Ciemno.
Nie mógł otworzyć oczu.
Dlaczego jego powieki są tak cholernie ciężkie?
Spokojnie Speedo, wdech i wydech, dasz sobie radę.
Tylko dlaczego tak bardzo szumiało mu w głowie i dlaczego tak bardzo ona boli?
Próbował nawilżyć językiem spierzchnięte usta. Sucho.
Gdzie jest woda?
Zacisnął mocniej powieki, czując, jak ból rozchodzi się po całej jego czaszce. Promieniuje, uniemożliwiając mu tym samym dokładne rozejrzenie się dookoła.
Dlaczego było tak ciemno? Zasłonili rolety?
Czyżby wypił za dużo? Nie przypominał sobie, żeby pił.
Ociężale otworzył jedno oko. Serce zabiło mu szybciej ze zdenerwowania, kiedy w dalszym ciągu nie widział zupełnie nic. Powoli z niemałym wysiłkiem udało mu się podnieść również drugą powiekę.
Wciąż okalała go ciemność, przez którą zaczął odczuwać coraz większy niepokój.
Podniósł powoli dłoń, próbując zrozumieć przyczynę swojego braku wzroku. Nie chciał być ślepy. Całe jego życie opierało się w dużej mierze na wyścigach, które zostałyby mu odebrane wraz z utratą tego zmysłu. Przełknął nerwowo ślinę, czując powoli rosnącą gulę w jego gardle.
Błagam tylko nie wzrok.
Odetchnął z ulgą, kiedy poczuł pod opuszkami palców grubą warstwę dosyć miękkiego materiału, która owijała pół jego twarzy. Ostrożnie dotykał wszystko dookoła, próbując wyczuć, co ma na głowie.
Bandaż?
Nieco już pewniej delikatnie podwinął materiał. Momentalnie przymrużył oczy, kiedy jego wzrok został zaatakowany przez jasność pomieszczenia. Pulsujący ból jedynie pogorszył się. Miał wrażenie, jakby ktoś wrzucił mu do środka granat ogłuszający. Brakowało jedynie charakterystycznego piszczenia w uszach, jednak miał wrażenie, że niewiele mu do tego brakowało.
Nagle poczuł na swojej dłoni dotyk czyjejś skóry.
— Speedo? — męski głos dobiegł do jego uszu. Wydawał się znajomy.
— Cicho bądź, nie widzisz, że nie pomagasz? — tym razem był pewien, że odezwała się kobieta. Poczuł, jak ktoś zbliża się do jego boku.
Błagam, zamknijcie się. Proszę.
Nie był pewien, kto znajduje się wraz z nim w pomieszczeniu. Wiedział, że zna te głosy. Nie potrafił jednak przypasować ich do żadnej ludzkiej postaci, którą kojarzył. Może gdyby tak kurewsko nie bolało.
— Przepraszam. — odpowiedział mężczyzna. — Wydawało mi się, że w końcu się obudził.
Albert miał ochotę wykrzyczeć im, żeby przestali gadać. Brakowało mu jednak siły, żeby chociaż spróbować wydusić z siebie jakiekolwiek słowo.
— Obudził się. — stwierdziła szeptem kobieta. — Chyba podwinął mu się lekko opatrunek. Wezwiesz pielęgniarkę?
Pielęgniarkę? Nie chcę żadnych pielęgniarek.
— Już wzywam. — głos mężczyzny zdawał się jakby oddalać.
Speedo dziękował za ciszę, która zapadła. Wciąż czuł czyjąś obecność u swojego boku i dłoń, która delikatnie głaskała jego własną.
— Spokojnie, zaraz przestanie boleć. — domyślał się, że kobieta próbowała brzmieć kojąco. Niezbyt to jednak działało w tym przypadku.
Miał wrażenie, jakby powoli odpływał. Sen wydawał się opcją aż za bardzo kuszącą. Przynajmniej na chwilę pozwoli mu uciec od tego bólu, który rozrywał jegoczaszkę.
CZYTASZ
AMNESIA | blachary
FanfictionZdezorientowany Albert budzi się w szpitalu w otoczeniu swoich przyjaciół. Nie wie, jak trafił na szpitalne łóżko, a jeszcze większą zagadką okazuje się dla niego mężczyzna, który nagle przekroczył próg pomieszczenia. Dlaczego nieznajomy czule uśmie...