To myśl o nim tak na mnie działa

75 7 2
                                    

Już mija miesiąc od przybycia Sullych.W tym czasie trochę się zmieniło.Neteyam bardzo zbliżył się do mnie i jest moim przyjacielem, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę i mówimy sobie wszystko, nawet jeśli to totalna głupota.Bardzo dobrze się z nim dogaduję.Moja mama pogodziła się z Neytiri i przekonała się do nowych.Relacja Tsireyi i Lo'aka coraz bardziej się rozwija, powiedziałabym nawet że bardziej niż moja z Neteyamem.Oprócz tego poznałam bliżej Kiri i Tuk.Starsza jest wsumie w swoim świecie i rzadko udaje mi się z nią spędzić czas natomiast młodszą bardzo polubiłam i jest dla mnie jak siostra.Z Jake'iem i Neytiri też miałam okazję porozmawiać i chyba mnie polubili.Każdą wolną chwilę spędzam z ich rodziną.Być może to głupie ale czuję się jak członek ich rodziny.Zawsze serdecznie nastawieni, mili, służą pomocą, nie to co moja rodzina gdzie mam wrażenie, że nie lubi mnie nikt oprócz Tsireyi i może taty.

Dzisiejszego dnia od razu po wstaniu udałam się na plażę, żeby trochę połowić.Lubię łowić ale nie robię tego często przez to, że zajmuje się tym Aonung z kolegami których nienawidzę a oni też nie lubią mnie.Niejednokrotnie byłam przez nich wyśmiewana i wyzywana na co mój brat tylko i wyłącznie reagował śmiechem albo nawet dodawał coś od siebie.Myślicie że uszło im to na sucho?No cóż mylicie się, bo nigdy nie pozostawałam im dłużna.Oczywiście nie tego mnie uczyli rodzice ale wiedziałam, że nie chce być popychadłem.Następywała wymiana zdań, z umiarem żeby nie zniżać się do ich poziomu.Zazwyczaj kilka słów zmiatało ich z planszy i zaczęło brakować im argumentów.

Gdy tak łowiłam i rozmyślałam podbiegła do mnie mała, niska istotka jaką była Tuk.

-Siemka!-Powiedziałam przytulając ją.

-Heeeej-Odpowiedziała wskakując mi na ręce.

-Co tam u ciebie?Jest dość wcześnie, myślałam że dzieci śpią o takich godzinach.-Powiedziałam uśmiechając się do niej.

-Jakoś tak się przebudziłam a jak cię zobaczyłam to już w ogóle nie chciało mi się spać i przybiegłam tutaj.

-Łowiłaś kiedyś?-

-Tylko włócznią, mieliśmy małe rzeczki w lesie więc większego sprzętu nie potrzebowaliśmy.

-A chcesz spróbować?-Zapytałam na co mała od razu ucieszyła się i szybko znalazła się spowrotem na piasku.

Tuk była bardzo mądrą dziewczynką i szybko się uczyła nowych rzeczy, więc żadnym zdziwieniem dla mnie nie było to, że za pierwszym razem złapała w sieć aż 15 ryb.Mała była bardzo ucieszona tym faktem z resztą ja też.Nagle z naszej euforii wyrwał nas Neteyam, który chciał nas przestraszyć i niestety ale mu to wyszło.

-Aaaaa!!!

-Na wszech matkę czy ciebie powaliło do reszty?!

-Żałujcie, że nie widzicie waszych min hahahhaaha!-Odpowiedział śmiejąc się z nas.

-A jakbyśmy zawału dostały to co wtedy?

-Nie dostałybyście no bez przesady.

-Ciesz sie, że tak sie nie stało.-Odpowiedziałam mu odwracając się w drugą stronę, obrażona oczywiście, bo nie lubiłam jak ktokolwiek mnie straszył.Nawet nie zdąrzyłam odwrócić się żeby zobaczyć czy nadal za mną stoi a ten postukał mnie w ramię żebym na nieho spojrzała.Gdy to zrobiłam trzymał w ręce pięknego kwiatka, nawet nie wiem skąd go wytrzasnął.

-Przepraszam i proszę o wybaczenie.-Powiedział klęcząc i mówiąc sarkastycznie ale jednak poważnym głosem.

-Ty to jednak jesteś dziwny...-Powiedziałam śmiejąc się.

-Dobra dobra tak na serio-zaczął mówić uśmiechając się do mnie i powoli wstając-to przepraszam, nie powinienem aż tak cię straszyć...

-I mnie też!-Odezwała się Tuk.

~𝓨𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓸𝓷 𝓶𝓮~ᴀᴠᴀᴛᴀʀ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz