Dzisiejszego dnia mieliśmy patrole w różnych częściach miasta, ja na obrzeżach, a Deku w centrum. Zdążyłem już wrócić do domu, bo nie było jakoś super dużo roboty, w końcu na obrzeżach zawsze jest spokojniej.
Robiłem właśnie kolację i czekałem na Izusia. Stęskniłem się już za nim, nie mogę się doczekać, aż wróci.
Wyłączyłem kuchenkę i idealnie usłyszałem otwieranie drzwi. Podszedłem do nich, a w drzwiach ukazał się mój chłopak. Wyglądał fatalnie, jego mina była smutna, przepełniona zmęczeniem i żalem, widać było, że jest wyczerpany.
Podbiegłem do niego i zamknąłem go w uścisku.
- Co jest, kochanie?- zapytałem z troską w głosie.
- Uhh.. nic po prostu dzisiaj miałem tyle pracy, było tylu złoczyńców do pokonania, a na dodatek musiałem się cały czas uśmiechać, żeby cywile poczuli się lepiej i bezpieczniej... Po prostu jestem cholernie wyczerpany po dzisiejszym dniu...- wyżalił mi się.
Poczułem, jak nogi się pod nim uginają, więc chwyciłem go pod tyłek, on objął mnie nogami wokół bioder. Usiadłem z nim w takiej pozycji na kanapie. Odsunąłem go lekko od siebie i spojrzałem w jego oczy, były zaszklone, widać, że powstrzymywał się od płaczu. To musiał być naprawdę męczący dzień dla niego.
Tak właśnie wyglądały dni, kiedy miał dosyć i depresja tak jakby powracała na jeden dzień po to, aby ukazać się znowu jakieś dwa tygodnie później lub trochę wcześniej.
- Słońce, jesteś teraz ze mną, nie musisz niczego udawać...- szepnąłem do niego. Po jego policzkach wreszcie spłynęły łzy, które pewnie wstrzymywał dzisiaj cały dzień.
Oparłem go o siebie, a jego głowę przycisnąłem do mojej klatki piersiowej i miziałem go po włosach.
- No już misiu... możesz teraz się wypłakać...
Siedzieliśmy tak przez jakiś czas. Czasem nam obu było potrzebne siedzenie w ciszy i przytulanie.
Zmieniłem naszą pozycję i położyłem go na plecach na kanapie i zawisłem nad nim.
Przez chwilę wpatrywałem się w jego oczy, a następnie w usta, w które chwilę później wpiłem się zachłannie.
Włożyłem język do jego ust i oplotłem nim ten jego. Całowaliśmy się do czasu, aż zabrakło nam tlenu.
Oderwałem się od niego, a z naszych warg poleciała strużka śliny.
Wplotłem rękę w jego włosy i zacząłem całować go po szyi. Odchylił głowę do tyłu, otworzył usta, a jego oddech nieco przyspieszył. Podobało mi się to.
Ściągnąłem z niego strój i zacząłem schodzić z pocałunkami coraz niżej. Zacząłem robić mu malinki na obojczykach, a następnie na klatce piersiowej przy okazji ściskając jego sutka jedną ręką. Z jego ust wydobywały się sapnięcia i ciche pomruki. Do mojej głowy wpadł świetny pomysł, a na mojej twarzy zagościł szyderczy uśmiech. Przygryzłem jego sutka i w tym samym momencie otarłem się kolanem o jego krocze na co jęknął trochę głośniej. Jego reakcja bardzo mnie usatysfakcjonowała, cholernie mnie podniecało to, jak na niego działam.
- Kacchan, przestań! Hahaha- zaczął się śmiać, a na jego twarzy zagościł piękny uśmiech. Cieszyło mnie to, że zdołałem mu poprawić humor.
- Ale o co ci chodzi?
- Głupi jesteś! Haha.
- Dobra, już dobra, już cię nie dotykam- wstałem i podniosłem ręce, w celu potwierdzenia swoich słów.
- Chodź na kolację- powiedziałem i poszedłem do kuchni.
- Zaraz przyjdę.
Po chwili Deku wrócił w mojej za dużej na niego koszulce. Uśmiechnąłem się tylko, widząc go znowu w moich ciuchach. Często brał moje rzeczy, kiedyś mi powiedział, że to mu poprawia nastrój i czuje się w nich bezpiecznie, czując przez cały czas mój zapach przy sobie.
CZYTASZ
Zniszczyłem go..
Fanfic⚠️TW!⚠️ ⚠️samookaleczanie ⚠️ataki paniki ⚠️znęcanie się fizycznie i psychicznie ⚠️depresja ⚠️zachowania autodestrukcyjne ⚠️próby samobójcze? Bakugo od dzieciństwa znęca się nad Midoriyą. Chłopak nie daje sobie już rady. Każdego dnia jego stan psych...