera. Więc nie śpiesz się.

Podszedł do mnie i poczochrał mi włosy jak małemu dziecku. Zrobiłam niezadowoloną minę.

— Bądź grzeczna, Katie.

Jego słowa zabrzmiały jak żart, ale w oczach tliła się surowość.

 Dotarł do mnie alarm z piekarnika. Zapach zapiekanki unosił się po całym mieszkaniu. Założyłam rękawice i wyjęłam naczynie. W telewizji leciał jakiś teleturniej, a na podłodze w salonie walał się popcorn. Pokroiłam zapiekankę i nałożyłam sobie porcję ja talerz. Nalałam wino do kieliszka i wróciłam do salonu. Po kilku godzinach bezczynności przebrałam się w leginsy i zarzuciłam sportową, ocieplaną bluzę. Chciałam po tak długiej przerwie trochę pobiegać. Żebra już nie dawały mi się we znaki, więc uważałam że to idealny plan na wieczór. Kiedy byłam w pobliskim parku, założyłam słuchawki i zrobiłam krótką rozgrzewkę. W okresie zimowym słonce szybko zachodziło przez co robiło się ciemno, więc właśnie zapanować przyjemny półmrok. Przemierzając wąskie alejki parku, starałam się uciekać przed demonami, które tak nieustannie mnie ścigały. Jednym z nich był mój mąż.
Słaby wietrzyk rozwiewał moje włosy i studził rozgrzaną twarz. W tym momencie miałam ochotę zapomnieć o problemach i tym kim jestem. Po dobrej godzinie zmachana i cała spocona wróciłam pod dom. Zatrzymałam się ulice przed, zaskoczona widokiem czarnej limuzyny. Może i nie zdziwiłby mnie gdybym nie poznała że był to samochód Leo. Wstrzymałam oddech w płucach, które paliły żywym ogniem po długotrwałym wysiłku. Cofnęłam się i skryłam w cieniu, usuwając z rzucanego blasku latarni. Moje serce przyspieszyło kiedy go dostrzegłam. W nienagannym garniturze od projektanta i wystylizowanej fryzurze. Mógł zamglić i otumanić niejedno spojrzenie, ale ja wiedziałam co kryło się pod tą idealną fasadą;

Złożona przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz