Ch. 18

271 35 17
                                    

Wydawało mu się, że w chwili gdy w końcu położy się we własnym łóżku, chociaż na moment nie będzie musiał się już tym wszystkim przejmować, jednak nim to nastąpiło, wydarzyło się naprawdę wiele.

Po wyjściu z Zakazanego Lasu, oraz po dotarciu do zamku, nie zamierzali czekać z odkryciem do rana, dlatego od razu skierowali swe kroki do opiekunki Gryffindoru, co wydawało się Keigo najbardziej rozsądne. Stara kobieta momentami może i była surowa, lecz przynajmniej potrafiła sprawiedliwie osądzić i wysłuchać, w przeciwieństwie do opiekuna Slytherinu, którego blondyn strzegł się jak ognia.

Oczywiście obaj spodziewali się kary za samowolne wychodzenie poza teren szkoły o tej porze, w dodatku do miejsca do którego pod żadnym pozorem nie można było im chodzić, lecz to nie miało znaczenia. Opowiedzieli jej o wszystkim co udało im się do tej pory ustalić, i tym razem nie wyglądało na to, że zostaną zignorowani. Pomijając fakt, że dostali ujemne punkty oraz karę, w postaci naprawdę długiego wypracowania, z którym mają się uporać do końca tygodnia. Jednak nie to było najgorsze, dla Keigo prawdziwym ciosem były słowa czarownicy, jasno dające mu do zrozumienia, że się nim rozczarowała. Mimo to, gdyby mógł cofnąć czas, postąpiłby w ten sam sposób. 

Jego serce nadal pozostawało niespokojne, bo pomimo iż nauczyciele już o wszystkim wiedzieli i od razu zajęli się tą sprawą, nie mógł tak po prostu przestać o tym myśleć. Śmierciożercy  w Hogwarcie, ta wizja wydawała mu się tak odległa i nierealna, ale i jednocześnie przerażająca, że już nie wiedział, co o tym myśleć. Być może trochę się jednak bał. 

Kręcąc lekko głową, przewrócił się na drugi bok, tym samym spoglądając w stronę okna, za którym zaczynało świtać. Spędzili całą noc na łażeniu po lesie i tłumaczeniu wszystkiego nauczycielom, więc nie mieli nawet kiedy się wyspać. Jeśli zasnąłby teraz, może udałoby mu się chociaż zdrzemnąć do rozpoczęcia lekcji, jednak myśli zajmującego jego głowę, po prostu mu na to nie pozwalały. Zastanawiał się, czy Toya również miał teraz podobny problem. Właściwie, czemu znowu o nim myślał? 

Dlaczego akurat teraz przypomniał sobie ich powrót do zamku? Gdy po wyjściu z lasu, chłopak objął go ramieniem, z ulgą oraz uśmiechem przenosząc na niego swój ciężar, a ponieważ było to dla niego tak nagłe, że nie miał czasu zapanować nad równowagą, w efekcie czego ponownie tej nocy, znaleźli się na ziemi. Śmiech Ślizgona sprawił, że Keigo nie mógł dłużej nad tym myśleć, a tym bardziej się na niego gniewać, lecz po prostu się uśmiechnąć, jednocześnie nie mogąc oderwać od niego wzroku. 

Dzięki niemu, choć trochę mógł rozładować napięcie. Nie musieli nic mówić, obaj po prostu to czuli. 

Masz pająka we włosach — Stwierdził Toya, przyglądając mu się od dłuższego czasu. Nie musiał powtarzać dwa razy, bo Keigo od razu się uaktywnił.

— G-Gdzie?! — Podnosząc się do siadu, zaczął nerwowo przeczesywać włosy, na co jego towarzysz parsknął śmiechem i kręcąc głową, również się podniósł, wyciągając dłonie w jego stronę. Blondyn natychmiast zastygł, pozwalając mu na działanie, byleby tylko pozbyć się natręta. Chwilę później było po wszystkim, spojrzał na chłopaka, który sekundę wcześniej wyjął coś z jego włosów. — Listek...

Mruknął pod nosem, przetwarzając informację, by chwilę później rzucić się na chłopaka, który ponownie wybuchnął śmiechem, jednocześnie próbując go z siebie zrzucić. Najwyraźniej w tej sprawie nie da mu spokoju przez jeszcze jakiś czas. Przepychanki skończyły się gdy wylądowali w pozycji, w której ich twarz dzieliło naprawdę niewiele. Keigo najwyraźniej o tym nie myślał, gdy przygwoździł go do ziemi, lecz stało się. Przez kilka sekund po prostu wpatrywali się sobie w oczy, do momentu gdy blondyn nie odwrócił wzroku i nie zszedł ze Ślizgona, który podnosząc się do siadu, zmarszczył brwi. 

— Coś się stało? — Przez tą krótką chwilę, zdołał dostrzec cień zmartwienia na jego twarzy. 

— Nie, po prostu — Westchnął, tak naprawdę nie wiedząc co odpowiedzieć. Odwrócił wzrok, czując delikatne rumieńce, oraz nie myśląc, że w tych okolicznościach Toya nie byłby w stanie ich dostrzec. 

— Niech zgadnę, przejmujesz się meczem — Rzucił chłopak, co wydawało mu się najbardziej prawdopodobne. Keigo spojrzał na niego zaskoczony, po czym pokiwał głową. — Niedługo do tego wrócisz. 

— Mam nadzieję. Wiesz, też mógłbyś raz przyjść. 

— I może jeszcze ci pokibicować? — Toya uniósł z lekkim uśmiechem brew. 

— Wtedy na pewno bym wygrał — Odparł wesoło Keigo.  

— Mojemu domowi by się to nie spodobało — Westchnął chłopak, na co Keigo pokiwał lekko głową. — Ale, mógłbym w sumie raz przyjść. Popatrzeć jak zaliczasz glebę czy coś. 

Blondyn zacisnął usta, po czym walnął go w ramię, na co ten syknął, zaczynając je pocierać. Mimo to, w jego sercu zrodziła się nadzieja.  

Nie mógł przestać o tym myśleć. 

Jakiś czas później, tuż przed lekcjami, gdy udało mu się jako tako wyspać, został wezwany do opiekunki jego domu. Oczywiście było to dla niego dużym zaskoczeniem, bo wydawało mu się, że wszystko już sobie wyjaśnili, jednak najwyraźniej coś musiało być na rzeczy. Wchodząc pospiesznie do sali, spojrzał na starszą kobietę, piszącą coś przy biurku. Odrywając wzrok od pergaminu, odwzajemniła jego spojrzenie. 

— Chciała mnie pani widzieć — Zacisnął dłoń na pasku od torby, w głębi serca bojąc się tego, co miał za chwilę usłyszeć. Chcą go wydalić ze szkoły? A może coś gorszego?

— Tak, ponieważ opiekun Slytherinu niesprawiedliwie osadził cię w moim imieniu, zawieszam twoją karę, nie należysz do ich domu więc nie miał prawa cię karać w ten sposób.

Chłopak miał wrażenie, że to się nie dzieje naprawdę.

— Czyli... — Czując ogarniającą go radość, nie mógł wydobyć z siebie ani słowa. Czarownica uśmiechnęła się i skinęła głową.

— Tak panie Takami, wraca pan do gry.

✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz