1. Paella z kukurydzą

1.1K 60 98
                                    

Początek września, 2021 rok

Oniemiała wpatrywałam się w rozpościerający się przede mną widok. Milion myśli krążyło po mojej głowie, większość z nich krzyczała o niesamowitości mojego losu, ale i niepewności, która pożerała mnie od środka. Co teraz będzie? Czy dam radę? Nie zawiodę siebie i rodziców? Czy zgodzenie się na zamieszkanie z przyjacielem z dzieciństwa nie jest złym pomysłem? Nie mam pojęcia, na jak długo zatraciłam się w swoim świecie, ale biegnący do mnie Pedro skutecznie przywrócił mnie do rzeczywistości. Powitałam go szerokim uśmiechem.

— Maribel!! Nawet nie wiesz, jak się stęskniłem! — wykrzyczał mi do ucha, obejmując mnie szczelnie — jak minęła podróż?

— Dobrze, jak widzisz, dotarłam cała i szczęśliwa — odpowiedziałam, wskazując zamaszystym ruchem na siebie i stojące obok mnie walizki — też tęskniłam — jeszcze mocniej wtuliłam się w zagłębienie szyi przyjaciela.

Chłopak wziął ode mnie pakunki i ruszyliśmy w kierunku przestronnej windy. Napisałam do rodziców, że dotarłam bezpiecznie na miejsce i mogą przestać się martwić, przynajmniej w tej kwestii. Mieszkanie znajdowało się na ósmym piętrze, więc ulga, z jaką przywitałam windę, była rozbrajająca. Jak dobrze, że nie będę musiała biegać po tylu schodach, żeby dostać się do domu.

O ile winda się kiedyś nie popsuje.

— Wiesz o tym, że nie będziesz miała czasu na odpoczynek — brunet odchrząknął, patrząc na moją zmęczoną twarz. W końcu miałam trochę godzin podróży za sobą — przez resztę dnia pokażę ci wszystkie funkcje, jakie moje, a od dzisiaj również twoje, mieszkanie ma, a jutro czeka nas zwiedzanie Barcelony... ale w tym przydatniejszym kontekście — wychodząc z windy, chłopak posłał mi ostrzegawczy wzrok, a ja już wiedziałam, że się nie wymigam, kiedy jedyne co mi się cisnęło na usta, to zaprzeczenie i chęć na chociaż kilka godzin porządnej drzemki.

Jak dobrze, że będę miała jeszcze trzy tygodnie na zapoznanie się z miastem, zanim zacznę swoje pierwsze dni w roli studentki farmacji.

Tak, farmacja jest tym, co ostatecznie wybrałam jako kierunek, w którym chcę się kształcić. Dalej związana z moim marzeniem pomagania ludziom, ale w tym bardziej przystępnym dla mnie sposobie.

Pedro podał mi pęk kluczy i wskazał, jak otworzyć drzwi. Niepewnym ruchem wzięłam je od bruneta i przyłożyłam do zamku.

— Spokojnie, to nic trudnego — González położył swoją dłoń na moim ramieniu — zdziwisz się o wiele bardziej, jak będziesz próbowała ogarnąć działanie tego przeklętego prysznica — dokończył.

— To po co taki sobie zamontowałeś? — wyrwało mi się automatycznie z ust, aby kupić sobie jeszcze trochę czasu. 

Nie wiem, czym się stresowałam. Czy tym, że po przekroczeniu progu nie będzie odwrotu, czy może tym, co będzie wiązać się z wejściem do tego mieszkania? Przecież byłam tutaj już kilka razy, chociażby wybierając meble i akcesoria do mojej sypialni. Widniejące przede mną ciemne, drewniane drzwi były jak bariera, która oddzielała od siebie dwa światy.

— Taki mi wybrał projektant, a ja nie wiedziałem, że to będzie tak strasznie tragiczne w użytkowaniu! — odpowiedział ze wzburzeniem, wracając do tematu baterii prysznicowej. Ciekawiło mnie, jak wyglądała wyremontowana łazienka, bo widziałam ją jedynie na zdjęciach i podczas naszych rozmów — no dalej, to, że będziemy tutaj dłużej stać nie sprawi, że ten głupi prysznic zniknie — dodał, uśmiechając się przyjaźnie.

Otworzyłam. Odkluczyłam te masywne drzwi. Patrzyłam się na wnętrze jasnego przedpokoju, w którym jak zawsze panował chaos. Wzięłam swoje walizki, czując ich ciężkość. Nie była ona spowodowana ilością rzeczy. Znowu, to symboliczność tej chwili czyniła z nich coś o wiele bardziej cięższego niż plecak w liceum pierwszego dnia szkoły czy skrzynki z napojami, które pomagałam nosić w hotelowej restauracji moich rodziców w sezonie turystycznym. Rozejrzałam się bez śmiałości po pomieszczeniu, chłonąc wzrokiem przestrzeń dookoła mnie. Teraz już nie byłam tutaj przejazdem, w roli gościa, podczas krótkiego wypadu do Barcelony w celu odwiedzenia Gonzáleza.

Gorzki smak słodyczy | Pedro GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz