Rozdział 13: Odwiedziny

171 9 0
                                    

*POV David*

- ..operacja się powiodła.

Całą czwórką odetchnęliśmy z ulgą.

Po tym jak dostałem wiadomość od Milana o stanie brunetki wyszedłem z klubu pod pretekstem, że "jestem zmęczony".

- Dziewczyna jest w śpiączce - Dodał lekarz.

- A kiedy się wybudzi? - Dopytała Miley.

- To zależy tylko od tego kiedy będzie na tyle zregenerowana, żeby można było to zrobić.

Kiwnęliśmy głowami, chyba nikt nie chciał tego usłyszeć. A co jeśli się nie obudzi?

Po chwili ciszy lekarz dodał.

- Kula niestety została w ciele po postrzale i trzeba było ją usunąć jak i zaszyć ranę. Nie naruszyła żadnych narządów, a kości są całe. 

Lekarz skończył mówić i chciał odchodzić jednak głos Miley mu przeszkodził.

- Jest możliwość żeby do niej pójść?

- Na razie jest przenoszona do sali, jak będzie taka możliwość to ktoś zadzwoni do państwa. To tyle proszę być spokojnym. Co prawda dziewczyna nie jest w najlepszym stanie, a mógłbym rzec, że w prawie krytycznym, ale jest mała możliwość zgonu.

Pocieszające..

Niechętnie wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do swoich pojazdów.

- Chce ktoś coś że sklepu? - Zapytał Milan. - Jadę po kilka rzeczy to mogę też komuś coś wziąć.

- Ja nie, dziękuję. - Podziękowałem i skierowałem się do motoru zostawiając trójkę z tyłu.

Wsiadłem i pojechałem w przeciwnym kierunku do domu.

Dużo razy po trudnych sytuacjach w domu musiałem gdzieś uciec, tak jak teraz.

Po raz pierwszy było to po śmierci dziadka. Był dla mnie ważna osobą i na samom myśl o nim robi mi się przykro.  Zawsze właśnie w takich sytuacjach jechałem do niego i miałem u niego wsparcie, ale po jego śmierci moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. To on nauczył mnie takich prostych rzeczy jak na przykład jazda na rowerze czy pływanie gdy ojciec siedział w dokumentach i miał mnie gdzieś. Umarł na zawał serca kiedy miałem dwanaście lat. Do teraz pamiętam jak bez słowa wyszedłem z domu pod nieobecność matki. Ojciec nigdy się nie interesował tym gdzie i z kim jestem. Wtedy doszedłem tutaj pieszo, w dalszym ciągu nie wiem jak, a odkąd mam motor przyjeżdżam tutaj na nim. Tak jak teraz.

Mały domek nad oceanem. Dostałem go w spadku po dziadku.

Podjechałem motorem pod budynek i zaparkowałem blisko wejścia.

Sam domek był na podwyższeniu. Zbudowany z ciemnych desek.

Wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi. Wchodząc do środka zauważyłem, że przez ostatnią nieobecność trochę się tu nabrudziło.

Po wejściu widać białe i kremowe ściany. W małym przedsionku znajduje się krzesło, komoda, wieszaki na ubrania i zdjęcie. Zdjęcie rodzinne ze świąt kiedy miałem jedenaście lat. Wtedy nie wiedziałem, że za mniej niż rok jedna z najważniejszych mi osób umrze. Kiedy przechodziło się dalej widać było ciemną sofę i kilka regałów z książkami i kolejnymi rodzinnymi zdjęciami. Jeden z większych regałów oddzielał mały salonik od kuchni. Ona również nie należała do dużej. Trzy blaty, lodówka, zlew i mała kuchenka.  Drzwi obok wejścia prowadziły do małej łazienki, była w niej mała umywalka, toaleta i małych rozmiarów prysznic.

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz