24

623 26 1
                                    

     Mężczyzna wziął głęboki wdech i zaczął opowiadać. Nie chciał robić z tej sprawy dużej afery, nie chciał nawet o niej rozmawiać; jednak przez to, jak na niego wpływała, innym należały się wyjaśnienia.

     — Wszystko zaczęło się jakieś piętnaście lat temu. Przyjaźniłem się z pewną rodziną. Byli to naprawdę porządni, mili ludzie. Isao był w tej rodzinie, którą przeze mnie stracił. Jako mały chłopiec został zabrany z patologicznego domu. Jego matka i ojciec mieli poważny problem z alkoholem. Zaniedbywali Isao, czasami nawet bili. Na szczęście w końcu zostało to zgłoszone przez moich przyjaciół. Starali się oni bardzo o prawa nad opieką nad Isao i w końcu po dwóch latach udało im się to. Isao nie był złym chłopcem, ale podczas moich odwiedzin zachowywał się dziwnie. Był raczej cichy, zamknięty, co nie było niczym złym rzecz jasna. Niepokój budziło jego wręcz obsesyjne zainteresowanie ostrymi przedmiotami czy truciznami. Pewnego dnia, gdy szedłem do nich na przyjęcie urodzinowe wyprawione dla Isao, na drodze spotkałem jakiegoś mężczyznę. Miał ze sobą torbę, którą mocno ściskał, jakby się czegoś bał, wyglądał na obłąkanego. Zignorowałem to jednak, ponieważ byłem prawie spóźniony, więc naprawdę się śpieszyłem. Po dotarciu na miejsce od razu coś mi nie pasowało. Było zbyt cicho przed domem, czułem jakąś dziwną aurę. Zapukałem raz, drugi, trzeci nikt nie otwierał. Postanowiłem nacisnąć na klamkę. Drzwi nie były zamknięte, w domu panowała cisza i półmrok. Była to późna jesień, więc szybko robiło się ciemno. Skierowałem swoje kroki do salonu. Właśnie tam rozegrała się tragedia. Isao siedział na podłodze naprzeciw ciał swoich rodziców. Jego twarz wyglądała nazbyt spokojnie, nie płakał, może nie miał siły, nie potrafił, nie mam pojęcia dlaczego. Ciała moich przyjaciół były zupełnie zmasakrowane. Szybko zawiadomiłem policję. Pierwszym podejrzanym był oczywiście Isao, a o jego winie świadczyły przede wszystkim odciski jego palców na nożu, który był narzędziem zbrodni. Dopiero wtedy wypowiedział pierwsze słowa, od kiedy się tam pojawiłem. Zaprzeczał, aby miał z tym cokolwiek wspólnego, jednak nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wziął ten nóż. Miał tylko dwanaście lat, tak wiele przeszedł, na pewno miał jakieś traumy, a ja tak po prostu uznałem, że to on jest winny, nie obroniłem go, nie pomogłem mu — przerwał, czując, że słowa coraz ciężej przechodzą mu przez gardło. Były to dla niego bardzo bolesne wspomnienia.

— Fukuzawa-san, jeśli nie jest pan w stanie dalej o tym opowiadać, zrozumiemy to. Nie musi się pan do niczego zmuszać — odezwał się Atsushi smutnym, ale zarazem pełnym wsparcia głosem.

— Nie. Wezwałem was, żeby to z siebie wyrzucić, wyjaśnić tę sytuację. Kontynuując, Isao został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, co już zupełnie go zniszczyło. On potrzebował miłości, wsparcia, zrozumienia, a zamiast tego zawiódł się na kolejnym człowieku. Wszystko, czego się dopuścił, nie było zupełnie jego winą. Nie wybrał sobie przecież swojego życia. Jest po prostu chory, ma wiele traum do przepracowania. W końcu każdy człowiek jest inny, inaczej czuje i odbiera różne sytuacje. Akurat go to wszystko zniszczyło, doprowadziło do stanu, w którym go poznaliście. Mam jedynie nadzieję, że kiedyś uda mu się z tego wyjść i będzie mógł żyć chociaż trochę spokojnie. — Zawiesił wzrok w podłodze. Wyrzucenie tego wszystkiego sprawiło, że poczuł ogromną ulgę.

     Przez dłuższą chwilę nikt nie odważył się wypowiedzieć, chociażby jednego słowa. Wymieniali się tylko spojrzeniami, szukając odpowiedzi na to, co teraz zrobić u innych. Żadnej odpowiedzi jednak nie znaleźli. Ciszę zdecydował się przerwać Kunikida. Wstał ze swojego miejsca i zaczął mówić w imieniu wszystkich.

     — Prezesie, dziękujemy, że zdecydowałeś się nam o tym opowiedzieć. Musiało być to naprawdę ciężkie. Wrócenie wspomnieniami do tak okropnego momentu. Wygłuszanie wyrzutów sumienia na pewno też nie należało do najłatwiejszych, jednak teraz jest to już za panem. Nie zmienimy o prezesie zdania. Każdy z nas popełnił w swoim życiu większe lub mniejsze błędy, ale to właśnie na nich uczymy się najwięcej. Nie moglibyśmy teraz pana znienawidzić za to, co stało się tak dawno temu, zwłaszcza że widać, jak bardzo tego żałujesz prezesie. Na pewno nie miał pan złych intencji. Jak sam prezes wspomniał, każdy przeżywa różne sytuacje na różne sposoby. Śmierć pana bliskich przyjaciół dotknęła pana być może bardziej, niż sam pan myślał. Jeszcze raz dziękujemy za przedstawienie nam tej historii. — Usiadł z powrotem na swoim miejscu.

     Yukichi posłał mu lekki uśmiech w podziękowaniu za te wszystkie słowa. Atsushi, Kenji i Naomi nie mogli już dłużej powstrzymywać łez. Spłynęły im one delikatnie po policzkach. Ta historia i krótka przemowa Doppo wywołały w nich wiele emocji.

     Otarli swoje łzy i wszyscy jeszcze chwilę wspólnie posiedzieli w ciszy, porządkując swoje myśli.

     — No dobrze. Koniec już tego odpoczynku wracajcie do pracy — powiedział Fukuzawa, kierując się do swojego biura. Szybko wrócił do dawnego siebie.

— Panie Fukuzawa, czy jeśli miałem mieć dziś wolne to też mam wracać do pracy? — zapytał lekko zmieszany tym wszystkim Nakajima.

— A czujesz się już lepiej? Ktoś mi powiedział, że teraz masz kogoś do pomocy przy drobnych problemach — odpowiedział w nietypowy dla siebie sposób szarowłosy. Nie było to oczywiście powiedziane złośliwie.

— T-tak, czuję się lepiej. Mogę dziś popracować! — powiedział szybko z rumieńcami na twarzy, na co wszyscy się zaśmiali.

     Czas płynął wszystkim jak kiedyś. Ranpo jak dawniej zajadał się słodyczami, Kunikida pouczał Dazaia, który jak to miał w zwyczaju zajmował się wszystkim tylko nie pracą.

     Był to widok, na który Atsushi czekał tak długo. Wreszcie w agencji wrócił uśmiech i pogodna atmosfera. Jedyne co zaczęło go trapić to jego relacja z Akutagawą. Czy teraz dalej będzie wyglądać tak jak podczas wspólnych misji?


*********************

Hejka kochani! ^^ Znów przepraszam za tę długą przerwę. Jest to już przedostatni rozdział. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to jeszcze dziś wieczorem wstawię ostatni, który jest chyba najdłuższym rozdziałem z całego mojego fanfiction.

Zapach, który mnie rozkochał - shin soukoku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz