Rozdział 11

29 4 7
                                    

"You've got me nervous to speak
So I just won't say anything at all
I've got an urge to release
 And you keep tellin' me to hold on"

- The Neighbourhood, "Nervous"

WTEDY

Ostrożnie stawiam filiżankę cappuchino na talerzyku, a obok układam ciasteczko w kształcie gwiazdki - niezbyt dobre, jeśli mam być szczera, ale liczy się jako dodatek od firmy.

Felicity przygląda się moim ruchom i marszczy brwi.

- Hm, jakiś niewyraźny ten wzór.

- Nie bądź wredna, Jake go zrobił. Wiesz, że jeszcze się uczy.

- Jake to niezdarny duży dzieciak. Mam go dość.

Otwieram szeroko oczy i rozglądam się by być pewną, że nasz nowy pracownik tego nie usłyszał. 

- Felicity!

Unosi ręce w obronnym geście i robi mi miejsce bym mogła przejść z napojem, więc podążam do stolika zaraz przy kasie, uśmiecham się i stawiam cappuchno przed dziewczyną z laptopem i notatkami. Kiedy odchodzę i wracam za ladę, Felicity dalej tam jest.

Postanawiam zająć się zbiornikami z dodatkami do lodów i gofrów, skoro ruch dziś jest średni. Wiem, że po dwunastej możemy nie mieć na to czasu - zazwyczaj o tej porze przychodzą już rodzice z dzieciakami na coś słodkiego. Nakładam rękawiczki i wyciągam z lodówki świeże produkty które zaczynam rozkładać na blacie.

- Wiesz co? - odzywa się w końcu, a ja uśmiecham się bo wiedziałam, że długo nie wytrzyma. - Z tobą było inaczej. Łatwiej uczyć kogoś, kto chociaż próbuje nie oblewać się kawą co pół godziny. On jest po prostu...

- Jego ojciec pracuje na budowie, nic dziwnego że nie wie jak obsługiwać ekspres. Po prostu robi rodzicom na złość, na pewno długo tu nie zostanie.

- Aha, jasne - marudzi. - A skąd ty to niby wiesz? Pracuje tu od wczoraj, a ty już założyłaś mu teczkę?

Wywracam oczami. 

- Nie założyłam żadnej teczki, po prostu się mu przedstawiłam, a on coś tam wspomniał o tym. Nic wielkiego.

- Cóż, no to lepiej żeby układał cegły. Mam już dość swojej pracy, a robię teraz za dwóch. Ann miała wrócić po macierzyńskim, ale mówiłam ci, że to nie wypali. Teraz to aż za nią tęsknię.

Słucham jej jednym uchem, a drugim natychmiast wypuszczam te zbędne informacje. 

Felicity jest dla mnie naprawdę jedyną ciekawą osobą w tej robocie i tylko dzięki niej nie umarłam z nudów, ale zdecydowanie za bardzo przejmuje się rzeczami, które jej nie dotyczą. Uczy nowych, bo się na tym zna, to tyle. Wie doskonale, że może zwolnić się w każdej chwili, ale chyba jeszcze nie jest do końca pewna co zrobić potem. Studia oczywiście pozostają na jej radarze, ale dobrze żyje jej się z własnych pieniędzy i jeszcze mieszka z chłopakiem - kiedy pójdzie na uczelnię, będzie musiała się przenieść. To wcale nie aż tak daleko, ale przywykła do takiego życia, nie lubi być sama. Ja jestem pewna, że znalazłaby setki przyjaciół na studiach, choć sama jest raczej sceptyczna co do tej kwestii. 

Wsypuję do pojemnika kolorową posypkę i zamykam wieczko.

- Ale ciebie chyba lubi.

- Co? - odwracam się do niej. Felicity przekręca głowę na bok i patrzy na mnie tak, jakbym udawała, że nie wiem o czym mówi.

- No Jake. Lubi cię. 

- To chyba dobrze?

- Podobasz mu się.

Nothing To SaveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz