Sufit dawno się zawalił
Gdyż przecież mam pod nim nierówno
Kochanie myślisz że jestem szalony?
Być może, módl się jak możesz, abyś szaleństwa mego nie zaznała
Strony się odwróciły
Nieprawdaż?
Grając w grę naszą szybko z oprawcy zmieniłaś stronę
Przecież tak bardzo Cię zraniłem...
Uciekaj
Przede mną, odpowiedzialnością
Biegnij ile tchu w tych zniszczonych płucach
I teraz na koniec śmieszna sprawa
Która z was to tego wiersza główna szmata?
Do końca życia nie uciekniecie
Ode mnie
Pamięci
Nie wierzycie?
A może się boicie?