Cofamy się w niedaleką przeszłość

37 16 9
                                    

     Tykanie zegara zakłóca trwającą akurat ciszę. Minęło już kilka tygodni od mojej rozmowy z Lukasem i wciąż żyję, szczerze nie wiem jakim cudem. Przez ułamek sekundy mam możliwość zebrania swoich myśli w jedną całość. Za oknem jest zimno, wieje wiatr i widać delikatnie prószące odłamki śniegu. Stoję tu całkowicie świadoma nadchodzących świąt bożonarodzeniowych. 

     To nie jest idealny moment na uśmiechanie się i udawanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Patrzę prosto przed siebie, obserwując rysunki siostry na szarej ścianie, co pozwala skupić mi się na jednym punkcie. Wiem, że za mną stoi mój ojciec. Jestem gotowa na wszystko co może zrobić, jednak niepokój wcale nie trwa tak długo jak można by się spodziewać. W tej chwili czuję okropny ból z tyłu głowy. Poniekąd mnie mdli i nie mam siły utrzymać swojego ciężaru ciała na nogach. 

      Nie jestem w stanie stwierdzić jak dużo minęło czasu, ale zdaję sobie sprawę, z tego, że zostałam sama i mimo woli staram się podnieść z ziemi oraz zabrać za sprzątanie. Święta Bożego Narodzenia to chyba najgorszy okres całego roku. Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, chociaż ja mam naprawdę wiele powodów żeby tak uważać, ale głównie moje nastawienie zmieniły święta dwa lata temu.

    Siadam już sama w pokoju, patrząc prosto przed siebie, skupiając wzrok na niewielkim pudle. Przez niedługą chwilę zastanawiam się co to, po czym biorę karton do ręki. Przed oczami mam wielką mgłę stworzoną z ogromnej ilości kurzu, który właśnie strzepnęłam i zdmuchnęłam z tekturowego pojemnika. Otwieram blaszkę tępo obserwując zawartość. Są tam listy skierowane do mojej starej przyjaciółki Molly. Niestety po zerwaniu kontaktu owe kartki przesłała na mój adres mieszkania. Napisałam je kiedy wróciłam z..., każdy może się domyśleć skąd. Molly była wtedy moją jedyną przyjaciółką. Wyciągam papier i delikatnie go rozkładam. Pierwsze co widzę to niewyraźne pismo, a długopis wyblakł, mimo to nie na tyle, żebym nie mogła odczytać swoich wiadomości.

     ,,Cześć M.

Wszystko jest w mojej głowie, a każdy oczekuje, że będę robić jeszcze więcej. Ja uważam, że i tak robię bardzo dużo, ale najwidoczniej nie dla każdego. Ostatnimi czasy wiele czasu poświęcam na myślenie i szczerze nie wiem jak sobie poradzić. Kiedy przychodzę do domu za każdym razem wolałabym tam nie wracać. Cały czas moi rodzice mają specjalne wyjaśnienia po co mnie biją, a jeśli sami nie wiedzą, przynajmniej tak przypuszczam, to po prostu mówią, że ja dobrze się orientuję o co chodzi. Szczerze to żałuję, bo nie zawsze znam przyczynę. W większości wypadków jest to zupełnie bez powodu. Ilość takich uderzeń w ciągu dnia wydaje się o wiele za duża. Coraz częściej kręci mi się w głowie i dostaję jakiś zaćmień mózgowych, a moje narządy zmysłów pracują coraz wolniej. Zdarza się również, że mam opóźnioną reakcje działania. Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę to zakończyć..."

.        .        .

,, Cześć M.

Jestem wyczerpana z każdym nowym dniem. Każdy wschód Słońca oznacza, że muszę zrobić jeszcze więcej niż poprzedniego dnia. Brakuje mi czasu na naukę i uczę się w nocy, kiedy wszyscy już śpią. Rano umieram ze zmęczenia bo zazwyczaj, gdy idę spać o trzeciej nad ranem, muszę wstać o piątej, więc rano umieram ze zmęczenia, a w szkole... właśnie- w szkole nie mam nawet dużo znajomych, czego się oczywiście spodziewałam, jedynie Elli i Lukas, tylko on są osobami, z którymi spędzam czas.

.        .        .

      Cały czas nie wychodzę z pokoju, ale nie patrząc minęło dopiero dwadzieścia pięć minut, odkąd moi rodzice wyszli, zostawiając mnie samą z rodzeństwem. Nagle zamykają się drzwi wejściowe do klatki. Przeszywa mnie dreszcz przebiegający po plecach, krocząc w stronę ramion. Bez większego namysłu wszystkie listy wrzucam do biurka. Szybko zamykam szafę i siadam przy stole, rozwiązując zadanie z matematyki. Przez mieszkanie przelatuje echo przekręcającego się w zamku klucza i pierwsze słowa, które słyszę obijają się o kanty mojego mózgu:

- Dziewczynki spały? - mama odzywa się do mnie zadziwiająco miłym głosem, który zbija mnie z tropu

- Tak, cały czas- mówię dopiero po pewnym czasie, kiedy dochodzę do siebie- cały czas-mamroczę dodatkowo sobie pod nosem, swobodnie i powoli wypuszczając wstrzymane na chwile powietrze.

- Możesz iść wreszcie spać, bo nie wstaniesz rano?! - zgrzytliwy i szorstki krzyk przełamuje trwający dwie minuty spokój, a dźwięk buszuje w mojej głowie co sprawia, że szumi mi w uszach.

- Tak, jasne jeżeli skończę matmę to pójdę - kłamię na zawołanie, bo wcale nie zamierzam iść spać- za chwile- słowa wylatują mi z ust bez krztyny empatii, gdy je wypowiadam mogę się założyć, że przejawia się złośliwy ton.

    Zamykam wszystkie materiały szkolne i wyciągam resztę listów. Ojciec wróci pewnie w nocy co ani trochę mi nie przeszkadza. Wychodzę z założenia, iż jeśli musi to może się zachlać nawet na śmierć, bo to głównie przez niego moje życie stanęło  na głowie. Mam około siedmiu godzin nocy, ale i tak za pewne nie przeznaczę tego na sen. Wyciągam jeszcze kilka listów i znowu zaczynam czytać:

,, Cześć M.

Zakładam, że jeżeli coś chcę naprawdę i pragnę czegoś z całego serca to uda mi się to osiągnąć nie ważne w jaki sposób. Ostatnimi czasy liczy się dla mnie tylko i wyłącznie efekt moich działań. Żeby coś mieć muszę to sobie wziąć, aczkolwiek mam dosyć swoich kłamstw, tych które za jednym razem budują mój świat, są moją osłoną, tych kłamstw, które skrywają emocje, uczucia, są moim pancerzem, bez których nie potrafię żyć..."

.        .        .

,,Cześć M.

Tym razem nie będziesz rozwlekle tkwić wzrokiem w moich pisemnych wypowiedziach. Życzę ci wesołych świąt. Spędź je w jak najlepszy sposób i mną się nie martw.       

buziaki twoja kochana Susie<3

.        .        . 

,,Cześć M.

Moje święta były okropne, mam jednak nadzieję, że twoje wręcz przeciwnie. W skrócie mówiąc to rodzice pojechali gdzieś, zabierając siostry, a mi kazali się uczyć, z czego wypełniłam ich prośbę, o ile w ogóle można to tak nazwać, kiedy wrócili wszystko było zrobione i przygotowane, a mimo to i tak dostałam w pierdol. Ból głowy nie dawał mi spokoju. Miałam jedynie ochotę upaść na ziemię. Te słowa były tak ostre, niczym nóż wbity w plecy. Z błyszczącymi od wody oczami wpatrywałam się prosto w niemal czarne od złości oczy ojca. Z każdą sekundą odczuwałam coraz większy ból. Łzy swobodnie spływały po policzkach, skapując na podłogę i zostawiając mokry ślad na mojej twarzy. W pełnym skupieniu słuchałam jak bardzo jestem niepotrzebna, i że zawsze wszystko psuję. Wielokrotnie zastanawiałam się jak to możliwe, że jedno zdarzenie potrafi tyle zmienić. Od tej pory znienawidziłam święta, chociaż może jest to zbyt mocne określenie, ale ich nie lubię. 

.        .        .

Nie jestem w stanie dalej obserwować tekstu i kursować wzrokiem po każdej literce. Zwłaszcza, że doskonale pamiętam opisane wydarzenia. Dodatkowo świadomość, błyskawicznie przechodząca przez mój umysł, o zbliżających się tegorocznych świętach wywołuje we mnie wściekłość.

     Czytając te listy jeden po drugim budzą się we mnie głębsze emocje. Chce mi się płakać i już mam wrażenie, że w gardle znajduje się wielka gula, hamująca mój oddech, ale z drugiej strony z miłą chęcią spowodowałabym demolkę całego mieszkania. Bez większego zaangażowania kładę się spać i czuję, że to nie będzie jedna z przespanych nocy.

Dziewczyna MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz