- Może mieli się ku sobie, nie sądzisz? Ale na pewno byś o tym wiedział. Chyba, że jednak Lovegood ma przed tobą tajemnice.
- Są tylko przyjaciółmi.
- Z pewnością tak jest.
- Nie uważasz, że mamy większe problemy niż twoje głupie domysły, Draco?
- Nie są głupie. Po prostu..
- A mówisz, że to Zabini wcina nos w nie swoje sprawy - pokręciłem głową wzdychając.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że zachowuje się jak Zabini? - prychnął pod nosem.
- W istocie. Tak właśnie powiedziałem.
- Nikt nie ma prawa obrażać Dracona Lucjusza Mafoya - wstał i odszedł robiąc to nad wyraz dramatycznie.
Zapewnie poczuł się urażony moimi słowami.
Nie wiedziałem dlaczego tak się uczepił Charliego Weasley'a. Osobiście nie widziałem niczego niepokojącego w jego osobie.
- Theodorze.
Odwróciłem się słysząc jej słodki głos.
- Chciałabym przedstawić ci Charliego Weasley'a. Charlie - oderwała swoje oczy ode mnie i spojrzała na niego. - Przedstawiam ci Theodora Notta.
- A więc to jest ten szczęśliwiec, który skradł serce Luny Lovegood - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- We własnej osobie - uścisnąłem ją uśmiechając się pogodnie.
- Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe, że tak szybko was opuszczam, ale sprawdzę czy Fleur nie potrzebuje pomocy. Biedulka sama siedzi w kuchni. Na pewno potrzebuje pomocy - uśmiechnęła się radośnie i ruszyła.
Z odejściem Luny uśmiech momentalnie zniknął z twarzy Charlie'ego. Jakby wcześniej w ogóle się nie uśmiechał. Przybrał poważny i złowrogi wyraz twarzy. Ani trochę nie przyjazny.
- Jeśli dowiem się, że Luna przez ciebie będzie cierpieć raz dwa aportuje się z Rumunii i zaręczam ci będziesz żałować, że doprowadziłeś ją do łez.
- Czy ty mi grozisz? - popatrzyłem na niego oniemiały. - Czy to była groźba?
- Raczej przyjacielskie ostrzeżenie - położył rękę na mym ramieniu.
- Nigdy nie skrzywdził bym Luny.
- To dobrze. Bo jak nie.. To inaczej będziemy rozmawiać, Theodorze Nocie - poklepał mnie i dołączył do Rona i Deana żywo dykutujących o jaki Hogwart jest bezradny bez nich. Nie wiem w jakim świecie żyli, ale różnił się on od przykrej rzeczywistości w której nie byli żadnymi bohaterami.
Przynajmniej jeszcze nie.
***
Kiedy Harry wszedł do małego przedpokoju, zobaczył, że wszyscy prócz Fleur i Luny siedzieli w salonie, słuchając Billa. Był to ładny pokój w jasnych barwach, z małym kominkiem, w którym płonęły kawałki drewna wyrzucone przez morze. Nie chciał zabrudzić dywanu błotem, więc stanął w progu, słuchając.- ...dobrze, że Ginny wyjechała na ferie. Gdyby była w Hogwarcie, mogliby ją porwać, zanim byśmy tam dotarli. Wiemy, że teraz jest bezpieczna.
Podniósł głowę i zobaczył Harry'ego w drzwiach.
- Zabrałem wszystkich z Nory - wyjaśnił mu. - Przeniosłem do domu Muriel. Śmierciożercy już wiedzą, że Ron jest z tobą, więc mogliby zaatakować rodzinę... Nie miej wyrzutów sumienia - dodał, widząc minę Harry'ego. - To była tylko kwestia czasu, tata powtarzał nam to od miesięcy. Jesteśmy chyba najbardziej znaną rodziną zdrajców krwi.
CZYTASZ
Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood)
FanfictionPierwszy ff o Tunie na polskim wattpadzie Fanficfion na podstawie książek J.K. Rowling