-Do domu- odwróciłam się i moim oczom ukazał się Pedri
-Dlaczego?- rozłożył ramiona marszcząc czoło
-Nie ważne, nie chce mi się tłumaczyć- zostawiłam mojego przyjaciela kierując się w stronę wyjścia
-Hej - wsiadłam do samochodu na tylne siedzenia
-Mów co się stało- wypuścił głośno powietrze ściągając okulary z nosa
-No bo...- usłyszeliśmy pukanie do szyby, wszyscy spojrzeliśmy się na miejsce z którego dochodził dźwięk.
-Dobry trenerze- usłyszałam głos Pedriego w momencie gdy mężczyzna otworzył drzwi od samochodu
-Co się stało mów szybko- ojciec oparł się o siedzenie patrząc na hiszpana
-Jak trener chce, może zostać teraz z żoną i nie wiem czy młodym też, a ja wrócę do domu z Ava- moje serce się rozczuliło. Pedri jest taki kochany
-TAAAK TATO PROSZE- mały blondyn siedzący koło mnie w foteliku krzyknął. Ojciec spojrzał na kobietę siedzącom obok niego i wymienili się spojrzeniami. Ojciec wypuścił głośno powietrze gasząc samochód i odpinając pas.
-Avuś wypnij proszę Luce z fotelika- bez wahania zrobiłam to o co prosił mnie ojciec, a już po chwili wszyscy wysiedliśmy z auta. Uśmiechnęłam się smutno do Pedriego i przytuliłam go. Jest najkochańszą osobą na świecie i nikt nigdy mi tego nie zaprzeczy.
Już po chwili siedzieliśmy w aucie i kierowaliśmy się do Barcelony. Pomiędzy nami panowała cisza, ale ta przyjemna.
-Więc, powiesz mi co się stało?- zapytał ściszając grającą przeze mnie wybraną muzykę
-Mam dosyć tego wiecznego wahania nastroju Gaviry, Bi polar pierdolony raz jest zajebiście chce się do mnie przytulać, najchętniej to by mnie położył i wyruchał, a po sekundzie jak się tylko przytulę do niego to już jest problem i afera- powiedziałam niemalże krzycząc.
-Dymałaś się z Gavira?- powiedział zszokowany
-Na tym małym kundlu to nawet nie wiem czy można się dymać- odwróciłam głowę w stronę szyby patrząc na jezioro obok, którego przejeżdżaliśmy
-Aż taki mały?- krzyknął śmiejąc się
-No gdzieś z taki- pokazałam palcami
-Kurwa on jest wystarczający, nawet duży- skarcił mnie zdenerwowany chłopak. Przewróciłam roześmiana oczami i pogłośniłam piosenkę.
-Mam pomysł- do salonu wszedł chłopak
-Jaki?- zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego
-Mam znajomych na Ibizie, na Ibizie jest ten ogromny klub może...- przerwałam mu
-Lecimy- wzięłam telefon do ręki, aby zadzwonić do ojca z pytaniem o udostępnienie samolotu.
-To czekaj ogarnę bilety- wypuścił głośno powietrze
-Nie no, ja ogarnę samolot ojca- powiedziałam gryząc skórkę przy paznokciu, która swoja drogą dręczyła mnie przez ostatni tydzień
-Pojebie mnie- krzyknęłam uderzając dłonią o udo
-Co się stało- chłopak zmarszczył brwi przez niezrozumienie
-Skórka mnie wkurwia- pokazałam palca na, którym znajduje się ten skurwysyn
-No dosłownie mnie też taka jedna dręczy, muszę się do kosmetyczki umówić- wypuścił głośno powietrze kręcąc głową
-Chodzisz do kosmetyczki?- zdziwiłam się wypowiedzią chłopaka
-No ba i na stopy też- położył swoją nogę na stół na co się zaśmiałam
-Gavi do mnie dzwoni- podniosłam telefon
-Odbierz- spojrzał na mnie
-Halo?- odebrałam
-Gdzie ty jesteś? Wszystko okej? Nic się nie stało? Martwiłem się- przewróciłam oczami
znalazł się milutki
___________
OBIECUJE, że w weekend postaram się napisać wam coś 4 razy dłuższego po prostu teraz mam dużo nauki i nie wyrabiam z szkołą korkami stajnią nauką w domu plus rozdziałami

CZYTASZ
He's the one || Pablo Gavi
FanfictionOsiemnastoletnia Ava, która jako dziecko została zaadoptowana przez Xaviera Hernándeza, trenera słynnego klubu piłkarskiego Barcelona. Gdy dziewczyna kończy szkołę w Stanach postanawia wrócić do jej rodzinnego kraju, a jeszcze tego samego dnia jedzi...