– Tasha, obiecałaś...
Wypowiadałem te dwa słowa za każdym razem, kiedy cię odwiedzałem. Kiedy kładłem twoje ulubione czarne róże pod nagrobkiem, kiedy zapalałem kolejną świecę, kiedy po prostu patrzyłem na szarą mogiłę.
Zawsze myślałem o tym samym – o historii. Mojej, twojej... Naszej. A wszystko zaczęło się ode mnie, od niegdyś zwykłego chłopaka z Brooklyn'u, który postanowił wstąpić do armii. Moja przeszłość nie była idealna, zresztą tak samo jak twoja. Być może dlatego się rozumieliśmy.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. To jedno z niewielu wspomnień, które udało mi się zachować. Mimo, że wszystko wydawało się tam takie same, ty byłaś inna. Jak rozkwitająca róża, kiedy wszystko inne umiera. Choćby deszcz był ogniem, a woda płomieniami, ty i tak owiniesz się pnączami i dalej będziesz rosnąć. Bujne kolce będą twoją ochroną, kaleczącą każdego, kto spróbuje zaatakować. To wyróżniało cię od innych. Ich korzenie były spalane, podczas gdy ty cały czas pięłaś się w górę.
Ja byłem tym wyjątkiem. Nie chciałem atakować więc bezpiecznie przedostawałem się do środka, lawirując między ostrzami. Czasami zdołały mnie dosięgnąć, ale efekt był warty. Każde cierpienie za ciebie jest warte.
Obserwowałem jak dorastasz kiedy co roku kończyłem w Red Room'ie, trenując przyszłe Wdowy. Co roku wyczekiwałem tego samego widoku. Szare ściany pokryte krwią, szarzy ludzie, nic nie znaczący w wielkiej plątaninie organizacji panujących nad światem. I ty, z roku na rok piękniejsza, z lisim kolorem włosów i błyskiem w oku, który nigdy nie zgasł. Zawsze tam był, niezłomnie i jasno. Być może to dzięki niemu byłaś najlepsza. Być może to on i twoja przebiegłość pozwoliły ci na szybkie wspinanie się po drabinie trupów i stanie na samej górze hierarchii Wdów. Byłaś Upadłą Królową, Boginią Piekieł i Łowczynią, Demonem i Najgorszym Koszmarem. Ale przede wszystkim, byłaś moja.
– Tasha, obiecałaś...
A potem zniknęłaś. Wyparowałaś, nie pozostawiając po sobie śladów. Jedyną informacją jaką dostałem było, że zdradziłaś. HYDRA'ę, Red Room, Dreykov'a... I w pewnym sensie mnie. Zostawiłaś mnie bez wyjaśnień, pożegnania, jak starą zabawkę. Być może tym byłem też dla ciebie – zabawkową bronią, którą można odstawić gdy się znudzi. I nagle mój pobyt w Red Room'ie przestał być tak przyjemny. Szarość drażniła, ćwiczący wydawali się beznadziejni w tym co robią. Czerwona Komnata zaczęła schodzić na psy, czy to twój brak tak drastycznie obniżał ich poziom?
Byłaś ich krwawym diamentem, złotem w ludzkiej postaci, najsilniejszym posłańcem i zabójcą. Byłaś moją Różą, Tasha. Iskrą, która jedyna potrafiła przetrwać usuwanie wspomnień i tortury. Iskrą, która powodowała, że czułem się choć trochę mniej winny. Byłaś też sprytna i łaknęłaś wolności. Zawsze, od kiedy pamiętam. I chyba tylko ten szczegół zlekceważyłem.
Mijały lata, a ja po prostu straciłem nadzieję. Twój obraz wciąż napędzał mnie i dodawał otuchy, ale nie sądziłem już, że udało ci się przeżyć. Jedyne wspomnienia jakie ze mnie nie ulatywały, to te z tobą. I musiałem nauczyć się nimi żyć. Za każdym razem kiedy zamykałem oczy, widziałem ciebie. Moją Różę, która zakorzeniła się w moim umyśle i broniła przed wyplewieniem. Nie pozostało mi nic innego jak ją pielęgnować, prawda? W końcu co ma robić Zimowy Żołnierz kiedy nie morduje?
Śniłem o tobie w czasie hibernacji, przywoływałem twój obraz za każdym razem kiedy nóż przecinał moje ciało, wzywałem cię kiedy usuwali mi wspomnienia. I zawsze zostawałaś. Szkoda, że tylko we wspomnieniach. Wtedy czułem, że po prostu cię straciłem. Odeszłaś i już nigdy nie miałaś wrócić.
– Tasha, obiecałaś...
I wtedy, na autostradzie, rozpoznałem cię. Byłaś ze Steve'm i Sam'em, walczyłaś razem z nimi w zupełnie innej wojnie. Z zupełnie innym motywem i życiem. Nie sądziłem, że będzie w nim miejsce dla mnie. Walczyłem z tobą. Próbowałem cię zabić. Nie wiedziałem tylko, czy robię to ze złości, poczucia zdrady, czy po prostu wykonuję rozkazy. Nie wiedziałem już nic. Sprawiłaś, że nie wiedziałem już o czym myśleć i na czym się skupić. Ale nie pozostałaś mi też winna. Walczyłaś, zażarcie jak zawsze, ze skupieniem i determinacją. Być może też chciałaś mnie zabić, nie wiem. Wiem tylko, że ponownie poczułem nadzieję.
CZYTASZ
Tasha, obiecałaś...
FanfictionONESHOT - Tasha, obiecałaś... Ostatnie słowa James'a Barnes'a przed nowym początkiem... Bądź końcem. Wszystko, co chciał przekazać i wyrzucić, gniew, cierpienie i odrobina szczęścia. Tymi dwoma słowami opisałby całą swoją opowieść.