21

57 3 0
                                    


Benio:

Kolejny pracowity dzień. Od kilku dni w szpitalu pracuje nowy lekarz. Ale mam go już dość bo non stop mnie zaczepia albo prawi komplementy.

Choć jestem już zajęty to lekarz nie przestaje mnie zaczepiać. Wygląda jak by chciał mnie poderwać bo się zakochał we mnie. Mam nadzieje że teraz się to uspokoi.

Właśnie przywieźliśmy pacjenta. Znowu był ten lekarz, powiedziałem mu co i jak. Następnie sięgałem po kartę pacjenta która leżała na noszach. W tym momencie lekarz klepnął mnie w tyłek.

Od razu obróciłem się do niego podając mu kartę.

B-Może pan przestać tak robić
Le-Nie się pan tak nie denerwuje
B-Ja nie życzę sobie żeby jakiś obcy facet klepał mnie po tyłku.
Le-Dobrze
B-Nowak, Kuba zaczekajcie tu na nosze
N i K-Tak jest doktorze

Ja wyszedłem że szpitala i usiadłem w drzwiach karetki. Po paru minutach przysiadł się do mnie mój ukochany.

W-Kochanie co się dzieje?

W tym momencie kątem oka zauważyłem tego lekarza przed szpital i pali papierosa.

B-Nic po prostu mam już dość tego nowego lekarza
W-Czemu?
B-Bo od samego początku mnie zaczepia
W-Ignoruj go
B-Próbuje ale teraz gdy przywieźliśmy pacjenta i sięgałem po kartę to klepnął mnie po tyłku
W-Naprawdę?!
B-Tak

W tym momencie Wiktor mnie pocałował a ja od razu odwzajemniłem pocałunek i go pogłębiłem. Po skończonym pocałunku spojrzałem w stronę lekarza. Wyglądał na złe ale ja się tym aż tak nie przejmowałem.

B-Wiktor?
W-Tak
B-Mógłbyś pójść do bistro i kupić mi coś do jedzenia
W-Okej.

Wiktor poszedł a ja udałem się do bazy i nalałem sobie wody a następnie wypiłem całą szklankę.

Wróciłem do karetki i usiadłem z powrotem w drzwiach po czym wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać nasze wspólne zdjęcia.

Chłopaki nadal czekali na nosze. Po pięciu minutach poczułem że bardzo chce mi się sikać.

Chciałem iść do bazy ale czułem że zaraz nie wytrzymam. Więc pobiegłem do szpitala przy okazji minąłem się z chłopakami.

Kuba:

Siedzieliśmy na korytarzu i dalej czekaliśmy na nosze. Po chwili do szpitala wbiegł Benio i poleciał do łazienki.

Po nie całej chwili zauważyliśmy że do łazienki wszedł lekarz który non stop zaczepiał Benia.

Od razu wiedzieliśmy że to nie wróży nic dobrego. Postanowiliśmy zrobić coś żeby on nie skrzywdził Benia.

K-Nowak leć po Wiktora a ja powiadomię Górską i Policję
N-już lecę

Nowak:

Poleciał szukać Wiktora. Zauważyłem go jak wracał z bistro. Pod biegłem do niego.

W-Co się dzieje Nowak że ty taki zdyszany?
N-Ten lekarz wszedł za Beniem do łazienki i boimy się że coś mu zrobi
W-To chodź biegniemy tam

Pobiegliśmy do szpitala a później weszliśmy do łazienki i zobaczyliśmy jak ten facet całuje Beniamina który usiłował się mu wyrwać.

Gdy nas zobaczył to puścił Beniamina.

Benio:

Wszedłem do kabiny po czym załatwiłem potrzebę następnie wytarłem się i spuściłem wodę. Ubrałem bokserki i spodnie po czym wyszedłem z kabiny.

Podszedłem do umywalki żeby umyć ręce. Kątem oka zauważyłem że do łazienki wszedł ten lekarz.

Po prostu ignorowałem go. Wziąłem ręcznik papierowy i wytarłem ręce po czym wyrzuciłem ręcznik do kosza.

Skierowałem się w stronę wyjścia ale gdy przechodziłem obok faceta to nagle chwycił mnie za rękę i popchnął na ścianę.

Le-A ty co tak trudno dostępny-powiedział namiętnym głosem
B-Koleś czy ty możesz w końcu zostawić mnie w świętym spokoju

W tym momencie spojrzał na mnie z złowieszczym uśmieszkiem po czym wsadził mi rękę w spodnie. Zaczął dotykać mojego członka i kulki.

Czułem obrzydzenie. Próbowałem mu się wyrwać ale facet mocniej przycisnął mnie do ściany. Czułem jak łzy spływały mi po policzkach.

Po chwili zacząłem głośno krzyczeć.

B-Ratunku! Pomocy!
Le-Zamknij się pedale

Dalej próbowałem mu się wyrwać aż nie usłyszałem jakiś głosów i po chwili do łazienki weszli chłopcy i Wiktor.

Niespodziewanie w tym momencie facet mnie pocałował a po chwili puścił mnie. Po chwili złapała go ochrona. Ja zsunąłem się po ścianie na ziemię.

Podbiegł do mnie Wiktor ale ja nie chciałem na niego patrzeć. Przecież go zdradziłem.

W-Benio?
B-Zostaw mnie
W-Benio jesteś moim chłopakiem i nie zostawię cię
B-Wiktor przecież cię zdradziłem.
W-Benio ale to on cię pocałował a nie ty jego
B-Tak uważasz.
W-Chodź idziemy do bazy
B-Okej

Wiktor:

Pomogłem Beniaminowi wstać a później objąłem go ręką i skierowaliśmy się do wyjścia ale przed szpitalem zatrzymali nas policjanci.

Pol-Przepraszam Pan Beniamin.
B-Ta-Tak
Pol2-Musimy spisać pańskie zeznania.
W-Przepraszam Panowie możecie za nie całą chwilę przyjść na bazę.
Pol-Ależ oczywiście to my za chwilę przyjdziemy

Udaliśmy się razem z Beniem do bazy a następnie usiedliśmy na kanapie a Benio przytulił się do mnie.

Poprosiłem Anię żeby podała Beniowi leki uspakajające. Po minucie zaczął się uspokajać.

Po chwili do socjalnego weszli policjanci po czym jeden usiadł przy stole a drugi stanął blisko kanapy.

Zaczęli przesłuchanie. Beniamin z trudem opowiadał o całej sytuacji. Nie mogłem uwierzyć w to co mówi i co ten lekarz mu zrobił. Chwyciłem go za rękę żeby dodać mu otuchy.

Po półgodzinie Policjanci skończyli przesłuchanie i opuścili bazę. Benio przytulił się mocno do mnie a ja objąłem go ręką a drugą gładziłem po głowie.

Po dziesięciu minutach zauważyłem że zasnął. Delikatnie położyłem go na kanapie po czym podłożyłem mu poduszkę pod głowę i przykryłem kocem.

Pochyliłem się nad nim i szepnąłem mu do ucha.

W-Śpij spokojnie skarbie jestem tu-powiedziałem gładząc go po głowie

Dałem mu jeszcze buziaka w skroń po czym usiadłem na krześle niedaleko kanapy i postanowiłem przy nim posiedzieć.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że rozdział się spodoba (;
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Pa pa


Czy to miłość? Beniamin x WiktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz