Środek nocy. Jedyne źródło światła to latarki w dłoni. Przerażająca ciemność.
Łamanie się gałęzi pod butami. Dziwne przeczucia, że ktoś za wami idzie. Psycha potrafi siąść w takiej atmosferze grozy.Szliśmy przez gąszcz drzew i różnych innych roślin tak naprawdę nie wiedząc gdzie dokładnie jesteśmy. Już dawno zeszliśmy z wydeptanej ścieżki i teraz błądziliśmy sami w nieznanym kierunku, a telefony na nic nam się tutaj nie przydadzą, ponieważ nie ma zasięgu. Czyli jesteśmy w dupie.
- Czy teraz przyznasz mi rację, że sie zgubiłeś? - powiedziałem idąc za Thomasem, który bezskutecznie szukał drogi do opuszczonego budynku. - Idziemy już jakieś 20 minut i nie ma tu żadnej wydeptanej dróżki.
- Możesz przestać na mnie naciskać? Tylko troszeczkę się pogubiłem..- warknął pod nosem i uparcie szedł dalej. Z jego umiejętnością orientacji w terenie prędzej tu umrzemy niż znajdziemy cokolwiek.
Zniecierpliwiony, prawdopodobnie ciągłym chodzeniem w kółko, wyprzedziłem chłopaka, tak aby prowadzić. Poświeciłem latarką w trzy różne kierunki i wybrałem to, w którym prowadziła mnie intuicja. Ona raczej mnie nie zawiedzie.
Minęliśmy kilka większych drzew, aż nagle świecąc w jedno miejsce zauważyłem błysk. Tak jakby światło się odbijało od czegoś. I bingo.- Musisz popracować jeszcze nad swoją orientacją w terenie. Jest beznadziejna. - zwróciłem chłopakowi uwagę zatrzymując się dosłownie przed drzwiami upiornego domu. Opuszczonego, starego, upiornego domu. Dach na skraju wytrzymałości, sądzę że zawiałby trochę mocniejszy wiatr i by go nie było. Ściany popękane, w niektórych miejscach już się zrobiły dziury. Okna powybijane, pewnie przez jakieś bydło, które wcześniej się wcześniej tu kręciło.
Odeszliśmy budynek dookoła, obejrzeliśmy z każdej strony, dopiero po tym zdecydowaliśmy ze wejdziemy do środka.
- Ty obczajasz parter, ja pójdę na górę, a pozniej razem pójdziemy do piwnicy. - mruknąłem ze skupieniem otwierając drzwi.
Dom w środku wyglądał normalnie. O dziwo nic nie było zdemolowane. Wyglądał tak jakby ktoś kto tu mieszkał po prostu wyjechał i już nigdy nie wrócił. Pełno kurzu, pajęczyn.Skierowałem się od razu w stronę schodów na górę zostawiając Thomasowi cały dół do przejrzenia. Ostrożnie stawiałem kroki na drewnianej powierzchni, która skrzypiała pod moim ciężarem. Powoli przemieszczając się dotarłem na piętro, które również wyglądało na zadbane tylko bardzo zakurzone. Dostrzegłem cztery pomieszczenia. Prawdopodobnie trzy pokoje i łazienka.
Ze stoickim spokojem otworzyłem pierwsze drzwi, za którymi skrywał się dziecięcy pokoik. Małe łóżko przy oknie, szafa, biurko i regał z książkami. Na ścianach wisiały plakaty z zawodnikami chyba jakiejś drużyny koszykarskiej. Niewielki, ale jednak przestronny.
Przejrzałem wszystkie zakątki w poszukiwaniu czegoś ciekawego, jednak nic nie znalazłem. Tylko kurz, kurz i jeszcze raz kurz. Aż kichać mi się chce.
Następnym pomieszczeniem był gabinet. Na moje nieszczęście, jak wchodziłem do środka, nie zauważyłem wielkiej pajęczyny i w nią wszedłem, przez co zacząłem miotać się na wszystkie strony i próbować ją z siebie zdjąć.
- Jebane cholerstwo. - warknąłem do samego siebie otrzepując włosy. Ten pokój jednak wyglądał już inaczej niż wcześniejszy. Chaos, burdel i nieład jaki znajdował się w środku przyprawiał o dreszcze. Wszędzie porozrzucane jakieś kartki papieru, książki. Przewrócone na ziemię biurko. Pozrzucane obrazy ze ściany. Dosłownie jakby przeszło tornado.Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nic tu ciekawego nie ma. Jednak moje bystre oko wyłapało, że te kartki papieru na podłodze nie były puste.
Podniosłem jedną, aby zaspokoić swoją rządze ciekawości.- Co to kurwa jest..- mruknąłem biorąc kolejną kartkę i kolejną. Nie rozumiałem co to za rysunki, ale czułem że one do czegoś prowadzą. Że to nie są zwykłe bazgroły.
W pośpiechu pozbierałem wszystkie.Kolejne pomieszenia, tak jak to pierwsze, były mało ciekawe. Dlatego po ich sprawdzeniu tak samo jak wszedłem tak i zszedłem na dół.
- Thomas? - zapytałem oświetlając korytarz, nie wiedzą gdzie jest mój współpracownik. Słyszałem jakieś szmery, stąpanie po podłodze, ale nie za bardzo wiedziałem z której strony. - Jesteś tut...- urwałem słysząc huk na cały dom. Bez wahania skierowałem się w stronę kuchni, gdzie zastałem leżącego twarzą do podłogi chłopaka. Już wiadomo co tak jebnęło.
Ciemno włosy podniósł się do pozycji siedzącej z jękiem i trzymając za nos. Umieściłem światło latarki w miejsce, gdzie się potknął. Deska była wypchnięta na zewnątrz. Tak jakby ktoś tam coś ukrył i chciał, żeby nie zostało znalezione.
Po raz kolejny dzisiaj moja ciekawości była silniejsza, niż jakakolwiek inna z moich cech. Przykucnąłem i odgiąłem kawałek drewna do końca, aby pod nim ukazał mi się... srebrny pendrive.
Kiedy go podniosłem zauważyłem, że z drugiej strony ma starty napis i widać niestety tylko literę "P" i liczbę trzy.- Haha, jednak coś znalazłem. - uśmiechnął się Thomas, chociaż było widać po jego twarzy, że chyba mocno przywalił o parkiet, bo się delikatnie skrzywił. - Wygląda na to, że ty również nie próżnowałeś tam na górze. - pokazał palcem na kartki w mojej dłoni.
- Znalazłem tylko te rysunki, ale nie da się z nich nic wyczytać. Przynajmniej na obecną chwilę. - powiedziałem podając mu papiery, żeby przejrzał. Moja intuicja podzieliła się właśnie na dwie części. Jedna podpowiada mi, żeby nic stąd nie brać. Druga zaś, żeby sprawdzić co się kryje na tym pendrive'ie oraz rozczytać tajemnicze bazgroły.
Oczywiście, że wybiorę drugą opcję. Nie byłbym sobą gdybym przegapił taką okazję.
- Nie było tu nic wiecej? - zapytałem, wstając na równe nogi, a chłopak powtórzył za mną ten ruch.
- Same pustki. - odpowiedział jakby załamany, że nic więcej tutaj nie ma.
Nie oczekiwałem czegoś super w takim miejscu, ale dobrze że chociaż tyle mamy i nie jechaliśmy 30 km od miasta po nic. Może i to niewiele ale zawsze coś.- Dobra, podzielmy się. - zaproponowałem. - Ja wezmę pendrive'a, ty rysunki.
- Nie ma takiej opcji, bierzemy to co znaleźliśmy. - zaprotestował stanowczo Thomas. Raczej chciał powiedzieć "bierzemy to o co się potknęliśmy", ale te uwagę zostawiłem dla siebie. Nie będę aż takim chamem.
Wyższy wyciągnął do mnie swoją dłoń i czekał cierpliwie, abym oddał mu jego zdobycz.- Niech Ci będzie, ale jeżeli cokolwiek na nim będzie, daj mi od razu znać. - westchnąłem zwracając mu małe urządzenie. Obym tylko tego nie żałował.
CZYTASZ
Journey For The Truth
AventuraTajemnice. Sekrety. Każda osoba na świecie je posiada. Niektóre wychodzą na światło dzienne i nigdy nie zostają zapomniane. Inne są ulotne i nie warte uwagi. Lecz te które odkryłem, sprawiły, że moje życie oraz postrzeganie świata zmieniło się o 180...