prolog

30 3 0
                                    

1990

Dla każdego dzień jak każdy inny. Ale nie dla uczniów jednego z londyńskich liceum. Tragedia, którą uczniowie i nauczyciele zapamiętali na wieki. Szkoła z wysokim poziomem ale też mroczną przeszłością.

Chude, blado różowe palce chłopaka chwyciły klamkę od drzwi wejściowych do placówki. Jedno pociągnięcie klamką i wejście jednego ucznia zmieniło ten dzień na długo.

Ciężkie, czarne buty stawiały głośne kroki, a tego samego koloru, skórzany płaszcz powiewał przez szybki krok.

Wzrok padał na bruneta przez nietypowy przedmiot, który miał przy spodniach. Pistolet.

Chłopak zwinnym krokiem podszedł do biblioteki, do której wręcz, wbiegł robiąc olbrzymie zamieszanie.

Wyciągnął pistolet z paska przy spodniach, załadował go i wycelował w uczniów. Jego brązowe oczy sie zaświeciły, a usta były mocniej zaciśnięte, tak samo jak dłonie na przedmiocie.

Osoby znajdujące sie w pomieszczeniu zaczęły panikować, a chłopak stał nieruchomo zaciskając coraz mocniej ręce na pistolecie. W tym momencie można było usłyszeć jedno. Strzał.

Na ścianie, na którą został skupiony wzrok każdego został ślad po wystrzelonej amunicji. Ludzie zaczęli chować się gdziekolwiek, byleby uciec przed napastnikiem.

Niektórzy zaczęli płakać, dusząc się łzami, inni zaś zasłaniali sie usta dłonią, byleby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, a do niektórych nie docierało przez szok w jakiej są sytuacji. Ale jedno wiedział każdy. To nie skończy sie dobrze. Jedyną osobą, która wiedziała kto przeżyje była osoba stojąca na środku biblioteki, trzymająca broń w rękach.

Chłopak nie zareagował na ucieczkę ofiar. Stał cały czas w tym samym miejscu. Nie ruszał sie, nawet nie drgnął. Dopiero po chwili zaczął wędrować między regałami i stolikami w poszukiwaniu uczniów.

Pierwszych zauważył pod dużym okrągłym stołem. Była tam para. Dziewczyna ubrana w białą, krótką koszulkę z długim rękawem i tego samego krótką spódniczkę. Swoje długie, blond włosy miała związane w wysoką kitkę. Obok niej siedział chłopak ze szkolnego klubu sportowego. Był ubrany w czarne jeansy z przetarciami, białą luźną koszulkę i kurtkę ze swoim nazwiskiem oraz nazwą szkoły.

Kiedy ich zauważył w jego oczach można było zobaczyć jeszcze więcej małych iskierek. Wycelował do nich pistoletem i strzelił dwa razy. Najpierw dostał chłopak, któremu leciała krew z głowy, na co dziewczyna głośno zawyła. Nie trwało to długo kiedy ona i też umarła.

Brunet nie przejmując sie losem pary zaczął szukać kolejnych uczni gwiżdżąc pod nosem.

Za regałem z książkami zobaczył grupę znajomych, którzy siedzieli przerażeni. Jedna z dziewczyn siedziała skulona pod biblioteczką cała sie trzęsąc. Była ubrana w obcisłą szarą koszulkę z długim rękawem i sporym dekoldem, czarne dzwony, które były idealnie dopasowane do jej ciała i czarne trampki. Kolejna dziewczyna, która siedziała koło niej kucała najbardziej skulona jak sie da, byleby zasłonić sie przyjaciółką. Miała na sobie zwykłe czarne dresy i czarną, obcisłą koszulkę z krótkim rękawem. Chłopak, który stał nad nimi i przypatrywał się brunetowi, który celował do nich z pistoletu miał na sobie niebieskie jeansy i białą koszulkę. Momentalnie kiedy napastnik ich zobaczył strzelił trzy razy.

Odchodząc obejrzał się za siebie widząc tylko martwe ciała w kałuży krwi wzruszył ramionami bez poczucia winy i ruszył dalej.

Zobaczył postać uciekająca między półkami z książkami. Szybko pobiegł za nią. Kiedy zobaczył jej całą posturę krzyknął, by się odwrócił i sie nie ruszał. Chłopak momentalnie to wykonał. Chłopacy spojrzeli na siebie, a ofiara poprawiła swoje grube okulary w czarnych, masywnych oprawkach i dał ręce nad głowę. I kolejny strzał. Amunicja przedziurawiła ciemno-niebieski sweter i dotarła do klatki piersiowej, z której momentalnie zaczęły się lać strumienie krwi. Chłopak upadł, a wokół ciała, tak jak w poprzednich, zaczęła sie robić coraz większa kałuża krwi.

Brunet nie przejmując sie rannymi, oraz martwymi ciałami poszedł szukać kolejnych ofiar, które wiedział, że przed nim nie przeżyją.

Zajrzał za recepcję, za którą znalazł dwójkę uczniów płaczących. Zaczęli błagać chłopaka o litość, która w jego żyłach nie płynęła. Za to płynęła psychopatia i brak jakichkolwiek ludzkich uczuć. Poraz kolejny ale też już ostatni można było usłyszeć w całej szkole dwa głośne strzały, które zabiły dwie młode uczennice.

Brunet, brudny z świeżej krwi momentalnie wyszedł z pomieszczenia, w której odegrał krwawą masakrę i opuścił budynek jakby nic nigdy sie nie stało. Mijając uczniów na korytarzu, którzy przed nim uciekali, nie rozglądał sie na boki. Nie przejmował sie tym co przed chwilą zrobił i to, że przez niego osiem osób straciło życie. Jego jedynym celem było opuszczenie budynku, w którym odbyło sie masowe morderstwo.

Blood and PillsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz