rozdział 4

173 12 15
                                    

Ze snu wybudził mnie charakterystyczny dźwięk mojego budzika, gdyby nie on spałabym jeszcze kilka godzin. Zdecydowanie ten weekend minął zbyt szybko. Z niechęcią wstałam z łóżka i poszłam się umyć. Mam takie szczęście, że mam pokój z własną łazienką.

Ubrałam zwykłą czarną bluzę i szare dresy. Przy toaletce zrobiłam lekki makijaż. Schowałam potrzebne rzeczy do torebki i zeszłam po schodach. Do moich nozdrzy dotarł zapach rozpuszczalnej kawy z mlekiem, którą Will pije codziennie podczas czytania książki. Jego kręcone blond włosy były roztrzepane, ale i tak zadbane. Podeszłam do brata i złożyłam, krótkiego buziaka na jego policzku.
-Ktoś tu się nie wyspał.- mówił ze śmiechem Will.
-Kto normalny potrafi się wyspać w poniedziałek, co?
-Ja.
-Ciebie się w to nie zalicza.
-Żmija Ssssss.- Will udawał, że jest wężem co rozbawiło nas oboje. Wytknęłam mu język po czym sięgnęłam po jabłko z miski stojącej na kuchennym blacie.
-Muszę ci coś powiedzieć, Lily. Will nigdy tak nie powiedział, nie wiedziałam czy oznacza to coś dobrego czy może przeciwnie.

Skinęłam głową w znak, aby kontynuował. -Od następnego tygodnia zamieszka z nami mój najlepszy kumpel. Nie masz z tym nic przeciwko?- mówił do mnie a ja stałam jak słup. Zatkało mnie.
-Nie mam. Tylko co to za kumpel?
-Victor. Chodziłem z nim do klasy pamiętasz? Mama go bardzo lubiła i często przychodził do nas na noc. Razem ci dokuczaliśmy.- przy tym ostatnim oboje się zaśmialiśmy.
-Powiem szczerze, że nie kojarzę. Przekonam się jak go zobaczę.
-Racja. Tylko musisz mi coś obiecać.
-Zależy co.
-Nie dojdzie między wami do czegoś więcej. Jest tylko dwa lata starszy od ciebie, ale tu nie chodzi o wiek.
-To o co?
-To nie chłopak dla ciebie.
-Co znaczy ,,nie dla mnie''?
-Nie wnikaj w szczegóły Lily, po prostu mnie posłuchaj.
-Okej.

Szczerze nie wiedziałam co o tym myśleć. Jakby nie patrzeć to nie mam wpływu na to czy w kimś się zakocham. Moje serce o tym zadecyduje a miłość nie wybiera. Poza tym co mogło znaczyć to, że jest dla mnie nieodpowiedni?
-Miłego dnia w szkole, Lily.- głos Willa wyrwał mnie z transu.
-To nie może być miłe, ale dzięki. Will parsknął śmiechem a ja ruszyłam a stronę drzwi. Założyłam moje białe trampki, które przyznam, że były już po przejściach.

*****
Właśnie była przerwa na lunch. Stwierdziłyśmy z Jasminne, że usiądziemy na dworze, aby wykorzystać tą pogodę.
-A teraz opowiadaj co się stało wtedy w klubie. To było dziwne, że po powrocie z toalety od razu chciałaś wracać do domu.
Zamarłam. Moja ręka z widelcem zatrzymała się w połowie drogi do moich ust. To pytanie mnie zatkało. Miałam nadzieję, że Jass o tym zapomniała.
-Nic się nie stało, po prostu jak zabaczyłam, która jest godzina i nie chciałam, żeby Will był zły.
-Widzę, że kręcisz, mów.
-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to proszę nie tutaj, nie w szkolę.
-Okej. Dziś o 17:00 u ciebie.
-Czekaj co?
-Skoro nie chcesz mi mówić tutaj to spotkamy się u ciebie.
-No dobra.
Sądziłam, że Jass odpuści. Jak widać myliłam się. Chyba nie do końca znałam jej możliwości. Muszę się na to przygotować.

Od tamtej sytuacji udało mi się z tym żyć normalnie. Oczywiście dalej mam traumę i boję się, że znów go spotkam i nadal nawiedza mnie w koszmarach, ale uświadomiłam sobie, że nie cofnę czasu i nic nie zmienię. Dlatego pozostaje mi tylko się z tym pogodzić.
-Muszę ci coś jeszcze powiedzieć Jass. Jeśli chcesz to mogę tutaj.
Starałam się mówić półszeptem, aby inni nas nie usłyszeli.
-Dawaj, czyżby jakiś przystojniak?
-Czy przystojniak to nie wiem, stwierdzę jak go zobaczę.
-No to dawaj o co chodzi.
-Will mi dziś powiedział, że od następnego tygodnia zamieszka z nami jego najlepszy przyjaciel. Nie mogłam dokończyć bo Jasminne przerwała mi swoim piskiem.
Jak zawsze to samo. Westchnęłam i poczekałam aż moja przyjaciółka się uspokoi.
-No dobra sorki, dawaj dalej.- powiedziała Jass widząc, że irytuje mnie jej piszczenie
-Po pierwsze nie wiem czego się spodziewać. Will coś mi o nim opowiadał, ale nie mogłam sobie przypomnieć. Po drugie nie uwierzysz co mi powiedział.
-Oświeć mnie.- rzuciła z zadziornym uśmiechem.
-Powiedział, że nie mogę wejść z nim w głębszą relację, że jest tylko dwa lata starszy, ale to nieodpowiedni chłopak dla mnie. Co to może oznaczać Jass?
-Hm.- Jasminne położyła łokieć na stole po czym oparła na dłoni brodę i rozmyślała.
-Może jest dla ciebie zakazany?- dodała po chwili. Nie wiedziałam co to może znaczyć
-To znaczy?
-No może ma jakieś problemy i Will chce cię od nich trzymać z daleka, może jest z innego świata i twój brat twierdzi, że nie pasowalibyście do siebie i zniszczył by ci życie. Jest dużo znaczeń tego słowa Lily. Poczekaj, aż się do was wprowadzi i sama zobaczysz jaki jest. Pamiętaj, że miłość nie wybiera.

Jass miała rację. Jeśli moje serce zechce tego chłopaka to Will nie ma nic do gadania. Narazie nie będę się martwić na zapas.

-Na jak długo u was zamieszka?- spytała Jasminne wybudzając mnie tym z rozmyśleń.
-Dobre pytanie. Sama nie znam na nie odpowiedzi.
W tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje.

*******
Do moich uszu dotarło pukanie do drzwi. Złapałam za klamkę i ujrzałam Jasminne z popcornem i butelką wina w ręce.
-Jutro do szkoły Jass.
-Jak wypijesz będzie ci się łatwiej wygadać.
Przyjaciółka wyminęła mnie i poszła w stronę mojego pokoju. Zamknęłam drzwi wejściowe i ruszyłam za nią.

Jass zdążyła już otworzyć szampana. Ta dziewczyna naprawdę po 14 latach przyjaźni nadal mnie zaskakuje. Z Jass poznałyśmy się w przedszkolu jak miałyśmy po 5 lat.
-Dobra pij i mów.
Wzięłam spory łyk wina, aby nabrać trochę pewności siebie. Wiem, że mogę ufać Jass i ona nikomu tego nie powie. Nawet naszemu przyjacielowi Tony'emu.

Opowiedziałam Jass każdy fragment z tego co się działo. Opowiedziałam też o brunecie, który chciał się do nas przysiąść.
Leżałyśmy przytulone do siebie i patrzyłyśmy w sufit. Nasze szlochy łączyły się ze sobą. Ludzie zapewne uznaliby nas za dwie wariatki. Jednak to jest nasz sposób okazywania przyjaźni. Mimo, że wyzywamy się dla żartów i mamy do siebie dystans to zawsze, gdy któraś potrzebuje drugiej, jesteśmy razem. Kiedy jedna płacze- druga też. I tak właśnie było teraz. Miałam szczęście, że Will wyszedł bo inaczej już dawno wpadłby do mojego pokoju.

******
Minęło sporo czasu. Zdążyłyśmy już pośmiać się kilka razy, później znów płakać i tak w kółko, aż w końcu postanowiłyśmy, że zadzwonimy po Tony'ego.

-No hej Tony, chciałbyś może się do nas przyłączyć?- zachichotała Jasminne.
-Zależy w czym.
-W wypijaniu butelki szampana i oglądaniu jakiś beznadziejnych filmów.
-Gdzie jesteście?
-U Lily.
-Zaraz będę.- opowiedział po czym rozłączył się. Jego głos był stanowczy.

W pewnym momencie drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Tony. Zauważyłam, że jego mięśnie były spięte. Spojrzał na nas i pokręcił głową. Mimo, że Tony był w takim samym wieku jak my to i tak zawsze on był tym, który nas pilnował i ochrzaniał kiedy było trzeba. Był najbardziej odpowiedzialny z naszej trójki. Kiedy chodziłyśmy z Jass na jakieś imprezy i upijałyśmy się tak, że ledwo chodziłyśmy to zawsze Tony po nas przyjeżdżał i zabierał do siebie abyśmy nie miały pretensji w domu.

Jass miała 19 lat, ale jej rodzice byli bardzo surowi, nie zależało im na córce tylko na tym co powiedzą ludzie na ulicy. Mój brat nie krzyczałby na mnie za to, że jestem pijana, bo sam robił gorsze rzeczy w moim wieku, ale martwił by się o mnie i wypytywał czy wszystko w porządku dlatego po prostu zawsze wolałam tego uniknąć.

Tony zabrał nam butelkę i ułożył nas na łóżku tak, aby było nam wygodnie. Nie słuchał naszych marudzeń tylko zachowywał się odpowiedzialnie. Przykrył nas kocem i wyszedł z mojego pokoju. Przez chwilę gadałyśmy z Jass o jakiś głupotach po czym obie usnęłyśmy.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz