Rozdział 46 - Mam pytanie do oskarżonego

438 22 9
                                    

- Tak po prostu tam wejdziemy? – usłyszał ciche pytanie zza swoich pleców.

- Tak – odpowiedział Harry. – To nie czas na podchody. Nie wystarczająco dużo już straciliśmy?

Nie słysząc więcej protestów, Potter wyciągnął przed siebie dłonie, z całej siły popychając drzwi do Wielkiej Sali, które uderzyły z hukiem o ściany. Nie potrzebował więcej, aby zwrócić na siebie uwagę.

Przywitały ich zaskoczone okrzyki uczniów i nauczycieli.

- Panie Potter! – zawołała profesor McGonagall, zrywając się z krzesła i ruszając w jego kierunku. – Pan żyje!

- Oczywiście, że żyje – prychnął chłopak, uśmiechając się do niej z wdzięcznością, a następnie kierując swój wzrok na stojącego przy mównicy Dumbledore'a, który najwyraźniej zaniemówił. – Czyżby ktoś próbował wam wmówić coś innego?

- Harry! – zawołał w końcu dyrektor, otrząsając się, i także ruszył w jego kierunku. – Jak dobrze cię widzieć, mój chłopcze!

- Daruj sobie – przerwał mu Potter, wprawiając w osłupienie większość zgromadzonych. – Naprawdę nadal chcesz udawać?

- Nie wiem o czym mó...

- Nagini, Sanguis, mogłybyście proszę?

Z kąta, tuż za stołem prezydialnym natychmiast wyłoniły się dwa węże, w swoich prawdziwych rozmiarach, otaczając mężczyznę z każdej strony i sycząc na niego ostrzegawczo.

- Dziękuję wam za pomoc, dziewczyny, i za uratowanie Remusa.

- Uczyniłeś nasze życie ciekawszym, Harry Potterze – odpowiedziała mu Sanguis. – Wypuszczenie trochę jadu to nic w zamian.

- Naprawdę nie mam pojęcia co się...

- Zamknij się, proszę – Gryfon pstryknął palcami i czarna taśma zakleiła usta Dumbledore'a, skutecznie go uciszając.

- Wasza Wysokość! – do Wielkiej Sali wpadła Rita Skeeter, a tuż za nią Kingsley i Amelia Bones w otoczeniu kilkunastu pomniejszych aurorów. – Zebrałam wszystkich tak szybko jak się dało.

- Dziękuję, Rito.

- Panie Potter – tym razem odezwała się McGonagall. – Co tu się dzieje? Czy...?

- Dobrze pani myśli, pani profesor – Harry kiwnął głową, podchodząc do zakneblowanego Dumbledore'a i odwracając się do całej Sali. – Ale już po wszystkim. Pewnie zastanawiacie się, co tutaj robię, skoro dyrektor najwyraźniej właśnie zarzekał się, że nie żyję. Przepraszam, że przerwałem własny pogrzeb, jednak najwyższy czas, aby pewne sprawy wyszły na jaw – wyprostował się, a na jego głowie pojawiła się znana już wszystkim srebrna korona. – Jako Władca Czarodziejskiego Świata i Magii, a Także Wszystkich Istot Magicznych, w obecności Minister Magii, Szefa Biura Aurorów, Zastępcy Dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, a także wszystkich tu obecnych, oficjalnie otwieram nadzwyczajny proces sądowy, jednocześnie oskarżając Albusa Percivala Wulfryka Briana Dumbledore'a, pełniącego funkcję Dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie o zmienianie przeznaczenia, wystawianie się nad losem, manipulację czasem i biegiem wydarzeń, co doprowadziło do niezliczonej ilości niewinnych śmierci, korzystanie z zakazanych środków magicznych, wielokrotne użycie Zaklęć Niewybaczalnych i – teraz spojrzał dyrektorowi prosto w oczy. – Bezpośredni atak z zamiarem zabójstwa na Władcę i przyszłą Władczynie Czarodziejskiego Świata i Magii, a Także Wszystkich Istot Magicznych.

***

Kiedy tylko Harry skończył mówić, zrobiło się cicho jak nigdy w Wielkiej Sali. Draco, razem z Syriuszem, Remusem i bardzo zadowolonym rozwojem sytuacji Lordem Voldemortem, obszedł wpatrujący się w Pottera tłum, dosiadając do stołu prezydialnego, tuż koło Severusa, który miał bardzo niewyraźną minę, najwyraźniej nie mogąc się zdecydować pomiędzy podziwem, przerażeniem i skrajnym obrzydzeniem.

Mały Wypadek (drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz