ROZDZIAŁ 2

7.4K 548 44
                                    

Chloe

Wraz z Luną opuszczamy samochód mojego taty, a następnie obserwujemy, jak ten odjeżdża w stronę swojego biura. W końcu z ociąganiem przenoszę wzrok na okazały szkolny gmach, czując dziwny ścisk w brzuchu.

- Będzie dobrze – zapewnia mnie koleżanka. – Chodź, im szybciej dotrzemy do klasy, tym mniej ludzi będziemy mijać po drodze.

Dziewczyna rusza w stronę wejścia, a ja nie zwlekam, tylko robię to samo.

- Na szczęście trafiłaś do mojej klasy, więc od razu zapoznam cię z moimi znajomymi, a także podpowiem, kogo lepiej unikać – mówi cicho, prowadząc mnie w stronę metalowych szafek. – Na przerwie pójdziemy do administracji po kod do twojej szafki. Teraz będzie tam masa pierwszorocznych. Chcesz coś na razie zostawić w mojej? – pyta, zerkając na mnie z lekkim uśmiechem.

Poprawiam plecak na moim ramieniu, zastanawiając się nad jej propozycją.

- Może książki z ostatnich dwóch lekcji – decyduję ostatecznie. – Dziękuję – szepcze z wdzięcznością, gdy Luna odbiera ode mnie dwa cięższe podręczniki.

- Nie ma sprawy. Chodźmy, po drodze przedstawię ci pokrótce plan budynków.

***

- Biblioteka otwarta jest od szóstej rano, do siódmej wieczorem – informuje mnie Luna, pokazując zapierającą dech w piersiach bibliotekę, która zajmuje połowę piętra jednego ze skrzydeł budynku. – Za przynależność do kół naukowych czy czytelniczych dostaje się dodatkowe punkty, które rzutują później na ocenę końcową na świadectwie. Podobnie sprawa wygląda z sekcjami sportowymi – wyznaje, wskazując na łącznik między skrzydłem szkoły a stojącą tuż obok salą gimnastyczną. – Nasza szkoła szczyci się największą ilością absolwentów profilu sportowego, którzy otrzymali stypendium na najlepszych uczelniach w kraju, a także dostali się później do profesjonalnych drużyn. Ale przecież o tym wiesz, bo Lucas również miał to szczęście – dodaje z zawstydzeniem.

Tak, mój brat właśnie dlatego zdecydował się na szkołę średnią w mieście naszego ojca, a ten krok zaowocował upragnionym sukcesem w postaci stypendium, o którym właśnie mówi Luna.

- Nie mam zamiaru dołączać do jakiegokolwiek koła naukowego czy drużyny sportowej – mamroczę pod nosem. – Chcę po prostu przetrwać ten rok – powtarzam jak mantrę.

- Tak, na dodatek niezauważona – dopowiada, szturchając nie łokciem w bok. – Spróbuj chociaż udawać, że cieszysz się, że zostaniesz tu ze mną na dłużej niż dwa tygodnie wakacji – burczy z udawanym oburzeniem, a ja mimowolnie się uśmiecham.

- Wiesz, że nie muszę tego nawet udawać – rzucam na swoją obronę. – Lubię spędzać czas w twoim towarzystwie, ale... - urywam, nie chcąc wypowiadać na głos dalszych myśli.

- Wiem, to nadal boli – szepcze za mnie, a ja jedynie przytakuję skinieniem głowy. – Mam nadzieję, że z czasem uda mi się zmienić twoje nastawienie do tego miasta i ludzi – stwierdza z łagodnym uśmiechem. – A teraz chodź, poznasz Ala, Sarah i Sama.

***

Z prawdziwym uśmiechem na twarzy siedzę w ławeczce pomiędzy przyjaciółmi Luny, śmiejąc się z ich żartów i wakacyjnych przygód. Na szczęście żadne z nich nie pyta o moje przygody i domyślam się, że koleżanka opowiedziała wcześniej swoim znajomym co nieco na mój temat. Nie powiem, jestem wdzięczna za ten ruch.

Nagle drzwi klasy stają otworem, a do pomieszczenia wbiega trójka roześmianych chłopaków, na których widok wszyscy zaczynają krzyczeć i gwizdać, jakby witali gwiazdy czerwonego dywanu. Posyłam Lunie pytające spojrzenie.

Podwójny blef / poprzednio Podwójny zwód (Premiera 07.02.2024)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz