❝OBLIVION❞

320 9 158
                                    

ALINA jak oparzona wybiegła z tunelu świecącego się na neonowo niebieski kolor, wprost do apartamentu, który na pierwszy rzut oka wyglądał dokładnie tak samo jak wcześniej. Dopiero po chwili jej spostrzegawcze oko dostrzegło, że wszystkie obrazy były namalowane tak jakby od tylnej strony. Ta specyficzna zasada tyczyła się również głowy ogromnego białego bawoła— teraz zamiast przedniej części jego ciała znajdował się jego tył.

W dodatku, panowała tu jakaś dziwna atmosfera. Przez okna wpadało światło o zimnym odcieniu, wzbudzającym niepokój. Wolała nawet nie wiedzieć, czy w tym miejscu gdzie się znajdują poza tym hotelem znajduje się coś jeszcze. Poniekąd kusiło ją, aby wyjrzeć przez okno, jednak po pierwsze, nie mieli na to czasu, a po drugie musiała skupić się na swoich priorytetach, czyli przejrzeniu planu ojca oraz spotkaniu ze swoim pierwszym "ja".

—Nie chcę tego więcej robić— skomentował roztrzęsiony Viktor.

—Uciekać przed apokalipsą?— zapytał Five, który wyszedł jako ostatni z rodzeństwa z tunelu.

—To nasza specjalność— stwierdził Diego z długim harpunem w dłoni, który zabrał z nad kominka w ostatnich sekundach istnienia wszechświata. W sumie, nawet dobrze przemyślał sprawę, w końcu trzeba się jakoś bronić.

—Coś tu jest nie tak— stwierdziła Allison, rozglądając się po pokoju.

—Ten sam pokój, tylko dosłownie od dupy strony— skomentowała humorystycznie Lila.

—A będzie jeszcze dziwniej— uprzedził śmiertelnie poważnym głosem Diego, patrząc wymownie na pozostałych.

Po jego słowach, do pokoju przez wciąż otwarty "portal" wparował zdyszany ojciec, który pospiesznie zamknął różowe drzwi i ciężko oddychając się o nie oparł.

—Nareszcie po drugiej stronie— wysapał siwobrody, powoli łapiąc oddech.

—Gdzie jest Klaus?— zapytał ojca roztrzęsiony Viktor.

—Robiłem, co mogłem, ale nie zdążył wejść. Został ostatnią ofiarą Kugelblitz— opowiedział poruszony.

A raczej udając poruszonego. Jego zachowanie nie umknęło uwadze przebiegłej czarnowłosej dziewczynie. Reginald mówił jej podczas kłótni, żeby zostawiła wszystko jemu, czyli można to zinterpretować jako, że ma plan. Owszem, nie wiedziała do końca co zaszło w apartamencie, gdy chwilę przed końcem świata zginął Luther, ani nie wie też w jaki dokładnie sposób umarł Klaus. Jednak intuicja podpowiadała jej, że ojciec zabił ich z zimną krwią.

To wszystko by się układało. Śmierć Luthera, osłabia psychicznie wrażliwą Sloane, czyli tak jakby na starcie mamy wykluczone dwie osoby. Jednak raczej nie chodziło mu konkretnie o zaatakowanie nieszkodzącej mu córki, więc to raczej  była drugorzędna kwestia. Za mało osób było za przejściem na określaną przez niego "drugą stronę", a i tak tu skończyli. Zapewne taki zamiar stał za śmiercią Luthera.

Potem rzekomo tragicznie zginął Klaus, z którym bardzo się zaprzyjaźnili. Lina nie znała Klausa zbyt dobrze, jednak zdołała mniej więcej ocenić, że nie należy do jakiś wybitnie inteligentnych jednostek i zapewne jest bardzo podatny na manipulacje. Być może ojciec bał się, że ten wariacki ćpun byłby w stanie go zdemaskować, gdyż dotychczas poznał go najlepiej, chociaż... Nie, za daleko wybiega. Po prostu, Klaus mógłby utrudniać mu misję oraz koncentrację. W końcu bez przerwy do niego podchodził i go zagadywał.

Doskonały ruch, Reginaldzie Hargreeves— pomyślała Lina, subtelnie przygryzając wargę.

—Był tuż za mną, gdy wszedłem do tunelu— oznajmił nieufnie Five.

❝ALINA❞- THE UMBRELLA ACADEMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz