Rozdział 21

340 37 1
                                    

Humor Harry'ego się nie poprawiał, a wręcz pogorszał się. Lekcje z Snape'em oklumencji wykańczały go i doprowadzały go do szału. Ciągle pytania Hermiony jak mu idzie, też nie były przyjemne. Harry był zmęczony i zdenerwowany. Miał ochotę zamknąć się w dormitorium i z niego nie wychodzić. Chciał mieć chwilę spokoju. Jedynym sposobem na samotność, było zamknięcie się w łazience, albo łażenie po zamku, tak długo aż mu się znudzi.

- Jak zaraz nie wyjdziesz, to wchodzę! - krzyknął Ron za drzwi.

- Już wychodzę! - odkrzyknął starając się zamaskować jego lekko zachrypnięty głos.

Otarł policzki przemył twarz zimną wodą. Nie chciał, żeby Ron widział go w takim stanie. Od dziecka słyszał, że płakanie jest dla słabych i wstydził się tego. Nie chciał, że Ron zobaczy, że płaczę, bo bał się, że Ron go wyśmieje.

- Mam tego dość, Harry - powiedział Ron - Wchodzę!

Wszedł do łazienki, a twarz miał zasłoniętą dłonią, gdyby Harry był nagi. Harry westchnął.

- Nie jestem nagi - jego głos zabrzmiał lekko przez nos.

- Harry, co się dzieje? - zapytał Ron zmartwionym głosem, a Harry'emu oczy znowu zaszły łzami - Nie musisz mówić - powiedział szybko Ron.

Harry zamknął oczy i oparł się o umywalkę. Spuścił głowę w dół. Ron poszedł bliżej Harry'ego.

- Mam już wszystkiego dość - wymamrotał Harry i pociągnął nosem - Oklumencja i to wszystko zaczyna mnie przerastać. Wszyscy obwiniają mnie za to co się stało rok temu.

- Nikt cię nie obwinia - powiedział - Czemu nie powiedziałeś? Pomógłbym ci. Nie zawsze rozumiem co czujesz, ale się staram.

- Nie chce o tym rozmawiać - powiedział Harry i wytarł nos w rękę - Wstyd mi...

- Ale nie masz się czego wstydzić, Harry. Jestem twoim przyjacielem. Ja cię nie wyśmieje - powiedział Ron podając Harry'emu chusteczki - Możesz mi powiedzieć wszystko.

Harry wziął jedną chusteczkę i wydmuchał nos. Znowu usiadł na ziemi, a Ron zaraz obok niego. Oparł głowę o kafelki.

- Dzięki, Ron - powiedział Harry ocierając oczy - Przepraszam, że czasem bywam... dziwnym przyjacielem.

- Nie masz za co przepraszać. Nie wiem co bym zrobił bez ciebie - powiedział Ron.

- Weź, bo to już ckliwe - powiedział Harry, a Ron się zaśmiał.

- Lepiej się czujesz? Nie chcesz iść do pani Pomfrey po eliksir uspokajający?

- Nie. Już lepiej - powiedział wstając z ziemi.

- Jakbyś źle się poczuł w nocy to mnie obudź - powiedział Ron, a Harry kiwnął głową - Połóż się już. Potrzebujesz odpoczynku.

- Jasne, Ron - powiedział i w nieco niezręczny sposób przytulił Rona.

Harry położył się w łóżku i pierwszy raz przespał całą noc. Obudził się najpóźniej ze wszystkich. W dormitorium był tylko Ron, który siedział z kawałkiem pergaminu w ręce.

- Jak się czujesz? - zapytał Ron patrząc na Harry'ego, jakby chciał to z niego wyczytać.

- Dobrze - powiedział, a Ron zmrużył oczy - Lepiej niż przez ostatnie dni.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytał.

- Nie, Ron. Wszystko dobrze - powiedział Harry i lekko się uśmiechnął.

Harry przebrał się w czarną bluzę i ciemne spodnie i razem z Ronem wyszli do dormitorium. Hermiona siedziała w pokoju wspólnym, widocznie na nich czekała.

- Co tak późno? - zapytała.

- Harry musiał się wyspać - powiedział Ron - Daj spokój, Hermiono. Jest weekend. Chyba możemy pospać dłużej.

- Dobrze się czujesz? - zapytała patrząc na Harry'ego - Znowu śniło xo się coś?

- Nie, Hermiono, wszystko dobrze - powiedział wchodząc do prawie pustej Wielkiej Sali.

Harry zjadł dwa tosty położone przez Rona na talerz. Okularnik miał wrażenie, że Ron zaczął go niańczyć. O dziwno nie denerwował się, kiedy o tym myślał. Raczej robiło mu się miło.  Po śniadaniu poszedł do biblioteki z nadzieją, że tam znajdzie Melissę.

Dziewczyna siedziała przy jednym z stolików. Ciemne włosy miała spięte w staranny kucyk. Pisała coś na pergaminie. Harry podszedł do niej cicho, a ona podniosła głowę, kiedy tylko się przywitał.

- Mogę się dosiąść? - zapytał.

- Jasne, że tak - powiedziała zdejmując torbę z krzesła.

- Co piszesz? - zapytał.

- To dla profesor McGonagall - powiedziała odkładając pióro.

Na jej twarzy malowało się zmęczenie. Pod jej oczami malowały się cienie, po nieprzespanej nocy. Jej policzki były lekko zaróżowione. Ręce lekko jej trzęsły.

- Wszystko w porządku? - zapytał Harry.

- To tylko zmęczenie, Harry - Melissa machnęła ręką.

- Nie chcesz się przespać? - zapytał, a ona zaprzeczyła ruchem glowy i ponownie wzięła pióro do ręki.

Harry lekko objął jej dłoń, widząc, że ledwo trzyma pióro w dłoni.

- Chodź, pójdziemy się przejść - powiedział pakując ją - Potrzebujesz trochę powietrza.

Harry przywołał swoją kurtkę i podał Melissie. Wyszli na zewnątrz. Połowa marca była ciepła. Harry nieśmiało chwycił Melissę za rękę. Przez dłuższą chwilę szli w ciszy. Przez wiatr kucyk Melissy nie był już tak idealny jak na początku. Niektóre włoski wyszły jej z kucyka. Harry miał wrażenie, że wygląda jeszcze ładniej.

Kiedy wrócili do zamku Melissa nie był już taka blada i wyglądała na nieco mniej zmęczoną. Harry pociągnął ją do kuchni na herbatę. Spędzili cały dzień ze sobą i Melissa chociaż na chwilę mogła przestań o SUMach, które zbliżały się wielkimi krokami. Wiedziała, że to wszystko było spodowodowane stresem, bo od zawsze tak miała. Stres brał władze nad jej ciałem i ciężko było jej zapanować nad wszystkim. Przy Harrym się martwiła i nie myślała o problemach.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz