Koncert The Best of Broadway - recenzja

19 1 2
                                    


Jeśli czegoś nauczyła mnie pandemia, to większego docenienia sztuki i korzystania z sytuacji, które pozwalają ją przeżywać. Pamiętam, że gdy byłam na pierwszym roku studiów, zrezygnowałam z udziału w koncercie Broadway Exclusive organizowanego przez Jakuba Wociala i artystów związanych z teatrem Rampa, bo doszłam do wniosku, że nie pasuje mi to logistycznie i finansowo, a jeszcze jakaś okazja będzie. A potem przyszedł covid i zniknęła okazja na oglądanie czegokolwiek... Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że koncert powraca w nowej odsłonie, ba, będzie grany wyłącznie w Krakowie, musiałam pojechać.


Koncert ma swoją genezę w zdarzeniu przed paru lat, kiedy Jakub Wocial zaprosił do Polski słynnego Ramina Karimloo (czyli min. pierwszego Upiora w ,,Love never dies") i zorganizował z nim i kilkoma innymi artystami koncert będący podróżą przez największe broadwayowskie hity. Co prawda, Ramin na razie do Polski nie powrócił, ale koncert miał swoje wielokrotne reaktywacje, a teraz powraca po długiej przerwie.

Co prawda, tytuł sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z przebojami Broadwayu, więc nie usłyszymy tu songów z musicali polskich, francuskich, niemieckich czy np. z filmów animowanych, ale mimo to wcale nie jest nudno i wtórnie. Artyście dbają, aby repertuar był różnorodny. Mamy tu zarówno klasyki, jak i musicale bardziej nowoczesne, te znane i słynne, jak i bardziej niszowe, tytuły wystawiane w Polsce jak ,,Aida" czy ,,Doktor Żywago", ale też te, które nie zawitały do naszego kraju. Są wykonania w oryginale, są tłumaczenia, są piosenki bardziej żywe i dynamiczne, ale też melancholijne i skłaniające do zadumy. Na scenie mamy też czwórkę wokalistów, z których każdy ma swój temperament i typ głosu.


Maciek Pawlak, o którym już tu pisałam wielokrotnie, nie tylko wystąpił w roli wokalisty, ale także w dużej mierze zajmował się konferansjerką, rozbawiając publiczność, gdy był na to czas, i wnosząc wiedzę i profesjonalizm, gdy było to potrzebne. Maciek słynie ze swojego jasnego i delikatnego głosu, który bardzo pasuje do ról romantycznych amantów, toteż jego występ rozpoczął się od dwóch wielkich hitów z ,,West Side Story" - ,,Maria" i ,,Tonight" (Maciek gra rolę Tony'ego w inscenizacji białostockiej), jednak dalsze fragmenty pokazały, że stać go na wiele więcej. Rewelacyjnie wykonał mocne ,,On This Night of a Thousand Stars" z ,,Evity" i gniewne ,,Nie miało być tak" z ,,Jesus Christ Superstar". Przybliżył też widzom utwory z musicali, które nie są w Polsce zbyt popularne jak ,,Finishing the Hat" z ,,Niedzieli w parku z Georgem" i ,,Lily's Eyes" z musicalowej wersji ,,Tajemniczego Ogrodu".

Jakub Wocial to bez wątpienia jeden z najbardziej znanych polskich wokalistów, mający na swoim koncie takie wielkie role jak Jezus, Jean Valjean czy Mark z ,,Rentu", a obecnie występuje w niemieckim ,,Tańcu wampirów" jako profesor. I tutaj przyznaję, że ja bardzo długo nie rozumiałam jego fenomenu - słuchałam kilku wykonań, które są dostępne na YouTubie i żadne mnie nie przekonało. Spodziewałam się, że występ na żywo także może nie do końca mnie urzec. I jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, bo po raz pierwszy rozumiałam, czemu tyle ludzi zachwyca się Jakubem Wocialem. Co prawda, jego sposób ekspresji nadal nie do końca do mnie trafia, uważam, że jest trochę zbyt przerysowany i patetyczny, tak wykonania wokalne całkowicie mnie kupiły. Począwszy przez zabawne ,,What's Up, Duloc" z musicalu ,,Shrek", przez bardzo poruszające ,,Being Alive" z ,,Company", ,,Daj mu żyć" z ,,Nędzników", po końcowe ,,She used to be mine" z ,,Waitress", które bardzo kocham, słuchałam wielokrotnie w różnych wykonaniach i mam do niego spore wymagania. I chociaż ta piosenka w męskim wykonaniu wypada dość specyficznie, to emocje i kunszt wokalny nie podlegają dyskusji.

Paulina Janczak to kolejna w tym gronie osoba z uznanym dorobkiem - najmłodsza na świecie odtwórczyni roli Christine w ,,Upiorze w operze", oprócz tego do jej istotnych rol można zaliczyć Stellę z ,,Twist and Shout", Cathy z ,,Company", role w zespole w ,,Kotach" i ,,Jesus Christ Superstar" oraz oczywiście Larę Guichard w ,,Doktorze Żywago". Sama Lucy Simmon, kompozytorka ,,Doktora", stwierdziła, że Paulina śpiewa utwory Lary dokładnie tak, jak brzmiały w jej głowie podczas komponowania. Ale... w moim odczuciu Paulina to kolejna artystka, której fenonemu nie potrafiłam zrozumieć. Utwory, które w jej wykonaniu są dostępne online, niespecjalnie mnie poruszały, dlatego trochę bałam się jej występu na koncercie. I stwierdzam, że chyba jestem dziwnym człowiekiem, który często potrzebuje usłyszeć jakiś głos na żywo, żeby go docenić XD Tym razem Paulina swoim klasycznym, wysokim głosem (,,siedem wysokich C", jak stwierdził Maciek Pawlak) wzbudziła we mnie emocje, o które bym się nie podejrzewała. Słynne ,,When the music played" Lary, z drżącym głosem i wciąż zmieniającą się mimiką, w pełni mnie przekonało, podobnie jak ,,All for Laura" z ,,Kobiety w bieli". Natomiast ,,Memory" i ,,You don't cry for me, Argentina" to prawdziwe bomby emocjonalne, zaśpiewana przepięknie, ale przede wszystkim bardzo dobrze zbudowane aktorsko i emocjonalnie.

Jeśli miałabym wybrać osobę, której występ był moim ulubionym, zdecydowanie jednak postawiłabym na Natalię Piotrowską-Paciorek. Natalia jest dla mnie niesamowicie wszechstronną, zdolną artystką i tym koncertem udowodniła to szczególnie, jej piosenki były chyba najbardziej zróżnicowane. Energiczne ,,The Wizard and I" było chyba moja ulubioną wersją tego songu, jaką słyszałam w ogóle, z kolei medley utworów ,,Jest wszystko w porządku" i ,,Jak mam go pokochać" z ,,Jesus Christ Superstar" bardzo mnie poruszył. Tam było wszystko - nieśmiałość, smutek, przytłoczenie, ale też gniew, siła i bunt.

W tego typu koncertach doceniam to, że oprócz solówek można usłyszeć duety, tercety czy nawet zbiorówki. Poza wspomnianym już ,,Tonight" Maćka Pawlaka i Pauliny Janczak czy ,,Lily's Eyes" w wykonaniu panów, muszę wspomnieć o duetach Maćka i Natalii. Ich wspólne piosenki wiele razy słyszałam na YouTubie i po raz kolejny stwierdzam, że ich głosy, choć z pozoru bardzo różne, świetnie się komponują. Bardzo podobało mi się klimatyczne ,,Move in" ze wspomnianej już ,,Niedzieli w parku z Georgem", a ,,It's all coming back to me now" z repertuaru Celine Dion po prostu powaliło pięknem. Na uwagę zasługuje też tercet Jakuba, Pauliny i Natalii ze ,,Step too far" z ,,Aidy", gdzie szczególnie Natalia mogła w pełni zaprezentować głębię i siłę swojego głosu. Wisienką na torcie było wykonanie ,,Phantom of the Opera" z dwoma Upiorami i dwiema Christine.


,,Trasa" The Best of Broadway już się zakończyła, więc nikogo do tego koncertu nie zachęcę, ani nie zniechęcę, natomiast dla mnie było to piękne przeżycie, które uzmysłowiło mi, jak bardzo kocham muzykę i musicale. Wiadomo, że nie każdy spektakl czy piosenka trafiają do mnie jako całość, ale najważniejsze jest dla mnie obcowanie z pięknymi głosami, emocjami, które przekazują wokaliści, z interpretacją aktorską zawartą w każdej piosence. I dlatego myślę, że zawsze będę na tego typu imprezy wracać.

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz