~ 3092 słowa ~
Stresowałem się okropnie. Właśnie kończył się pierwszy tydzień ferii, a co za tym idzie - Kook wraca z obozu i następny tydzień spędzimy u niego, ponieważ Junghyung będzie u przyjaciółki, a mama u Lii.
Właśnie szedłem w stronę domu bruneta z gitarą przewieszoną na plecach. Oczywiście, była w futerale.
Umówiłem się wcześniej z mamą Kooka, że przyjdę przed jego przyjazdem i po prostu zrobię mu niespodziankę. Już wtedy nikogo nie będzie. Więc cudownie.
Kiedy już byłem w pokoju starszego, odłożyłem gitarę za łóżko i sam położyłem się na nim. Czytałem książkę, do której swoją drogą ostatnio niestety rzadko siadam. I kiedy tak po dwóch godzinach już mi się to znudziło, usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi wejściowe.
Zestresowałem się trochę, jednak się cieszyłem. Przez ten tydzień praktycznie nie miałem z nim kontaktu, bo to w końcu obóz, a na obozach praktycznie zawsze zabierają telefony.
Jednak zamiast uśmiechniętego, cieszącego się na nasze spotkanie Kooka... Wszedł, co prawda Jungkook, ale... Przygnębiony i jakby ze łzami w oczach. Popatrzył na mnie pustym wzrokiem i ledwo zdobył się na uśmiech, który nawet nie wyglądał jak uśmiech.
Odłożył torbę na ziemię.
–Cześć.– mruknął. To było najbardziej puste przywitanie, jakie słyszałem.
Zacząłem się bać. Bardzo. Nie miałem zielonego pojęcia, o co może mu chodzić. Co takiego mogło się stać?
Jungkook usiadł na łóżku, a po chwili położył się na nim i schował twarz w dłoniach.
–Jungkook...?– zacząłem niepewnie, jednak on to zupełnie zignorował.– Co się stało?– chłopak nadal milczał. Po chwili usłyszałem siorbanie nosem.– Kookie... Czemu płaczesz?– spytałem, odsłaniając jego twarz.
Ten tylko pociągnął mnie do siebie tak, że spadłem na materac obok, a on wtulił się we mnie i rozpłakał jak małe dziecko.
–Co się dzieje, Kochanie?– spytałem troskliwie, odgarniając mu włosy z twarzy. Miał już naprawdę długie i nie chciałem, żeby mu jakkolwiek przeszkadzały.
–Jimin...– mruknął po dłuższym czasie.– B-bo... Ja w-wziąłem na obóz gitarę i... I-i wczoraj przy ognisku grałem i ś-śpiewałem i w-wszyscy śpiewali, a-ale jak już kiełbaski się upiekły, o-odłożyłem gitarę n-na bok, żeby w s-spokoju zjeść i-i... I...– mówił szybko, zanosząc się z płaczu.– Niki, t-taki jeden chłopak, który n-nienawidzi mnie t-tylko dlatego, ż-że jestem... On... O-on kurwa wrzucił moją gitarę d-do ognia...– wybuchnął jeszcze większym płaczem.
–Jungkook...– westchnąłem z bólem, patrząc na cierpiącego chłopaka.
–S-spaliła się kurwa n-na popiół, bo zauważyłem to z-zdecydowanie za późno! T-to była p-pierdolona pamiątka po dziadku!– wypłakał jak małe dziecko, tuląc się do mnie tak mocno, że brakowało mi powietrza.
Ale teraz się to nie liczyło. Nie ważne, że było mi trudno oddychać. Wiem, jak ważna była dla niego ta gitara. To była najcenniejsza rzecz, jaką posiadał. Ona była wręcz bezcenna.
Dlatego mnie również zabolało cierpienie chłopaka. Strata tej gitary bolała go tak bardzo, jak strata bliskiej osoby.
Jeszcze przez długi czas zanosił się z płaczu, jednak w końcu dał się uspokoić. Tuliłem go do siebie szczelnie. Brunet tylko trząsł się i powtarzał słowa:
–Moja kochana gitara, chcę moją gitarę...
To był tak cholernie przykry widok. Sam się popłakałem, ale całe szczęście nie aż tak.
CZYTASZ
"Telepathy" || Jikook ||
FanfictionJimin jest osobą wysoko wrażliwą, a Jungkook to człowiek orkiestra, który stara się jak może, żeby pokazać swoją miłość do swojego wrażliwego Skarba. ★Długie rozdziały (średnio 3000 słów) ★Top - niespodzianka ;) ★Wiek zmieniony