Rozdział Czwarty

107 8 1
                                    

Severus zawsze miał przy sobie zapas eliksirów przeciwbólowych, uspokajających i tamujących krwawienia wewnętrzne. Musiał być przygotowany na każdą ewentualność z powodu wezwań do Czarnego Pana. Zawsze mógł zostać ukarany za coś co nie spodobało się Voldemortowi. Dlatego zawsze miał coś przy sobie, aby szybko się uleczyć. Dzięki temu mógł teraz trochę złagodzić cierpienie malucha. Nie mógł sobie wyobrazić, jak długo to małe dziecko musiało znosić te tortury, ale pewne było to, że nie była to jednorazowa sytuacja. Ludzie, którzy mieli dać mu schronienie, tak brutalnie go skrzywdzili. Snape miał ochotę obedrzeć ich ze skóry. Teraz mógł tylko spróbować pomóc malcowi. Z trudem podał dziecku mikstury. Ciężko było je podać komuś kto był nieprzytomny. Musiał używać zaklęcia przełykania. Najwyraźniej chłopiec zemdlał zaraz przed tym jak Mistrzowi Eliksirów udało się otworzyć komórkę. Ułożył sobie chłopca na kolanach, a jego głowę oparł o swoją klatkę piersiową. Musiał czekać aż zauważy, że eliksiry zaczynają działać. Po paru minutach ciałko trochę się rozluźniło. Wziął chłopca na ręce. Ułożył go w zgięciu jednej ręki, a drugą włożył pod kolana. Następnie skierował się z małym Harrym do drzwi, którymi wcześniej wchodził i przeteleportował się pod osłony Hogwartu. Bariery te, uniemożliwiały aportację na teren zamku, dlatego resztę drogi do szkoły musiał pokonać pieszo z dzieckiem na rękach. Severus pokonał trasę do Hogwartu najszybciej jak tylko mógł, ale w sposób dostosowany do obecnego stanu chłopca. Nie chciał zrobić maluchowi większej krzywdy. Po minutach szybkiego marszu znalazł się pod drzwiami skrzydła szpitalnego. Z impetem wparował do środka i zaczął szukać Poppy. Na całe szczęście magomedyczka wróciła do zamku dziś rano, po pobycie u swojej siostry. Gdy kobieta usłyszała huk otwierających się drzwi, a następnie zauważyła przed sobą Snape'a z maleńkim, zakrwawionym dzieckiem na rękach, prawie zeszła na zawał. Musiała jednak od razu się otrząsnąć i zacząć pomagać chłopcu.

-Severusie połóż go tutaj- mówiła wskazując ręką na najbliższe łóżko szpitalne- Co się stało? Kto mu to zrobił?

-Poppy znalazłem Harrego w takim stanie w domu jego wujostwa. Podałem mu już eliksir przeciwbólowy i zatrzymujący krwotoki wewnętrzne. Nie chciałem mu dawać nic więcej przed przybyciem tutaj.

-Dobrze zrobiłeś, muszę go szybko zbadać, więc proszę Cię odsuń się trochę.

Pomfrey zaczęła diagnozować chłopca. Z każdym ruchem różdżki, oczy magomedyczki robiły się coraz większe.

-Poppy, co z nim?

-Sev... przynieś mi szybko miksturę przeciwbólową, na silny wstrząs mózgu, odrost kości i do oczyszczania ran. Do tego dużo bandaży i gaz. Prawie całe jego ciało pokryte jest ranami. Muszę szybko to opatrzeć, aby nie wdało się zakażenie. W najgorszym stanie jest lewe płuco. Złamane żebro wbiło się w nie i malec ma przez to ogromne problemy z oddychaniem. Muszę wyjąć tą kość z płuca i ustawić we właściwym miejscu. Severusie błagam Cię, pospiesz się jeżeli mam zdążyć mu pomóc.

Snape poszedł na zaplecze.

-Co ci ludzie tobie zrobili maluchu?- powiedziała do nieprzytomnego chłopca, cały czas sprawdzając jego oddech.

**********************************************************************************

Proszę bardzo, oto czwarty rozdział. Mam nadzieję, że wszystko w porząsiu. Dajcie znać, jeśli coś by się nie zgadzało. To są dwa rozdziały, które złączyłam w jeden. Byłyby po prostu za krótkie. Buziaki (❁'◡'❁)



Stanley Severus Tobias SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz