Gdy to powiedziałam odeszłam od niego. Szłam obok Monetów i niechcący uderzyłam któregoś z barku. Lecz nikt mnie nie zaczepił, pewnie teraz mają mnie za dziewczynę z depresją.
Wyszłam z budynku. Pokierowałam się w stronę cmentarza, znajdował się on blisko mojego domu. Szłam i płakałam, łzy leciały jak groszki, trzymałam w sobie krzyk rozpaczy. Kiedy doszłam do wyznaczonego miejsca usiadłam przy nagrobku mojej rodzicielki. Tam dopiero wybuchłam, miałam atak paniki, po jej śmierci zdarzyła mi się to. Zawsze wtedy myślałam o tym co by powiedziała gdyby żyła.
Wyciszyłam także telefon, aby nikt mi nie przeszkadzał.Siedziałam tam aż do godziny siedemnastej. Stwierdziłam że powinnam już iść, nie lubiłam chodzić jak było ciemno. Przed tym jak wstałam odciążyłam telefon i zobaczyłam ile mam nie odebranych połączeń, dwadzieścia od Colin'a, dwanaście od taty i osiem od nieznanego numeru. Wybrałam nieznany numer, przyłożyłem telefon do ucha. Po trzech sygnałach usłyszałam głos.
- Halo! Madelyn!? To ty? - Hailie, to była ona
- Czego tak wrzeszczysz? - usłyszałam głos Tony'ego w oddali
- Oh zamknij się, daj dziewczynce porozmawiać może czegoś się dowiemy - odezwał się kolejny głos, ten chyba należał do Dylan'a
- Tak to ja Hailie.
- Wszystko w porządku? Płakałaś? - dziewczyna cały czas się dopytywała, nawet nie zauważyłam ze stoję dalej w miejscu, wiec ruszyłam przed siebie
- Nie, nie płakałam - składałam, nienawidziłam kłamać
- Kłamiesz - powiedziała stanowczo - Powiedz mi gdzie jesteś? - martwiła się o mnie, pierwszy raz po śmierci mojej mamy ktoś az tak bardzo się o mnie martwił
- Właśnie wracam do domu.
- A gdzie byłaś? Martwiłam się o ciebie, nie dawałaś oznak życia. Czemu w ogóle uciekłaś? Przez to ze Tony cię pobił czy przez Colin'a?
- Przez... - nie dane było mi dokończyć ponieważ u Hailie usłyszałam kolejny głos, nie był on ani Tony'ego ani Dylan'a
- Co zrobił Tony?
- Vince. Ymmm Madelyn muszę kończyć pogadamy jutro.- i się rozłączyła.
Kiedy wróciłam do domu dostałam taki ochrzan od taty i Colin'a ze miałam wszystkiego i wszystkich dość. Wiec poszłam spać.
♔
Wstałam o tej porze co zawsze. Dzisiaj jednak nie zrobiłam śniadania. Nałożyłam tylko korektor, puder i pomadkę nawilżającą. Znowu czytałam. Wyszliśmy z domu o godzinie 7:30. Chciałam już być w szkole aby zobaczyć Hailie.
Kiedy byłam już blisko budynku zauważyłam jak Tony całował się z jakąś dziewczyną. Szybko odwróciłam głowę i weszłam do szkoły. Wszystkie pary oczu były skierowane na mnie. Czułam się nie komfortowo. Później nie zwracałam już na to uwagi, znalazłam Hailie wzrokiem i pociągnęła ją za nadgarstek do biblioteki.
Przywitałam się ze starszą panią. Ruszyłam na sam koniec pomieszczenia i usiadłyśmy przy jednym ze stolików.
- A wiec to co wczoraj słyszałaś było - nie dokończyłam bo dziewczyna mi przerwała
- Mój najstarszy brat chce cię zobaczyć - powiedziała szybko
- Słucham?
- Powiedział ze chce zobaczyć co Tony ci zrobił i jak wyglądasz. - tego się nie spodziewałam
- A kiedy dokładniej?
- Dzisiaj po szkole. Wrócisz z nami do domu. Twój tata o wszystkim wie. - ona wiedziała o moim ojcu i ze pracował dla jej braci, o matulu gorzej być nie mogło
- Dobrze. Ale wracając do tego co zaczęłam. - spojrzała mi prosto w oczy - Nie chciałam żeby tak wyszło, chciałam ci powiedzieć o mojej mamie gdy będę na to gotowa.
- Rozumiem. Ja tez będę musiała ci coś powiedzieć lecz narazie nie mam na to odwagi.
- A wiec powiemy sobie wszystko gdy będziemy gotowe.- stwierdziłam
- Dokładnie tak.
Potem rozmawiałyśmy o pierdołach. Z biblioteki wyszłyśmy dziesięć minut przed dzwonkiem na lekcje. Hailie poszła do Mony jej koleżanki. A ja postanowiłam pójść do klasy.
Minęły cztery lekcje. I rozpoczął się mój koszmar. Właśnie szlam korytarzem, a tu zza rogu wyskoczył mi jeden z bliźniaków, ten wytatuowany.
___________________________________
M.J.C
________________________________
CZYTASZ
Just Stop Already - Tony Monet -
FanfictionW prawie każdym filmie o nastolatkach jest zawsze nerd,kujon jak kto woli, ogólnie osoba której większość czasu zajmuje nauka. Macie tak ową w waszej szkole? Ponieważ ja owszem, a nawet kilka, w dodatku zaliczam się do ich grona.