Słowem wstępu, chcę zaznaczyć, że tak - rozdział jest dość długi, ale mam nadzieję, że początek was nie znudzi, bo sprawy i akcja nabiera tempa dopiero później.... To tyle, zapraszam do czytania.
***
Miami, impreza po wyścigu
Światła, klubowa muzyka, drinki, rozmowy i przyjaciele. Tęskniła za tym. Victoria uwielbiała to, że mogła się z nimi ponownie spotkać i spędzić z nimi czas. Myślała, że nawet jeżeli to się wydarzy, to będzie trochę...inaczej, bardziej formalnie. Tymczasem wszystko wyglądało zupełnie na odwrót. Pomimo tylu lat i pomimo kompletnej zmiany każdego z nich nadal potrafili mieć taką relację jak jeszcze 11 lat temu. Czy to w ogóle możliwe? Za to właśnie kochała ich relację z Charlesem i Pierrem.
Muzyka grała, ludzie tańczyli, a wśród nich również dwójka Monakijczyków. Mieli właśnie swój moment życia, w którym bez zważania na otaczający ich świat, bez opamiętania tańczyli w rytm piosenek. Razem. Byli dość blisko siebie, a właściwie wręcz na sobie, jeśli można tak powiedzieć. Charles ją obejmował, a ona trzymała ręce zawieszone na jego szyi. Ich twarze były centymetry od siebie. Można by powiedzieć, że to normalne, że są przyjaciółmi. Ale czy na pewno tak właśnie wygląda para 'przyjaciół'? Można by też powiedzieć, że przecież są na imprezie, że co się robi na imprezie jak nie tańczy? Jednak to nie wyglądało tylko na taniec. Zbliżeni tak do siebie rozmawiali na przeróżne tematy, a żadne z nich nawet nie pomyślało o zmianie pozycji lub odsunięciu się od drugiego. Tak było im dobrze, centymetry od siebie. Pewnie dość dużą rolę grał tu też alkohol, którego wcześniej trochę wypili. Zdecydowanie dodał odwagi obojgu z nich.
Przetańczyli w ten sposób parę piosenek, po czym uznali, że dobrą opcją byłby krótki odpoczynek i porozmawianie z innymi kierowcami. W taki sposób chwilę później siedzieli na kanapie wraz z paroma innymi chłopakami. Rozmawiali przeważnie o poprzednim wyścigu, kiedy ktoś nagle skierował pytanie do Victorii.
- A tobie jak się podobało? Jak w pracy?
- Bardzo dobrze - odpowiedziała szybko z uśmiechem - Szczerze mówiąc, pierwszy raz byłam na żywo na wyścigu odkąd byłam mała więc na pewno duże przeżycie. - zaśmiała się - A w pracy też bardzo dobrze. Podoba mi się taki charakter pracy, gdy faktycznie mogę być na całych zawodach, a tym bardziej w Formule 1, którą kocham całym sercem. - podsumowała, po czym wzięła łyk drinka, a siedzący obok niej Lando pokręcił głowa i zapytał jej z rozbawieniem:
- Czekaj, pierwszy raz byłaś na wyścigu? - wydawał się być zdziwiony tym co powiedziała dziewczyna.
- No jak byłam mała to razem z tatą jeździliśmy czasem na Grand Prix Włoch i raz chyba byłam we Francji. No i oczywiście rodzinne Monako, które oglądałam z balkonu w mieszkaniu - uśmiechnęła się na to wspomnienie - Ale od wyprowadzki, nigdy nie byłam na żadnym. Pozostało mi tylko oglądanie w telewizji. - powiedziała patrząc na Lando, który słuchał tego co opowiadała z uwagą. Wtedy na wzmiankę o oglądaniu wyścigu w Monte Carlo wtrącił się Charles.
- O tak, pamiętam, że zawsze się kłóciliśmy, czy idziemy do mnie, czy do ciebie. - zaśmiał się - Wtedy to jeszcze była sprawa życia i śmierci. No... i to ty zazwyczaj wygrywałaś.
- Bo u mnie było lepiej widać - wzruszyła rozbawiona ramionami patrząc na przyjaciela - Ale bez przesady, byliśmy kilka razy u ciebie. - każdy słuchał tej krótkiej konwersacji, kiedy zainteresowany młody kierowca Mclarena patrząc na Victorię powiedział:
- No właśnie, w sumie to nie opowiedziałaś, jak się przyjaźniliście. - a inni kierowcy, którzy również nie znali całej historii pokiwali głowami zgadzając się z chłopakiem więc dziewczyna wzięła kolejny łyk alkoholu ze swojego kieliszka i zaczęła opowiadać:
CZYTASZ
Till you're mine ~ Charles Leclerc || Lando Norris
FanfictionMarzenia i plany młodej Victorii Devis legną w gruzach, na skutek znaczących wydarzeń w dzieciństwie. Nagle jest zmuszona zostawić wszystko za sobą. Ale czy na pewno wszystko stracone? A może to właśnie czas próby, w którym musi udowodnić swoją zawz...