~★9~

87 7 1
                                    

Obudziłem się w łóżku Xingqiu. Zamglonym umysłem próbowałem przypomnieć sobie, co wczoraj robiłem. Pamiętam tyle, że byłem u mojego ,,przyjaciela". Nic więcej.

Szybko wstałem o mało się nie przewracając. Spojrzałem na biurko. Leżał tam przymknięty laptop.

No tak. Wczoraj oglądaliśmy jakiś film na Netflix'xie. Nie za bardzo pamiętam co, ale był tak nudny, że po prostu zasnąłem.

Blisko komputera leżała temperówka z śrubokrętem. Podszedłem bliżej, biorąc temperówkę w dłoń.

No, nie wiem czy to była ciągle temperówka, ponieważ nie miała ostrza.

Nie miała... Ostrza?!

- Chongyun! C-co robisz?! Mówiłem, abyś nie dotykał moich rzeczy! - usłyszałem krzyk w drzwiach.

Natychmiastowo odłożyłem temperówkę i spojrzałem na chłopaka. Był przestraszony. Po chwili wziął tacę z herbatą obok stojącej pokojówki i kazał jej wyjść.

Posłusznie wyszła zamykając drzwi.

Patrzyłem na niego pytającym wzorkiem.

A on wystraszony.

- X-xingqiu.? Co robiłeś?. - spytałem. Czy Xingqiu.. on.? Nie, nawet nie chcę o tym myśleć.

- Zapomnijmy o tym, okej? Zrobiłem herbatę, tylko ci nie dałem gorącej wody. Chongyun? Co ci jest? - patrzałem ślepo w podłogę. Nie mogę uwierzyć, co właśnie zobaczyłem.

Nie, pewnie mu się nudziło i wyjął. Też tak robiłem.

- Nic takiego. To, która moja? - w zamian odpowiedziałem. Na twarzy chłopca pojawił się uśmiech. Wskazał palcem herbatę na lewo.

- Ta! Chyba, że chcesz gorącą.. nie będę narzekać! - z przymrużonymi oczami odwróciłem się w stronę chłopaka. Zaraz zszedł mu uśmiech.

-Nie. - stanowczo zwróciłem się do Xingqiu.

- Tsa tsa... Tylko nie patrz tak na mnie. -
-------time skip--------

Po wypiciu herbaty spojrzałem na zegar w pokoju chłopaka. Była już 12.00. Napój i tak okazał się za gorący, więc musiałem poczekać, mimo narzekać osoby obok.

- Jak ty to robisz?! Ja musiałem czekać na moją herbatę, a i tak wypiłem ją szybciej niż ty! JAK?! - wypytywałem się spokojnemu Xingqiu.

Wpatrywał się w las w oddali. Lekki wiatr dostawałem się przez otwarte okno, powiewając włosy Xingqiu.

Oczy miał przymrużone. Wydawało mi się, że to jego światełko w oczach zgasło. Ale, może tylko mi się wydawało.

Wziął gorącą filiżankę w usta popijając herbatę.

- MHM! - obróciłem głowę w jego stronę. Wylała mu się herbata na bluzkę. Zacząłem się tak głośno śmiać, że ktoś zapukał do drzwi. Po wytarciu wody na koszulce Xingqiu pobiegł otworzyć.

- Jesteście oboje bardzo głośno. W pełni to rozumiem, dojrzewanie itp, ale moglibyście być trochę ciszej? Staram się naprawić obrożę twojego kota, a hałas mi w tym nie pomaga. - powiedział mężczyzna zza drzwi. Xingqiu spojrzał na niego, jagby miał go zaraz zabić.

- Tak tak, jasne.. Dramatyzujesz. Dasz radę - ten chłopak to był brat Xingqiu.

- Jagbym był tobą, to bym dał radę. Ty zawsze możesz zrobić wszystko, nawet jeśli wybuchła bomba atomowa. - zaczynał mówić mężczyzna.

- Nie przesadzaj. To nie moja wina, pamiętaj. To ty zbyt często próbujesz mi dorównać. Ale nigdy nie będziemy tacy sami, więc proszę, wyjdź. - Xingqiu opanowywał spokój. Nawet przy kłótni z bratem? Ja bym od razu wybuchł. Tym bardziej, że Xingqiu jest wojownikiem, a nie zwykłym człowiekiem. Ba! Wojownikiem z wizją!

- Chongyun? - odezwał się do mnie brat Xingqiu.

- Chyba nie obrazisz się, jeśli porozmawiam z NIM na osobności, racja? - spytał się. Spojrzałem nerwowo na Xin. On wpatrywał się na starszego ze złością. Westchnąłem.

- Tak.. - odpowiedziałem. Xingqiu spojrzał na mnie, po czym wyszedł razem z bratem. Czułem, że jak powiem nie, i tak go zabierze.

Podszedłem do drzwi, starając się usłyszeć ich rozmowę. Nic jednak takiego nie usłyszałem. Jednak było wyraźnie słychać narzekania na coś, ale na co, już nie wiem.

Minęło trochę czasu. Wreszcie wyjrzałem za drzwi zobaczyć, co tak długo razem robią. Nie było ich tam.

Może weszli gdzieś indziej? Zszedłem na dół.

- Dzień dobry! - matka Xingqiu mnie przywitała. Myślałem, że ich nie ma.

- Dzień dobry... Wie może pani, gdzie jest Xingqiu? -

- Nie, właśnie miałam się zapytać to samo.. -

- Racja... Pójdę go poszukać na dworze. -

To było dziwne. Czyżby Xingqiu zostawił mnie samego, w jego domu rodzinnym! Czy po prostu poszedł porozmawiać z bratem gdzieś dalej?

Jednak nie musiałem go długo szukać. Przy porcie siedział Xin, mocząc nogi w stawie. Chwasty były na tyle duże, że nie wiadomo gdzie woda kończy się, a gdzie zaczyna, więc wolałem nie podchodzić zbyt blisko.

- Za tydzień Lanteren Rite. Powinienem się tym martwić? - Xingqiu przejeżdżał ręką po tafli wody, a ta podróżowała po ruchach. Zupełnie, jagby była zupełnie posłuszna chłopakowi.

Nagle jego głowa obróciła się w moją stronę, a na twarzy pojawił się znajomy mi, złowieszczy uśmieszek.

- Choć, usiądź obok mnie. Woda zaczyna się prawie przede mną, nie bój się. -

Powoli zacząłem stawiać kroki w kierunku wody, jak i siedzącego tam Xingqiu.

- Co tu robisz? I dlaczego zostawiłeś mnie samego w tym pokoju? -

- Chciałem coś zobaczyć, przepraszam, Chongyun. - chłopak odwrócił wzrok. - nie złość się. -

Spojrzałem w wodę. Była przejrzyście czysta, tak, że widziałem ryby pływające w tafli rzeki.

Ponownie obróciłem się w stronę Xingqiu. Tym razem on również się odwrócił. Byłem trochę zdezorientowany. W końcu, nasze spojrzenia stykały się nad rzeką, gdzie została napisana jedna z legend. Legend l dwóch zakochanych, oczywiście.

- Masz z kim iść na Lanteren Rite? - usłyszałem od osoby siedzącej obok mnie. Jeszcze raz spojrzałem z zdezorientowaniem. Chłopak zaśmiał się.

- To nie jest żadne wyznanie miłości czy coś, po prostu muszę mieć jakąś wymówkę, aby nie musieć iść na festiwal z rodziną. Może i przebywanie z rodzicami podczas festiwali wydaje się fajne, ale nie gdy pochodzisz z rodziny które ma panowanie nad Liyue... - wytłumaczył. W pełni to zrozumiałem. Też nie znosiłem przebywania z rodziną podczas świąt czy czegoś tam.

- Właśnie nie za bardzo. Lubię być twoją wymówką - odpowiedziałem i przysunąłem się do Xingqiu. Ten zaraz zarumienił się i odwrócił wzrok ukrywając zawstydzenie.

- T-ten to... Lanteren Rite jest za jakiś.. tydzień.? Znaczy, nie wiem mega dokładnie... To.. Chcesz? -

- Myślałem że ten moment w moim życiu nie nastąpi. Czuję satysfakcje -

- Tak tak... Ja muszę iść, zanim rodzice się wkurzą. To ten.. pa! - Xingqiu wstał i pobiegł do domu, machając mi na pożegnanie w trakcie biegu. Gdy już nie zdążyłem zobaczyć go za rogiem, wstałem i spojrzałem w taflę wody.

Nie mogę się doczekać.

___________________________________________

Elo elo 320 jak tam życie 😚😚

LUDZIE PISZCIE KOMENTARZE PLS KOCHAM CZYTAĆ KOMENTARZE...

Pozdrawiam x0_k4tsuk1_0x 😘

Słowa: 1004

~•Więcek Niż ,,Przyjaciel"•~Xingqiu X Chongyun Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz