(28)

309 29 25
                                    

sofite: attention! rozdział w części zawiera opis sceny 18+. jeśli jesteś nieletni*, czytasz na własną odpowiedzialność!

Podczas jazdy do mieszkania Yoongiego panowała między nimi niesamowita cisza. Jimin nie chciał powiedzieć, kto do niego zadzwonił, a Jeongguk nie wierzył, że to pomyłka.

Pomyłka nie zdenerwowała by młodszego tak bardzo, że przez resztę drogi siedział z zaciśniętą szczęką, ze łzami w oczach i skubiąc skórki przy paznokciach aż do krwi.

— Jimin, przestań — poprosił Jeongguk, chwytając jego rękę. — Krew ci leci, zostaw.

— Nie wtrącaj się — warknął tylko, ale wyjął chusteczkę i zawinął sobie w nią palec. — Jedź, panie geniuszu, zielone jest.

Po tej jakże krótkiej wymianie zdań, nie odezwali się do siebie ani jednym więcej słowem.

Jeongguk zatrzymał samochód w garażu Yoongiego, po czym zawołał windę. Weszli do niej, Gguk wcisnął odpowiednie piętro, a Jimin wysiadł sekundę przed zamknięciem się drzwi.

— Co ty... — zaczął Jeongguk, gdy zobaczył, jak Jimin wybiegł z windy. — Ty uparty, mały...

Wcisnął przycisk następnego piętra, żeby zatrzymać się na nim i zbiec na dół po schodach. Martwił się, coś ewidentnie mocno zmartwiło i zasmuciło Jimina i nie chciał, żeby młodszy przechodził przez to sam. Ale oczywiście, kiedy znalazł się na parterze, Parka tam już nie było.

Pięknie, po prostu kurwa pięknie, pomyślał Jeongguk, wyjmując telefon i dzwoniąc do tej małej, upartej jak osioł osoby.

Jakie było jego zaskoczenie, kiedy usłyszał najpierw dzwonek telefonu młodszego, a od razu po tym jego cichy szloch. Był pewien, że Jimin zdążył gdzieś uciec i się schować. Lecz jego wyobrażenia miały się nie spełnić, ponieważ gdy poszedł za dźwiękami, znalazł go od razu za rogiem, kucającego pod ścianą, zaciskającego pięści aż jego kostki były białe.

— Jimin. — Westchnął cicho. — Co się dzieje?

— Nic — mruknął tylko, ocierając oczy. Obaj coś tak czuli, że to będzie ciężki moment dla Jimina. — Pomóż mi wstać i chodźmy po prostu do środka.

Parę minut później byli już w apartamencie Mina na 9 piętrze. Zdjęli buty i kurtki, a Jimin od razu poszedł szukać tego, co Taehyung dla niego zostawił.

Zobaczył to na stole. Była to nieduża koperta z imieniem Jimina, napisanym odręcznym pismem Yoongiego. Park od razu się uśmiechnął i usiadł przy stole, po czym otworzył kopertę. Czuł w niej coś twardego.

— A nie miałeś tego otworzyć, jak będziesz sam? — zauważył Jeongguk.

— Jestem sam. To znaczy, no... — westchnął. — Przecież możesz to zobaczyć.

Mimo wszystko Jeongguk trzymał się odrobinę z tyłu, nie chcąc złamać warunków starszego. A co, jeżeli on się w jakiś sposób dowie i udusi Jeongguka we śnie? Wielkie dzięki, ale wolał tego uniknąć i żyć.

Jimin otworzył kopertę i wyjął z niej dwie rzeczy - coś kwadratowego, zawiniętego dodatkowo w papier do pakowania prezentów i złożoną na pół kartkę. Zapewne jakiś list. Natomiast to pierwsze, po kształcie i dźwięku, jakie wydało, gdy Jimin to odłożył, domyślił się, że to płyta.

Nie wiedział za co się najpierw wziąć, ale szybko zauważył napisane małymi literkami "Otwórz mnie najpierw :)" na liście. Dlatego to zrobił.

"Hej Mimi.

Skoro to czytasz, to ja jestem w wojsku. Tylko w tych okolicznościach chciałem dać Ci ten prezent - żeby pomóc Ci przetrwać czas rozłąki, a przy okazji pomóc sobie. Nie wiem, na ile zostałem zapisany, ale co by nie było może być ciężko. Dlatego chciałem mieć pewność, że obaj będziemy mieli coś, co będzie nas trzymać razem.

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz