PROLOG

247 8 0
                                    

Od zawsze myślałam, że moje życie jest szczęśliwe. Moi rodzice prowadzili własne działalności, tata kancelarię prawną, a mama prywatną klinikę. Może nie byli milionerami, ale żyłam w dostatku. Wszystko było dobrze, aż do tego telefonu, gdy wracałam z wykładów do mieszkania. Był środowy wieczór, a do mnie dzwoniła mama.

- Halo? Cześć mamo - przywitałam się radośnie, mimo lekkiego zdziwienia, bo rodzice wiedzieli, że byłam dość zabiegana i zwykle dzwonili w weekendy na dłuższą rozmowę.

- Cześć Layla, wiem że dziwnie to zabrzmi, ale przyleć jutro. Jest pilna sprawa - powiedziała kobieta prosto z mostu.

- Co? Mamo, co się stało? - zapytałam tym razem już z wyraźnym niepokojem w głosie. Wyszłam już z terenu uczelni i kierowałam w stronę przystanku autobusowego. A jutro miałam jechać do mechanika po samochód.

- Nic takiego, skarbie. Po prostu przyjedź. Tata już kupił ci bilet. Jutro o piątej czterdzieści masz lot - powiadomiła mnie kobieta spokojnym głosem.

- Co? Ale jak to? Nie mogę - zaprotestowałam od razu.

- Layla, ja wiem, że to może być nietypowe, zwykle wpadasz na święta i wakacje, ale naprawdę, przyleć jutro - uspokoiła mnie. - Jeden dzień naprawdę nie sprawi, że zawalisz studia nawet, jeżeli to Harvard.

- Ale mamo... - nie wiedziałam co powiedzieć. Wsiadłam do autobusu, który właśnie podjechał.

- Córeczko, proszę. Obiecuję, że jutro dowiesz się wszystkiego - zapewniła kobieta.

- Dobrze, będę - zgodziłam się z ciężkim westchnieniem. Jeszcze chwilę porozmawiałyśmy, po czym pożegnałyśmy się i zakończyłam rozmowę.

Jeszcze nie wiedziałam, że ta rozmowa rozpoczęła lawinę wydarzeń, która miała zmienić moje życie. Dosłownie miała postawić wszystko na głowie.

Not TodayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz