5

135 11 1
                                    

~Jungkook~

Od dawna zdawałem sobie, że jestem popierdolony, ale nigdy nie podejrzewałbym że będzie mnie jarać furia jaka opanowała młodszego. Widziałem, że tracił opanowanie, a ja jak zdesperowany nastolatek starałem się ukryć rosnący wzwód i za cholerę nie mogłem pozwolić mu działać. Co prawda znałem strzępy ich rodzinnych historii, tego że ktoś ich zdradził za co życiem przypłacili rodzice Kimów i matka Jimina ,ale nie sądziłem że zrobił to ktoś z rodziny.U nas ojciec zawsze kazał zachowywać czujność, choć jak widać średnio mi to wychodzi, natomiast u Parków przede wszystkim cenili lojalność najbliższych, więc domyślałem się jak duży musiał to być dla nich cios. Czując niespokojnie unoszące się kolano chłopaka tuż przy moim, umieściłem na nim dłoń, na co ten zamarł w ułamku sekundy, żeby po chwili pokręcić głową i w końcu spojrzeć na mnie. Cóż wiedziałem, że nie darzy mnie żadnymi pozytywnymi uczuciami, ale dostrzegając jego spojrzenie poczułem się cholernie nie na miejscu .Wysoko uniesienie brwi i grymas prawdopobnie świadczył o tym ,że już w głowie szuka miejsca, gdzie ukryje moje zwłoki za naruszenie jego przestrzeni osobistej. Spodziewałem się, że mnie odtrąci jednak ku mojemu zaskoczeniu zmrużył tylko oczy i przeniósł je na zdrajcę. Nikt z zebranych nie komentował tego, chociaż ciężko było mi zignorować pytające spojrzenie Hoseoka. Cokolwiek miał w sobie ten drobny psychopata, kręciło mnie jak diabli. Chociaż już teraz czułem, jakbym stąpał bosymi stopami po rozżarzonym węglu, to nie zamierzałem tak łatwo odpuścić.
Po wtaszczeniu delikwentka do jednego z opuszczonych magazynów, pociągnąłem młodszego za sobą chcąc choć w minimalnym stopniu zrozumieć, to czego właśnie będę świadkiem .

-Zamierzasz go odstrzelić ?-zapytałem bez ogródek, na co zmarszczył brwi i wzruszył ramionami -Niedobrze jest działać bez planu.

-Słuchaj, to moje prywatne sprawy, które muszę rozwiązać. Nic nas jeszcze nie łączy i nie masz żadnego zdania w tej kwestii ,więc nie próbuj grać bohatera, bo Daehyun zasłużył sobie na taki los -odparł, starając się przepchać koło mnie i choć nadrabiał ciętym językiem i szybkimi ruchami, to byłem od niego zdecydowanie większy i silniejszy -Puść mnie !

-Nie będę cię moralizował, bo to nie mój interes, ale przed egzekucją warto wyciągnąć z niego cokolwiek. Jesteś zalepiony wizją zemsty i to ci nie pomoże. Mamy być teamem, działać jak dobrze naoliwiona maszyna, więc pozwól że z nim pogadam, a później uciszysz swoje sumienie -drżałem na myśl o jego spojrzeniu, ale gdy tylko je we mnie utkwił starałem się zachować pokerowy wyraz twarzy i nie dać po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób mnie to rusza .Jimin nie wydawał się być zafascynowany moją osobą, a ja miałem wrażenie że wżarł się w mój umysł, od momentu w którym go pierwszy raz ujrzałem .

-Pokaż na co cię stać, ale bądź czujny. Kim to manipulator i dobry aktor, nie wierz w jego krokodyle łzy-westchnął w końcu zrezygnowany, a ja przez jego kapitulację zacząłem czuć dziwny dyskomfort. Miałem nieodparte wrażenie, że powierzając mi to zadanie wypełniam jakiś tylko jemu znany test ,przy którym będzie odhaczał punkty na liście, jak dzieciak przed pierwszym dniem szkoły. Chciałem zobaczyć w jego oczach coś więcej niż obojętność i furię, chciałem dowiedzieć się czy pod tą maską znajduje się cokolwiek ludzkiego, czy może jest tak jak mówią plotki i Park całkowicie wyzbył się uczuć.

W odpowiedzi skinąłem jedynie głową kierując się za nim w głąb obskurnego magazynu. W budynku panowała przytłaczająca duchota i półmrok, co zazwyczaj oddziaływało na schwytanych.Daehyun trząsł się na krześle, zalany łzami co zupełnie nie pasowało do obrazka groźnego mafiozy za jakiego był uważny dziesięć lat temu. Nie miałem pojęcia czy naprawdę jest takim dobrym aktorem, czy faktycznie gniecie go fakt śmierci jego brata . Zgarniając jeden z noży leżących na obszernym stoliku, powoli zbliżyłem się w jego stronę .

-Kto kazał ci tam przyjść ? -zapytałem, jednak nie siliłem się na podniesienie tonu .Facet i tak już wyglądał jakby miał za moment narobić w gacie, nie widziałem potrzeby dodatkowo strzępić sobie języka -Gadaj dopóki możesz  !

Wbił błagalne spojrzenie w Parka, ale ten wciąż nie wyrażając żadnych emocji zadzwonił po swoich ludzi, nakazując im pojawienie się tutaj. Powoli obracałem ostrze w palcach, zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Mogłem wyciągnąć z niego informacje siłą, ale nie miałem żadnych porachunków z tym facetem i nie chciałem odbierać przyjemności z zemsty ludziom, którzy powinni to zrobić. Zbliżyłem nóż do jego nogi, jednak ten szybko szarpnął się odsuwając wraz z krzesłem o kilkanaście centymetrów.

-Zadzwoń do Seojoona, zadzwoń do niego do cholery!- wrzeszczał wprawiająca mnie w jeszcze większą furię. Nie rozumiałem na jaką cholerę mu stary Park i miałem wrażenie, że stara się grać na czas -Możecie mnie zabić, ale to nic wam kurwa nie da .Zadzwoń do ojca Jimin !

-Zła odpowiedź-warknąłem unosząc rękę w której trzymałem nóż, jednak młodszy niespodziewanie pojawił się przy moim boku powstrzymując mnie przed zadaniem ciosu. Marszcząc brwi zerknąłem na jego lewy profil, jednak ten wciąż wpatrywał się niewzruszony w Kima .

-To jak wyrok śmierci bez możliwości wyjaśnienia. Ojciec zabije cię, zanim dobrze zdąży przekroczyć próg tego pomieszczenia -odpowiedział nad wyraz spokojnie, ale skinął głową na jednego z ludzi, który sekundę później już zniknął za drzwiami i równie szybko wrócił podając urządzenie Parkowi. Wciąż z pokerowym wyrazem twarzy, mruczał w odpowiedzi ostatecznie odpychając mnie delikatnie od krzesła. Zabawa nie zdążyła się zacząć, przez co poczułem ukłucie irytacji, ale nie chciałem działać na własną rękę -Nie wiem czy to twój szczęśliwy dzień czy raczej pierdolony koszmar. Ojciec będzie tu za piętnaście minut i lepiej żebyś do tej pory znalazł lepsze wytłumaczenie, niż sztuczne zmartwienie .

Nakazał swoim ludziom pilnować go, po czym zabrał mi nóż i wypchnął mnie ponownie na korytarz .Nie stawiałem się, bo nie byłem jebanym masochistą . Mógłbym iść na wojnę z rywalami, ale Jimin miał być sojusznikiem, a posiadanie w nim wroga było równe bolesnej śmierci, na co absolutnie się nie pisałem, nie z jego ręki. Pchnął mnie na pobliską ścianę i stanął zdecydowanie bliżej, niż bym się po nim spodziewał, jednak wciąż za daleko jak na mój gust. W nozdrza uderzył mnie przyjemny piżmowy zapach, ale czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie, nie miałem czasu na analizę .

-Zabierz ludzi i wracaj do domu. Dzięki za informację, ale to sprawy rodzinne i nic tu po tobie- mruknął i już odwracał się do wyjścia, jednak pchnięty jakąś dziwną potrzebą chwyciłem go za nadgarstek i przyparłem do ściany. Zdecydowanie nie spodziewał się takiego ruchu, w czym utwierdzały mnie jego wysoko uniesione brwi i szerzej otwarte oczy. Czułem jakbym igrał z samym diabłem, gdy zaciskałem palce na jego biodrze. Wyraz jego twarzy momentalnie zmienił się na wkurzony, ale nie odepchnął mnie .

-Mówiłeś coś o czujności ?-przypomniałem, jednak ten nie wyglądał na skorego do dyskusji ani żartów.Wciąż wpatrywał się we mnie jak w cholernego robaka. Chcąc wywołać w nim jakiekolwiek reakcje, uniosłem drugą dłoń i przejechałem po jego długiej szyi ,a następnie opuszkami musnąłem żuchwę i w końcu pulchne wargi ,które pod wpływem mojego dotyku delikatnie rozchylił.

-Jeszcze jeden ruch a zobaczysz jak wyglądają twoje bebechy- szepnął wprost w moje wargi i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że zimna stał przebija się przez materiał koszulki -Nie testuj mojej cierpliwości, potrzebuję cię żywego, ale jeśli spróbujesz czegoś takiego jeszcze raz, to nie dożyjesz pierdolonego ślubu .

-Śmiało -odpowiedziałem równie cicho przykładając czoło do jego. Oczywiście, że odrobine obawiałem się o swoje życie, ale czym byłoby bez lekkiego zastrzyku adrenaliny i strachu -Zrób to !

Warknął gardłowo zaciskając mocniej zęby, ale w końcu opuścił dłoń przymykając na chwile oczy. Odchylił głowę i dosłownie centymetry dzieliły mnie od jego ust.Mały diabełek w mojej głowie prowadził wojnę ze zdrowym rozsądkiem, ale ostatecznie przegrał .Bo choć nie bałem się zranienia, to nie chciałem robić nic wbrew jego woli. Mieliśmy zostać partnerami i zdobycie jego zaufania powinno być moim priorytetem, więc ostatni raz zaciągnąłem się jego zapachem i odsunąłem się o kilka kroków, co od razu wykorzystał i ulotnił się, na odchodne trącając mnie barkiem .

Życie z nim będzie pełne wyzwań !

Mafia Princess /Jikook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz