Cyno pov:
-Sam już nie rozumiem. Niepotrafię połapać się w życiu mieszkańców sumeru. Czuję się jak wyrzutek, i to w dodatku jedyny. Każdy ma tu jakieś znajomości, a ja? Może i znam wszystkich ale każdy albo się mnje boji albo nabija.
Długo zastanawiałem się co mam z tym faktem zrobić. Przecież nie zostawiłbyn tego tak, miałem ochotę odpocząć. Zdecydowałem, że opuszce wszelkie miasta oraz cywilizacje i udam się do bezludnych lasów i pustyń beż żadnego prowiantu ani załatwionego miejsca w którym mógłbym się zdrzemnąć. Poprostu opuściłem mój rodzinny region dla wolności - wydawało mi się, że to o niej tak marzyłem i, że to właśnie jej mi brakowało.
Wiedziałem, że nikt nie zauważy iż zniknąłem więc nikogo nie informując przeskoczyłem bramy miasta o udałem się na moją wyorawe. Jednak wydawało mi się i miałem silne przeczucie że coś będzie nie tak. Starałem się zostawić to gdzieś stylu głowy i napawiać się naturą. Wkońcu po 2 godzinnym marszu po pustyni o której nigdy nie słyszałem doszłam do granicy pustyni i lasu dżungli. Pomyślałem że w takiej gęstej dżungli łatwiej mi będzie o schron, pożywinie, i oczywiście wodę. Niedługo później znalazłem niewielką jaskinię w której Postanowiłem się zatrzynać. Podczas mojego poszukiwnia szchronienia znalazłem kilka sunsetii więc wzięłam je ze sobą.
Scaramouche pov:
- Dzięki plotkom dotarły do mnie informacje o tym że w Sumeru zaginęła jedna z bardziej znaczących osób. Sam jedyny starający się osiągnąć więcej niż mogłem bardzo się zanudziłem więc za nagrodę jaka dano za znalezienie stwierdziłem że warto będzie się udać do sumeru. Postanowiłem więc że jutro wieczorem złapie pierwszą lepszą łódź i sam pożegluje do liyue a z tamtąd do Sumeru. Gdy tak dłużej o tym myślę to chyba mu się nie dziwię, że uciekł od tego całego zgiełku - bo takie mam przeczucie - , ale cóż, nagroda to nagroda.
Wieczór następnego dnia:
Scaramouche pov:
- Pusta Łódź w porcie której właściciel wyszedl na chwilę sama się prosiła. Sam ten głupi kapitan zostawił klucze w środku więc wypłynąłem. Wiedziałem jak się prowadzi łódź bo kiedyś zostałem nauczony, ale to opowieść na inny moment, teraz skupiamy się na tym całym Cyno którego poszukuje.
Około 2 w nocy dotarłem do liyue i opuściwszy łódź udałem się na długa - lecz przemyślana wyprawę. Miałem do przejścia calutkie liyue więc odrazu szybkim i pewnym krokiem - krok po kroku - zbliżałem się coraz bliżej Sumeru.
Od autora:
Chciałam aby ten rozdział był krótki by był tylko wstępem a więc tak, jest on taki specjalnie, kolejne rozdziały będą dłuższe nie martwcie się.