W końcu, po wielu zdecydowanie zbyt długich dniach podróży, statek Duncana zawitał do portu.
Duncan jako pogromca hybryd był hojnie witany wiele razy, ale patrząc na to co działo się w Dezbie, pomyślał że takiego cholernego cyrku to on jeszcze nie widział. Wydawało mu się bowiem, że cały port zleciał się zobaczyć jak cumują.
- Co tak gały wytrzeszczacie jakbyście tu cholera Barack'a Obamę zobaczyli! Mówiłem że ma być bez tego ciaradajstwa całego! - krzykną Marve schodząc na ląd
- Co tu się wyprawia? Komitet powitalny jakiś czy co? - zapytał zdezorientowany Duncan próbując przebić się przez tłum za kapitanem
- Słuchaj Duncan, - odpowiedział Marve - przepraszam że tak wyszło... - urwał robiąc unik przed jakąś natarczywą babcią - po prostu powiedziałem paru osobom że mógłbyś nam po... - natarczywą babcia o mało go nie powaliła - móc.
- I? - zapytał doganiając w końcu kapitana
- Aargh! Kobieto, odczep się! - krzyknął Marve tym razem padając na glebę - I jeszcze że cię zabiorę.
- A co byś zrobił gdybym...
Duncan nie miał czasu dokończy zdania. Natarczywą babcia po raz kolejny zaatakowała Marve. Duncan w ułamku sekundy dobył broń i odepchnął przyjaciela na bok. Sam stanął oko w oko z morderczą babcią na nagle opustoszałym placu.
Duran nie miał na sobie zbroi, jedynie zakonną szatę. Wiedział że musi działać szybko. W dłuższej walce mógł zostać poważnie zraniony. Skoczył więc w górę i zadał cios w serce. Staruszka była tym niewzoszona. Wyrwał szybko miecz z rany, zrobił piruet, zadał cios, znowu piruet, znowu cios, unik, skok w bok, nabieg i ostateczny cios w głowę. Staruszka padła na wznak. Podszedł do niej i przyjrzał się ciału. Na zewnątrz wyglądało ludzko, ale tkanki w ranach i krew przypominały hybrydzie. Jedynym co różniło je od hybrydzich i ludzkich był zapach. Gdy Duran dotknął rany, poczuł okropny, przeszywający swąd gnijącego mięsa. Nigdy wcześniej nie spotkał się z czymś takim. On i kapitan stali nad trupem zdezorientowani.
- Macie tu może jakiegoś lekarza, szpital, albo laboratorium? - zapytał Duncan po dłuższej chwili.
- Jest szpital. To mniej więcej dziesięć minut drogi stąd na wschód. Chcesz zbadać to ciało?
- Tak, to może być niebezpieczna anomalia. Być może to jakiś nowy rodzaj hybrydy. Istnieją także plotki, że są ludzie, którzy wciąż próbują w jakiś sposób ujarzmić hybrydy lub wykorzystać ich możliwości. Ta kobieta mogła być obiektem takich badań, lepiej się temu przyjrzeć.
- Dobrze. - odpowiedział Marve - Zaniesiemy ją do szpitala. Ale najpierw muszę ustawić moją załogę do pionu.
To mówiąc Marve oddalił się w kierunku portowej speluny, w której woda ognista zaczynała się już lać litrami.
W tym czasie Duncan mógł przyjrzeć się dokładniej szczątkom morderczej babci. Na początku tego nie zauważył, ale teraz wiedział już dokładnie, dlaczego jego cios w serce nic nie dał - staruszka miała serce po drugiej stronie. Zdążył też zauważyć przyczynę okropnego zapachu. Okazało się bowiem, że komórki ciała, ktore znajdowały się w pobliżu ran, rozkładały się z nadnaturalną prędkością. Jednak ku jego zdziwieniu ich rozkład w pewnym momencie się zatrzymał. Wyglądało to tak, jakby ciało zaczęło być odporne na działanie czasu, ale dopiero po kilkuset latach. Niestety na tym skończyły się odkrycia Duncana, ponieważ kapitan powrócił, przyprowadzając ze sobą kilku majtków do pomocy z niesieniem ciała.
CZYTASZ
Świat Nocy
Science FictionŚwiat Nocy, to postapokaliptyczny, dystopijny świat, w którym prawo nie istnieje, a ludzkość sięgnęła dna. Każdy dzień jest tutaj walką o przetrwanie. W tym świecie bractwo Czarnych Lwów, to jedyna nadzieja.