*POV Jack*
- Nic zupełnie? - odezwał się starszy z braci, rzekomo świecąc mi latarką po twarzy - To jakbym patrzył na czarną dziurę...
- Mówię, że nie. Nie mam oczu. Nic tam nie znajdziesz nawet jeśli będziesz mocno szukać - westchnąłem tylko
To już kolejny raz, gdy liczą na to, że zostało ze mnie coś z normalnego człowieka. Innymi słowy, liczą na cud
- To trochę komplikuje wszystko... - Nicolas zgasił urządzenie i przetarł skronie - W teorii możemy zrobić nacięcie w czaszce idące przez czoło... Ale to zostawiłoby bliznę na tak ślicznej twarzy... - mówiąc to lekko przesunął palcem w miejscu o którym mówił
Nie zareagowałem za bardzo, oprócz lekkiego rumieńca, który wdarł się na moje policzki
- Muszę nad tym bardziej pomyśleć. Skontaktuję się z moją dziewczyną. Ma przyjaciela plastyka, który powinien coś doradzić. Mam nadzieję - starszy się przeciągnął odchylając na krześle
Czyli on... już kogoś ma...
- Ciągle tylko o niej gadasz. Przyprowadziłbyś ją w końcu na obiad, albo byśmy poszli na podwójną randkę - Liam podszedł do brata i położył mu dłoń na ramieniu
- Wiesz jak ojciec zareaguje gdy się dowie. Ty tym bardziej powinieneś uważać
- Dlatego się nie dowie. Ja i Su jesteśmy już razem tak długo, a nadal egzystujemy
- Dokładnie rok i trzy miesiące - powiedział spokojnie napomniany chłopak
- Świetnie się słucha waszych spraw rodzinnych, naprawdę. Jednak zaczynam być głodny... a nie chcecie doprowadzić do tego stanu - przerwałem im, na co cała trójka odwróciła się w moją stronę
- Racja. Jedzenie. To nam zamówię pizze, a tobie... może coś znajdę z narządów oddanych na przeszczepy - Yamamoto wyszedł z pomieszczenia
- Bez ananasa pamiętaj! - obu braci krzyknęło za nim, po czym się zaśmiali
- Tworzycie... szczęśliwą rodzinę... - nie wiem czemu to powiedziałem. Ugryzłem się w język zaraz po tym ale było za późno
- Może teraz... Ale nie zawsze tak było. Każdy ma wzloty i upadki, których się nie uniknie. Kwestia na której z tych dwóch opcji skupimy się bardziej - delikatne słowa wypowiedziane z ust Nicolasa... Mądre słowa przede wszystkim. Jednak czasem ciężko wyszukać choć cień czegoś dobrego - Liam przyniesiesz coś do picia? Nie wiem czy twój partner o tym pomyśli - mężczyzna szybko zmienił temat
- Leń - młodszy brat również wyszedł z pokoju
Zostaliśmy sami, jednak przez parę minut nie wymieniliśmy ze sobą żadnego zdania. Kręciło mi się w głowie z braku jedzenia. Nawet nie zauważyłem gdy ten stanął za mną... aż poczułem ogromną ulgę na szyi oraz wolność ruchu nadgarstków. Uwolnił mnie... co za idiota! To był jego błąd!
Natychmiast rzuciłem się na chłopaka i przewróciłem na plecy. Usiadłem na jego biodrach niemalże warcząc. Ale ten nie drgnął
- Na twoim miejscu myślałbym nad ostatnimi słowami... - mruknąłem ściskając jego gardło
- M-może to... J-jednak było... Z-za wcześnie... - Nico łapczywie łapał powietrze, próbując tym samym nieudolnie mnie odtrącić
- Zostaw go - Su wszedł do pokoju i od razu położył jedzenie na ziemi - Posilisz się i porozmawiamy - jedną dłoń wyciągnął w moją stronę, a drugą sięgnął za plecy
Byłem zbyt skupiony na swojej ofiarze by to zauważyć. Wtedy usłyszałem wystrzał, a w moją szyję wbiła się strzałka usypiająca. Zachwiałem się i podparłem ramieniem o ziemię, nadal starając się utrzymać przy przytomności. Nie trwało to niestety długo. Mężczyzna szarpnięciem zrzucił mnie z siebie i się odsunął
- Co ci odwaliło?! Módl się by twój brat się o niczym nie dowiedział. To jego życiowe dzieło
- To normalna istota z uczuciami. Gdyby chciał mnie zabić, zrobiłby to już dawno...
- Nie jest potworem, wiem, co nie zmienia faktu, że nie jest również człowiekiem
- Ale będzie. Zacznijmy go już traktować jak jednego. Przynajmniej przez te parę dni. Do przemiany. Niech poczuje, że faktycznie chcemy mu pomóc, a nie trzymamy go jako więźnia
- Nicolas jesteś nierozsądny
- Po prostu wiem jak to jest. Zresztą. Mówiłem ci
- Tak. A powinieneś powiedzieć to bratu
- Jak będzie odpowiednia pora. Teraz musimy zrobić coś z Jackiem
Nie rozróżniałem, który wypowiadał jakie słowa. Jedynie leżałem na ziemi i wsłuchiwałem się w dialog. A później zemdlałem. Ostatnie myśli jakie przeszły mi przez głowie, to co będzie ze mną dalej. Miałem szczerą nadzieję, że słowa o wolności, nie były rzucone na wiatr. Że będę mógł odetchnąć od kajdanów... od bycia niewolnikiem... to pewnie tylko moje marne marzenia, które się nie spełnią. W końcu nadal jestem tylko eksperymentem. Ale warto je mieć, prawda?
*Hewwo!
Ill treat ya rozdziałem dzisiaj bo mam dobry humorI owszem. Moje dzienne postanowienie poszło topić się z Benem wiem. Psychika mi nie wyrabia no. Potrzebuje motywacji ;-;
*Deathcup~
CZYTASZ
Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)
FanfictionOd dawna w lesie można było wyczuć smród martwych ciał. Bestia krąży i zabija pozbawiając swoje ofiary nerek. Jednak sprawca pozostaje ukryty. Ale na jak długo?