24. Jesteś dobrym przyjacielem

1.5K 107 23
                                    

[Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję.]

Katherina

Wraz z chwilą kiedy przekroczyłam próg mieszkania, które podobno było moim domem, nie mogłam się odnaleźć. Zamykając drzwi za sobą, a tym samym za wzrokiem Filippo, sprawiło, że zamknęłam swoje emocje w blaszanej puszcze, z której nie było już wyjścia. Wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię Leo mnie zniszczy. Odbierze mi to co wypracowałam w sobie przez te wszystkie dni bez niego. 

Zabierze mi nadzieje. 

Nadzieje, że kiedyś będzie lepiej. 

Leonardo nie odezwał się do mnie ani razu. Nawet na mnie nie spojrzał, jakbym nie istniała. Serce waliło mi jak oszalałe, gdy przed moimi oczami pojawiło się widmo wspomnień ostatnich chwil spędzonych tutaj. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Weszłam do garderoby i wypakowałam rzeczy z walizki, potem wzięłam szybki prysznic. Kiedy wychodziłam z łazienki usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a potem zgrzyt przekręcanego zamka. Zawiązałam szczelnie szlafrok i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły. Wyjęłam klusze z misy, stojącej na komodzie i wsunęłam go do zamka. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie pasuje. 

Wszystko było jasne, ten drań wymienił zamek. 

Zaśmiałam się histerycznie, sama do siebie. Uderzyłam kilka razy w drzwi, a potem się po nich osunęłam. 

Skurwiel. Podły, przebrzydły, skurwiel. 

Wsunęłam palce we włosy i ścisnęłam je na tyle by poczuć ból. 

Chciałam obudzić się z tego koszmaru. Jednak ten koszmar był moim życiem. 

Sama tego chciałaś. 

     Dwie godziny później, gdy czytałam książkę, siedząc na kanapie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spięłam się. Nie wiedziałam co mam robić. W progu stanął Leonardo i przyglądał mi się wzrokiem, od których czułam ciarki na całym ciele. Jakby po skórze wędrowało stadko małych karaluchów. 

— Mój klucz nie pasuje do zamka. Co zrobiłeś?

Na jego surowej twarzy wykwitł cyniczny uśmiech. Wstrząsnął ramionami, zapierając ręce na biodrach.

— Wymieniłem zamek.

— Zdążyłam się domyślić. — Odpowiedziałam, rzucając książkę na ławę. — Nie zostawiłeś mi dodatkowego klucza. 

— Wiem.

— Wiesz? 

Skinął.

— Ubieraj się, Ronaldo zaprasza nas na kolację. Zapewne chcą sprawdzić czy jeszcze nie obiłem tej twojej ślicznej buźki. 

Zadrżałam. Kazałam Filippo się nie mieszać. Dałam mu jasno do zrozumienia, że dam sobie radę. Westchnęłam i wstałam z kanapy. Kiedy chciałam odejść do garderoby, Leo chwycił moje przedramię z taką siła, że musiałam zacisnąć zęby by nie jęknąć. Wrócił prawdziwy mąż.

— Pieprzyłaś się z nim ?

Zmarszczyłam powieki w szoku.

— Co?!

Szarpnąłem mnie jeszcze mocniej.

— To co słyszałaś. Nie udawaj cnotki.

— Uspokój się. O czym ty mówisz? — Warknęłam przez zaciśnięte zęby. 

Miałam dość tego jak mnie traktował. Jak mógł być tak bezczelny, oskarżając mnie o coś co sam robił niemal od początku naszego małżeństwa. 

Złożona przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz