Całował mnie. Zostawiał małe buziaki na moich policzkach, ramionach, na szyi. Gdy oglądaliśmy filmy, kładł głowę w zagięciu nad moim ramieniem, szczególnie, kiedy się śmiał. Jego dłonie na moich udach. Włosy łaskoczące mi skórę. Głośny śmiech i słowa, których nie pamiętam. Był wszędzie. Gdziekolwiek nie podążyłem, natykałem się na niego. Dokąd nie powiodłem oczu, trafiały one na Jisunga.Był w ścianach, do których dobijał, jak biegł do kuchni patrząc w telefon. Był w zegarze, który imitował klikając językiem. Tik tak, tik tak... Był w pościeli, która wchłonęła jego zapach po wielu nocach spędzonych w moim mieszkaniu. Spał zawsze po prawej stronie i potrzebował dodatkowych poduszek. Z czasem zapach zmieszał się z moim i już go wcale nie rozróżniałem.
Czasem siedziałem na krześle obserwując, jak śpi zwinięty na kanapie i myślałem nad tym, czy kiedykolwiek będę miał odwagę zapytać: czym jesteśmy?
Nasze życia latami splatały się w jedno. Mieliśmy wspólny świat. Ale nie ten wielki i niezmierzony, tylko nasz. Nasz własny świat, którego nigdy nie opuściłem.
Bałem się świata bez Jisunga. Nie wiedziałem, czy w ogóle potrafiłbym bez niego funkcjonować. Jego istnienie tuż obok było takie naturalne, zupełnie jak oddychanie z głęboką wiarą, że zawsze będzie tlen.
CZYTASZ
Skrawki | minsung
FanficZawsze byliśmy razem i zawsze nie do końca. Niczego nam nie brakowało, jedynie ja pozostawałem odrobinę pusty. I to chyba nie twoja wina, mimo że wolałbym zwalić to wszystko na twoją nieświadomość. Ale to ja - ja byłem nieświadomy. Uparcie nie chcia...