Nadia
Wpatrywałam się w niebieskie, lodowato zimne oczy Aidana Willsona pierwszy raz w życiu mając nadzieję, że mam omamy.
Tylko świadomość, że majaczę mogła mnie w tej chwili uspokoić, bo jeśli to co widziałam było prawdą, to mój upragniony awans najwyraźniej zależał od mężczyzny, który mnie przeleciał i zostawił bez słowa pożegnania.
- Czy znowu mamy jakiś problem, Willson? - głoś dyrektora dochodził do mnie jakby zza metaforycznej tafli moich odchodzących marzeń.
- Nie mamy żadnego problemu.
Drgnęłam na te słowa. Czyżby postanowił udawać, że się nie znamy?
Jak skamieniała przyglądałam się jak Aiden wstaje ze swojego miejsca i zbliża się do mnie. Wyglądał jeszcze lepiej niż w moich wspomnieniach. Patrzyłam na dłoń, którą wyciągnął w moją stronę mając wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolniony tempie.
- Aiden Willson, prezes Willson Corporation, miło mi poznać - odchrząkną znacząco, gdyż wciąż się na niego gapiła.
Tak. Rzeczywiście postanowił udawać. Otrząsnęłam się z szoku przypominając sobie, że patrzy na mnie mój wciąż wściekły szef.
- Nadia Hale, starsza prawniczka MedLab - uścisnęłam mocno jego dłoń, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Wciąż miał lekko szorstką skórę, poznaczoną w niektórych miejscach zgrubieniami. Modliłam się w duchu, aby się nie zaczerwienić. Cóż, mnie z pewnością nie było miło.
- Usiądźmy - zaproponował Willson, a ja szybko czmychnęłam na drugą stronę stołu, aby usiąść po prawicy dyrektora. Niby było to standardowe usadzenie. Klienta miała na przeciwko, a swojego przełożonego obok, u szczytu stołu. Zawsze tak siadaliśmy, ale nie wiedzieć czemu teraz czułam się jakbym uciekła. Prawie jak on po naszej wspólnej nocy.
- Panno Hale, została pani wybrana do obsługi nowej fili Willson Corporation. Pan Willson stworzył bardzo dobry produkt medyczny. MedLab zajmie się jego produkcją oraz dystrybucją - Davis nie był najwyraźniej świadom napięcia jakie panowało na sali, ale ja miałam wrażenie, że między mną, a Aidenem przeskakują iskry.
- Osobiście zapoznam pannę Hale z moim projektem - wtrącił Willson.
- Jak pan sobie życzy.
- Czy możemy się spotkać jutro? - potrzebowałam sekundy żeby zdać sobie sprawę, że pytanie skierowane jest do mnie.
- Oczywiście, sprawdzę tylko mój terminarz - szybko wyciągnęłam telefon i weszłam w kalendarz - Mam wolne przedpołudnie.
- W takim razie, pojawię się tutaj koło dziesiątej. Moje biuro wciąż jest w remoncie. Mam nadzieję, że to pani pasuje?
- Oczywiście - zmusiłam się żeby popatrzeć na jego twarz. Pierwszy szok minął i teraz wyrażała jedynie chłodne zainteresowanie.
- W takim razie opuszczę państwa, mam jeszcze wiele spraw do dogrania. Panno Hale, dyrektor przekaże Ci umowę dotyczącą naszej współpracy, którą wynegocjowaliśmy z prezesem Harrisonem. Proszę żeby się pani z nią zapoznała i jak najszybciej podpisała.
- Oczywiście, będę przygotowana - skinęłam głowę starając się, aby na mojej twarzy był widoczny jednie profesjonalny uśmiech.
Aiden wstał zapinając guzik marynarki w idealnie skrojonym, trzyczęściowym, ciemnym garniturze. Przełknęłam ślinę. Wyglądał obłędnie dobrze. Taki wygląd powinien być co najmniej nielegalny.
- Panno Hale, dyrektorze - uścisnął po kolei nasze dłonie i opuścił salę szybciej niż można by było uznać to za naturalne.
- Co to miało być, Hale?! - warknął do mnie Davis, gdy tylko za Willsonem zamknęły się drzwi. Byłam niemal pewna, że kropelki jego śliny poleciały na blat stołu. Fuj - Nie potrafisz się zachowywać profesjonalnie, bo zobaczyłaś klienta z pierwszych stron magazynów plotkarskich?!
CZYTASZ
Trouble after wedding
RomansaNadia Hale Niepoprawna romantyczka, która nie potrafi ułożyć sobie życia osobistego. Aiden Willson Wschodząca gwiazda Nowego Yorku, który karierę stawia na pierwszym miejscu. Ich losy splotą się na weselu ich wspólnych przyjaciół. Żadne z nich n...