rozdział 9

123 15 12
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi. W progu stał mój brat.
-Choinka gotowa do ubierania panno Lily.- uśmiechnęłam się po czym ruszyłam za bratem do salonu. Przy drzewku stał Victor. Kiedy się odwrócił zauważyłam, że skanuje mnie wzrokiem od góry do dołu.

No tak. Przecież zapomniałam się ogarnąć i stoję przed nim w piżamce w świnkę peppe i włosami związanymi w niechlujnego koka. Wole nie wiedzieć co o mnie teraz myśli.

Kiedy Will poszedł do kuchni, razem z brunetem postanowiliśmy zacząć ubierać choinkę. Lampki były już gotowe. Teraz czas na bombki. Victor stał blisko mnie. Zerknął na mnie kontem oka.
-Piżama w peppe, serio?- mówiąc to, parsknął śmiechem
-Jak ci się nie podoba to nie patrz.
Poczułam, że nachyla się w moją stronę.

-Podoba mi się, słodko w niej wyglądasz Lil.- szepnął mi do ucha. Moje ciało przeszedł dreszcz. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone.

Will wszedł do salonu a Victor od razu się wyprostował. Mój brat prychnął oburzony, że nie poczekaliśmy na niego.
-Chodź Lily, założysz gwiazdkę.- powiedział Will. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam na jego barkach. W takiej wysokości byłabym w stanie dosięgnąć sufitu. Widziałam wzrok Victora. Ewidentnie nie był zadowolony. Na myśl przyszło mi nawet, że jest o mnie zazdrosny, ale napewno nie. To tylko moje głupie wyobrażenia.

Resztę dnia spędziliśmy w trójkę. Było miło i śmiesznie. Do naszych uszu dotarł dźwięk pukania.
-Ja otworzę, to pewnie kurier.- rzucił Victor po czym ruszył w stronę drzwi. Byłam bardzo ciekawa co ma w tej paczce. Po chwili z powrotem wrócił do mnie i do Willa. Oglądaliśmy jakiś serial, z którego nie pamiętam nic. Po mojej głowie cały czas chodziło zdanie, które wypowiedział Victor: Podoba mi się, słodko w niej wyglądasz Lil.

Przysięgam, że to zdrobnienie mnie miękczyło. Kiedy mówił do mnie Lil nie byłam
na niego zła, wręcz przeciwnie. Lubiłam go.

-Muszę wam coś powiedzieć.- z transu wyrwał mnie głos Willa.
Nam? Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Skinęłam głową na znak, aby kontynuował.
-Po świętach muszę wyjechać w delegacje. Na nowy rok mnie nie będzie a wy będziecie musieli zostać sami. Nie macie z tym nic przeciwko?- wymawiając to pytanie spojrzał na mnie. Czy miałam coś przeciwko? Sama nie wiem. Z jednej strony chłopak bardzo mnie irytował, z drugiej nie był taki zły.
-Jakoś damy radę.- wyprzedził mnie Victor. Ja skinęłam głową w znak, że się zgadzam. Posłałam Will'owi lekki uśmiech.

I znów mnie wkurzył. Nie dał mi wypowiedzieć jednego słowa tylko od razu zdecydował sam.

Dupek.

*****
Dziś wigilia. Siedzieliśmy w trójkę przy stole w salonie. Wpadłam na super pomysł.
-Will.- zaczęłam. Mój brat posłał mi spojrzenie co się stało.
-Jutro mogłaby przyjść do nas Jass? Na 3 dni. Jej rodzice wyjeżdżają i nie chciałabym, żeby została sama.- to akurat była prawda. Zawsze było mi przykro, gdy jej rodzice wyjeżdżali i zostawiali ją samą.
-Tak.- krótka odpowiedź, ale bardzo dla mnie ważna. Wstałam od stołu i ruszyłam na miejsce Willa. Przytuliłam go i zostawiłam buziaka na jego policzku.
-Dziękuję, jesteś najlepszym bratem na świecie wiesz?
-Wiem.- odpowiedział z zadziornym uśmiechem.

Kiedy wróciłam na swoje miejsce Victor skanował mnie wzrokiem. Will wstał i ruszył na chwilę do kuchni. Victor nachylił się w moją stronę i szepnął: Dziś zobaczysz co było w tej paczce. Widziałem, że
chcesz wiedzieć.- moje ciało przeszedł dreszcz. Skąd on to wie?
-Nie chcę, twoja sprawa.- starałam się zabrzmieć pewnie tak, aby brunet mi uwierzył.
-Jeszcze zobaczymy.- posłał mi zadziorny uśmieszek.

*****
Dzień minął przyjemnie, ale standardowo. Z Willem w wigilię zawsze gramy w karty. Czemu karty? Oboje tego nie wiemy. To taka tradycja z pokoleń rodzinnych. Pierwsze dwie rundy wygrałam ja. Trzecią wygrał Victor a czwartą i piątą Will. Gra w wojnę nie zależy od strategi i umiejętności. To zwykły fart jakie ci się trafią karty.

Kiedy był już wieczór, leżałam w łóżku i rozmawiałam z Jasminne przekazując jej wiadomość, że może przyjść do mnie na te kilka dni. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Uwielbiałam słyszeć, że moja przyjaciółka jest szczęśliwa.
Rozmawiałyśmy sporo czasu, aż do mojego pokoju wszedł Victor. Powiedziałam Jass, że muszę kończyć. Kiedy zapaliłam lampkę ujrzałam w co ubrany jest Victor.

Miał na sobie identyczną piżamę w świnkę peppe. Nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę zamówił taką piżamę jaką mam ja. Nie sądziłam też, że mówił na serio z tym, że przekonam się wieczorem. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

-Patrz jaki super matchting Lil.- powiedział z uśmiechem wskazując na nasze piżamy.
-Wyglądasz jak dziewczynka.
-Nie prawda. Świnka peppa jest dla każdego, nie tylko dla dziewczynek Lil.- Parsknęłam śmiechem na jego wypowiedź.
-Nie podoba ci się?- udawał, że jest smutny a ja śmiałam się jak głupia.
-Nie.
Ciężko mi było cokolwiek z siebie wydusić przez ten napad śmiechu.
-Mi się wydaję, że jednak tak.
-Nie.
Victor zaczął do mnie podchodzić.
Wziął moje dłonie i zmusił mnie, abym wstała. Stojąc prosto widziałam jego szyję. Byłam sporo niższa, więc musiałam unieść głowę do góry by spojrzeć mu w oczy.

Patrzyliśmy sobie w oczy a nasze twarze zbliżały się do siebie. Jego spojrzenie było mocne i namiętne. Jego brązowe tęczówki skanowały moją twarz. Spojrzenie przeszywało mnie na wylot. Był tak cholernie przystojny.

Kiedy jego twarz była milimetr od mojej, dotarło do mnie co się stanie jeśli nie zareaguję. W momencie kiedy jego wargi chciały musnąć moje odepchnęłam go lekko i cofnęłam się o krok.
-Victor.
-Lily.
Naprawdę w tej chwili będzie się ze mną bawił?
-Wyjdź.
W jego oczach dostrzegłam smutek i iskry nadziei.
-Ale...- nie zdążył dokończyć, ponieważ wypchnęłam go z pokoju. Słyszałam jak przeklinał stojąc jeszcze chwilę przed moimi drzwiami.

******
W salonie rozległ się dźwięk pukania. Podbiegłam do drzwi, w których stała Jasminne. Jak zwykle pełna walizka. Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę mojego pokoju. Obie próbowałyśmy wtargnąć jej walizkę po schodach. Ze swojego pokoju wyszedł Victor. Kiedy zobaczył nasze nieudolne próby wniesienia walizki na górę, kącik jego ust się uniósł.
-Pomóc wam?-spytał z rozbawieniem.
-Nie pytaj tylko chodź tu.- rzuciłam obojętnie. Chłopak wziął walizkę i zaniósł ją do mojego pokoju a my szłyśmy za nim.
-Co ty tam wzięłaś Jass?- pytałam zdając sobie sprawę z tego, że jest dużo cięższa niż ostatnim razem.
-Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedziała dziewczyna, posyłając mi słodki i niewinny uśmiech.

Podziękowałyśmy brunetowi za pomoc i weszłyśmy do pokoju.
W mojej głowie cały czas siedział wczorajszy wieczór. Zdałam sobie sprawę, że żałuję odepchnięcia go. Podczas wczorajszej nocy rozmyślałam jakie to uczucie kiedy jego malinowe wargi muskają moje usta. Chciałam się o tym sama przekonać. Chciałam poczuć jego usta na swoich. Teraz byłam tego pewna.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz