Rozdział 10

6.3K 207 7
                                    

Dziesięć dni później

Matthias

Minęło dziesięć dni odkąd Rose przebywała w klinice w stanie śpiączki farmakologicznej. Byłem każdego dnia przy niej, na zmianę pilnowaliśmy ją z Parkerem. Każdemu z personelu szpitala patrzyłem na ręce. Leki i opatrunki znacznie przyspieszyły jej rekonwalescencje. Jej stan bardzo się się poprawił. Kość nosowa zrosła się, sińce znacznie zbladły, a zadrapania na jej ciele były prawie nie widoczne jedyne będzie musiała chodzić w ortezie, aby nie nadwyrężać nadgarstku. Rose wkrótce zostanie wybudzona i był to najtrudniejszy okres przed nią, będzie musiała poradzić sobie z tym co ją spotkało.

W rezydencji zostało wszystko przygotowane na jej powrót. Do czasu ślubu będzie miała osobną sypialnie, chciałem aby miała trochę prywatności i czasu na oswojenie się z nową rzeczywistością. Mój ojciec i obsługa wcześniej zostali poinformowani, że niedługo wprowadzi się moja przyszła żona. Mam nadzieję, że nikt nie dowie się o tym co przeszła Rose, a jeśli nawet spróbuje, gorzko tego pożałuje. I tak na początek jej pobytu w moim domu pozbyłem się zbędnej obsługi, ojciec na szczęście musiał pilnie wyjechać do Francji i zostanie tam przynajmniej jeszcze tydzień, a kiedy wróci będziemy musieli ogłosić zaręczyny. To będzie trudny czas dla brunetki, będzie musiała pokonać swoje słabości i wziąć się w garść. A ja nie miałem dużo czasu i musiałem uczynić wszystko, aby dziewczyna jak najszybciej stanęła na nogi.

- Panie Anderson będziemy wybudzać dziewczynę, chce być pan obecny przy tym? - Zapytał doktorek, który właśnie kierował się do sali Rose.

- Będę wszystko obserwował przez szybę. Dam jej chwilę na oswojenie się z nową sytuacją. - Oznajmiłem spokojnie. Musiałem poobserwować jak będzie się zachowywać, ile zdołała zapamiętać. Chciałem być ostrożny. Na sali była już obecna terapeutka, która będzie zajmowała się Rose. Miałem nadzieję, że psycholog pomoże jej odzyskać równowagę.

- Dobrze w takim razie jak panna Dennver dojdzie do siebie po narkozie, może ją pan zabrać do domu.

- Jasne - rzuciłem. Założyłem ręce na piersi i przyglądałem się całej sytuacji, która miała miejsce w sali. Lekarz i pielęgniarki odłączyli kroplówkę i podali dziewczynie lek dożylnie. Siostra zaczęła wołać do Rose, żeby ta otworzyła oczy. Po chwili brązowooka uchyliła powieki. Była nieobecna, nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Pielęgniarka zwilżyła jej usta patyczkiem nasączonym wodą - była spragniona. Lekarz podszedł do dziewczyny i złapał jej nadgarstek chcąc zmierzyć puls. Nagle Rose zaczęła szarpać się i krzyczeć.

- Nie dotykaj mnie! - usłyszałem jej przeraźliwy krzyk. Płakała i zanosiła się łzami. Terapeutka zaczęła ją uspokajać jednak to nie przynosiło skutku. Widok jej w tym stanie przepełnił mnie złością. Chciałem wejść i wypierdolić wszystkich z sali żeby nikt się do niej nie zbliżał. Ale zdawałem sobie sprawę, że na mnie będzie reagować podobnie, po tym co ten skurwiel jej zgotował będzie bała się innych mężczyzn. Ale udowodnię jej, że przy mnie będzie bezpieczna i nic jej nie grozi.

Po krótkiej chwil dostrzegłem, że psycholożka pomogła wstać Rose i zaprowadziła ją do łazienki. Nie została z nią w środku, wyszła i czekała na Rose przez drzwiami toalety.
Lekarz i pielęgniarki wyszli z sali. Doktorek podszedł do mnie, aby udzielić informacji.

- Panie Anderson, dziewczyna nie jest w najlepszym stanie psychicznym widać, że przeżywa traumę po tym co ją spotkało. Zażądała że chce wziąć prysznic dlatego terapeutka zaprowadziła ją do łazienki, nawet nie pozwoliła sobie pomóc przy kąpieli. To będzie trudny czas dla panny Dennver i dla Pana również. - Lekarz rzucił bez entuzjazmu w głosie. Wiedziałem, że tak będzie, widząc Rose w hotelu w tak tragicznym stanie liczyłem się z tym co dziewczyna będzie przechodzić. Dla mnie samego to nie było łatwe, cały czas nie mogę się pogodzić z tym, co ją spotkało. Na szczęście skurwiel nie żyje, umierał w męczarniach. Choć nawet jego śmierć nie przyniosła mi ulgi. Poczuję się lepiej kiedy będę widział, że z Rose wraca w pełni do zdrowia.
Wszedłem do sali aby poinformować terapeutkę, że za godzinę zabieram dziewczynę do domu i na miejscu zacznie już terapię. Kierowałem się już do wyjścia kiedy nagle zesztywniałem. usłyszałem przeraźliwy płacz dochodzący z łazienki. Szum wody nie był w stanie go zagłuszyć, był to płacz pełen bólu i cierpienia. Nie miałem pojęcia w jaki sposób mógłbym jej ulżyć. Jej ryk wywoływał we mnie ból i pierdoloną bezradność. Miałem ochotę wejść do tej łazienki wziąć w ramiona, przytulić i zabrać ją z tego jebanego szpitala. Ale nie mogłem. Takie działanie wszystko jeszcze bardziej by pogorszyło.

UTRACONA NIEWINNOŚĆ  [18+] Część I ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz