część piętnasta

188 17 4
                                    

˚ ༘♡ ⋆。˚Udany Plan˚ ༘♡ ⋆。˚

– Nie dam rady. – Beomgyu chodził nerwowo po pokoju. – Soobin ty idioto, ja nie dam rady.

Soobin postanowił pomóc chłopakowi, więc razem z nim zaplanowali spotkanie, na którym wstępnie miała pojawić się cała piątka. Plan był jasny, spotykają się wszyscy, po jakimś czasie Yeonjun kłamie o ważnym spotkaniu rodzinnym, na którym nie może go zabraknąć, następny w kolejce jest Kai, który jako wymówkę wybrał rzekomą opiekę nad młodszą siostrą, a Soobin postanowił, że skłamie na temat swojego samopoczucia. W taki oto sposób z pięciu osób miały zostać tylko dwie. Beomgyu i Taehyun.

Do spotkania została godzina, a ciało Beomgyu opanował niemiłosierny stres. Modlił się w duchu aby wszystko wyszło. Przecież kiedy zostaną sami to Taehyun może przejąć pałeczkę i wyznać mu co tak naprawdę czuje a on nie musiałby wtedy przejmować się odrzuceniem, na które tak naprawdę szansa wynosiła mniej niż jeden procent.

– Uspokój się.

Chłopak stanął i wziął kilka głębokich wdechów. Kiedy udało mu się w minimalny sposób opanować ciało, przebrał się. Ponieważ doskonale wiedział, że nie będzie mu łatwo to postanowił przynajmniej ubrać się dość wygodnie. Założył szare dresowe spodenki do kolan, większą żółtą koszulkę i na to zarzucił białą kurtkę dżinsową. Zawiązał na nogach sznurówki swoich ulubionych conversów, z których wystawały skarpetki ze wzorem gwiazd. Nareszcie gotowy, przeczesał swoje włosy, zabrał torbę, w której znajdowały się najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak; telefon, portfel itp. a następnie wyszedł z domu, informując o tym wcześniej swoją mamę.

Pogoda na dworze zdecydowanie im sprzyjała. Rozpromienione słońce dzięki, któremu przyjemne ciepło zostawało na jego skórze, a przy tym delikatny wiaterek, który sprawiał, że pogoda nie stawała się pustynną duchotą. Właśnie przez takie momenty Beomgyu lubił wiosnę.

Powolnym spacerkiem doszedł na miejsce spotkania gdzie jak się okazało był pierwszy. Usiadł więc na ławce przy sklepiku typu żabka i przeglądając strony w telefonie, czekał na resztę.

– Beomgyu! – Chłopak automatycznie podniósł głowę, kiedy tylko usłyszał swoje imię.

– Cześć Huening. – Pomachał mu i wstał z miejsca, na którym przed chwilą siedział. – Hej Yeonjun. – Zauważył za chwilę chłopaka, który szedł obok młodszego.

– No witam.

– Dziękuję, że to dla mnie robicie. – Wypalił od razu kiedy oboje zdążyli podejść.

– Nie ma sprawy. – Choi machnął ręką.

– Mam nadzieję, że wam się uda. – Westchnął Kai. – Przykro jest patrzeć jak Taehyun znowu się w sobie zamyka.

– Też mam taką nadzieję. – Zgodził się z nim najstarszy.

– O ile Taehyun nie zwieje, to będzie dobrze. – Zaśmiał się Beomgyu powodując, że pozostała dwójka również parsknęła śmiechem.

Stanęli pod daszkiem, aby uchronić swoje głowy przed słońcem i kontynuowali rozmowę. Wreszcie po jakimś czasie przybył również blondyn.

– Cześć. – Przywitał się kiedy podszedł bliżej. – Soobin nie przyjdzie, dzwonił do mnie, że ma jakieś problemy z żołądkiem.

– O niee... – Jęknął nieszczęśliwie Yeonjun. – Ale dobrze się czuje?

– Chyba jest lepiej. – Wyjaśnił.

– Przynajmniej tyle dobrego.

– No to co, idziemy? – Popędził ich Kai, a kiedy reszta się zgodziła ruszyli do przodu.

Spacerowali rozmawiając. Tak jak się spodziewali, Taehyun unikał bliższego kontaktu z Beomgyu. Po dłuższym spacerze, Yeonjun i Huening weszli do sklepu z zamiarem kupna im lodów. Kiedy wyszli do Kaia 'niespodziewanie' zadzwonił telefon. Jego mama kazała mu wracać do domu, ponieważ jak to stwierdziła, chłopak musi koniecznie zająć się siostrą kiedy ta wyjdzie z domu. Najmłodszy przeprosił i pędem zawrócił pozostawiając trójkę z tyłu.

– Wiecie co... – Zaczął Yeonjun kiedy przeszli kolejne kilka kroków. – Muszę wracać, zapomniałem, że mam jakieś spotkanie rodzinne. Jeśli nie wrócę do domu teraz to nie będę miał już gdzie wracać.

– Spoko. – Beomgyu doskonale wiedział co się dzieje. – No to wracaj, żebyś na ulicy nie wylądował. – Zaśmiał się.

Yeonjun pozostawił tych dwoje w samotności i faktycznie wrócił do domu.

– No to co, zostaliśmy sami. – Westchnął ciężko Taehyun.

– Na to wygląda. – Odpowiedział mu zestresowany Beomgyu.

– W takim razie chodźmy do naszego miejsca. – Zarządził Kang i zmienił kierunek, w którym przed chwilą jeszcze zmierzali.

– Nasze miejsce? – Zapytał zdziwiony.

– Tam gdzie wszystko się zaczęło, do tego przeklętego parku. – Rozjaśnił blondyn, a po chwili obydwoje szli w znanym im kierunku. 

So this is love... | Taegyu Pl | TOMORROW X TOGETHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz