12. 63194

44 6 3
                                    

Droga Emmo

Wiem, że widok który cię zastał z rana, albo informacja, która została ci przekazana napewno była dla ciebie bardzo szokująca. Zapewne teraz zastanawiasz się „Czemu? Dlaczego oni posunęli się do tak radykalnego czynu, jak odebranie sobie życia? Co sprawiło, że byli tak zdesperowani, żeby się na nie zamachnąć?" Niestety nie dowiesz się, mogę powiedzieć ci tylko, że to wyłącznie ja musiałem umrzeć, Ray też by to zrobił, ale znacznie później. Mógłby przeżyć o wiele dłużej, zbudować kolejne wspaniałe wspomnienia z tobą, Donem i Gildą, lecz musisz wiedzieć. Każdy z nas prędzej czy później zginie, my to tylko przyspieszyliśmy, z tego też powodu, proszę nie wiń Raya za to co się stało. Wiem, że będziesz rozżalona i miałaś z nim na pieńku, chociaż przed śmiercią chyba udało ci się z nim pogadać, ale to był mój pomysł więc jeżeli masz się na kimś wyżywać rób to na mnie, to moja wina. Emmo, kocham cię tak samo jak resztę rodzeństwa i chociaż moja miłość dla Raya była wyjątkowa na zawsze zostaniesz w moim sercu, nawet jeżeli to serce nie będzie już fizycznie istnieć, dlatego proszę cię, żyj długo, nie rozpamiętuj, gdy skończysz dwanaście lat zostań mamą. Wiem, że nie będziesz wiedziała co to znaczy, ale gdy wybije twój czas, dowiesz się i mam nadzieję, że w tym momencie przypomnisz sobie o swoim zmarłym przyjacielu i podejmiesz właściwą decyzję. Przepraszam cię za nasz akt tchórzostwa, musisz mi wybaczyć ten ostatni raz.

Twój Norman

–Mamo, mamo! Co czytasz?–znikąd obok Emmy wyrósł mały chłopiec, którego ta natychmiastowo pogłaskała po głowie wykorzystując moment jego nieuwagi do schowania skrawka papieru w głąb kieszeni sukienki.

—Ja, coś czytam? Masz chyba zwidy Eddie.–rudowłosa uśmiechnęła się chytrze do wychowanka, na którego twarzy zagościł grymas przegranego.

Dziewięcioletni chłopiec kucnął szukając tajemniczej kartki pod fartuszkiem mamy, a gdy ta została tym w jakimś stopniu rozproszona jego zgrabne palce wkradły się do kieszeni wykradając z niej kartkę. Zanim kobieta zdążyła jakkolwiek zareagować Eddie był już w trakcie czytania jej zawartości.

–,,Twój Norman?" Blee, to twój chłopak?–oddał list z powrotem w ręce mamy, a ta zaśmiała się tylko wracając myślami do wspomnień.

–Taak, można tak powiedzieć

Lets die together|NorrayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz