36

49 4 14
                                    


Wiktor:

Od tygodnia Beniamin strasznie źle się czuję po chemi. Postanowiłem że zostanie w domu a nie ze mną w bazie.

Żeby nie zostawiać go samego w domu to zatrudniłem opiekuna. Zauważyłem że Benio dobrze dogaduje się z Maćkiem.

Jednak dwa dni temu musiałem go zwolnić. Ktoś doniósł że Maciek zostawił Benia samego w domu.

Choć on temu zaprzecza. Od dwóch dni Beniem opiekuje się Arek. Na początku wszystko było okej. Ale zauważyłem że Benio nie lubi Arka wręcz się go boi.

Jednak po paru dnia zacząłem zauważać siniaki na ciele Beniamina. Choć on twierdzi że się uderzył.

Postanowiłem zamontować kamery w domu żeby móc zobaczyć czy Arek krzywdzi Benia. A po drugie żeby mieć dowody na Arka jak zgłoszę to na policję.

Niestety dzisiaj też pracowałem i to do 21:00 mam nadzieję że Arek niczego złe nie zrobi mojemu Benisiowi.

Udałem się do salonu gdzie siedział Beniamin. Siedział skulony na kanapie ale przecież zawsze oglądał telewizję.

Podszedłem do niego i usiadłem obok niego po czym go przytuliłem.

W-Benio
B-Tak
W-Ja będę się powoli zbierał za chwilę będzie tu Arek
B-Wiktor proszę nie Idź!
W-Benio ale ja muszę, Obiecuje że jak wrócę to porobimy to co będziesz chciał
B-Okej-powiedział smutnym głosem

W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Pewnie był to Arek. Wstałem z kanapy i poszedłem mu otworzyć.

Are-Dzień Dobry
W-Dzień dobry i do widzenia

Benio:

Wiktor wyszedł i wiedziałem że zaraz się zacznie dramat. Arek spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem.

Are-Wynoś mi się z tąd!
B-Ju-Już

Wstałem z kanapy i pobiegłem do sypialni po czym rzuciłem się na łóżko. Czułem jak łzy napływają mi do oczu.

Po chwili usłyszałem ponowny dzwonek do drzwi. Pewnie przyszli jego równie walnięci koledzy.

Tylko jeden z nich Kamil mi pomagał. Okazało się że to mój zespół uratował życie jego młodszego brata.

Wziąłem telefon do ręki i włączyłem grę którą nie dawno sobie pobrałem. Pograłem jakieś dziesięć minut po czym odłożyłem telefon na szafkę po czym.

Położyłem się i zamknąłem oczy. Po chwili zasnąłem jednak nie dane było mi długo spać bo ci głupole mnie obudzili.

Are-Rozbieraj się
B-Co?
Are-No robieraj się już!

Tak jak chcieli rozebrałem się. Po chwili zaczęli bić mnie po całym ciele a ja tylko broniłem się przed ciosami.

Gdy przestali dwóch chwyciło mnie za ręce i zaciągnęli mnie do łazienki. Następnie wrzucili do wanny i puścili lodowatą wodę.

Zacząłem krzyczeć i próbowałem wyjść ale oni z powrotem wrzucili mnie do wanny. Stwierdziłem że to nie ma sensu i przestałem się ruszać,

Poczułem że mi słabo i po chwili zemdlałem. Jedyne co pamiętam to głosy chłopaków.

Ma-Ty on chyba jest nieprzytomny
Are-Dobra zostawmy go zaraz pewnie się ocknie

Odzyskałem przytomność po pięciu minutach i zauważyłem że leże w łóżku. Spojrzałem pod kołdrę i dalej byłem nagi.

Pomyślałem że to Kamil przyniósł mnie tutaj i położył do łóżka. Po chwili jednak chłopcy wrócili do mnie.

Zerwali ze mnie kołdrę po czym związali mi nogi i ręce a następnie zakneblowali usta. Po zaciągnęli mnie do samochodu i wrzucili do bagażnika samochodu.

Po chwili wsiedli do środka i samochód ruszył. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut.
Zatrzymaliśmy się w jakimś lesie.

Wyciągnęli mnie z bagażnika i porzucili w lesie. Po chwili odjechali a ja zostałem sam. Czułem jak łzy spływają mi po policzkach.

Chciałem jak najszybciej zobaczyć Wiktora. Nie mogłem się ruszyć ponieważ tak mocno mnie związali że nie mogłem rozluźnić więzów.

Po dłuższej chwili podjechał samochód, zatrzymał się obok mnie a z nie wysiadło małżeństwo po sześćdziesiątce. Podeszli do mnie a mężczyzna klęknął obok mnie.

Ka-Marysia dzwoń na pogotowie ten mężczyzna został pobity!
Ma-Już dzwonie

Mężczyzna rozwiązał mnie i zdjął mi taśmę z ust. Następnie razem z żoną zaprowadzili do swojego samochodu.

Okryli mnie swoim kurtkami. Kobieta kucnęła przede mną i położyła rękę na moim kolanie.

Ma-Karetka za chwilę będzie.
Ka-Jak ty masz w ogóle na imię chłopcze
B-Be-Benio
Ka-Benio coś mówi mi to imię?
Ma-Może Beniamin Vick
Ka-Tak, to Pana zespół ostatnio przywiózł mnie do szpitala
B-Tak

Po chwili usłyszeliśmy sygnał karetki. Okazało się że to przyjechał zespół mojego narzeczonego. Po chwili podeszli do nas a Wiktor się bardzo zdziwił.

W-Benio!
B-Wiktor!

Wiktor:

Podszedłem do Benia i Wziąłem na ręce i zaniosłem do karetki. Następnie położyłem na noszach.

Zbadałem go a następnie przykryłem go kocem termicznym. Ruszyliśmy do szpitala. Po dotarciu na miejsce Beniamina wzięła Doktor Górska.

Poleciałem do bazy szybko się przebrać a następnie wróciłem do szpitala i poszedłem do sali gdzie leżał mój narzeczony. Była tam akurat Górska.

W-I co z nim
Be-Na szczęście nie doszło do obrażeń wewnętrznych, jest poobijany po prostu
W-To dobrze
Be-Ale musi zostać na obserwacji
W-Dobrze

Beata wyszła z sali i zostaliśmy sami. Beniamin spojrzał na mnie po czym złapał mnie za rękę.

B-Wiktor?
W-Tak?
B-Mógłbyś usiąść obok mnie
W-Jasne

Usiadłem obok Beniamina na łóżku a on mocno przytulił się do mnie. Zacząłem głaskać go po głowie.

Po dziesięciu minutach zauważyłem że Benio zasnął. Delikatnie położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą.

Postanowiłem z nim trochę zostać. Jednak po dłuższej chwili sam zasnąłem.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że rozdział się spodoba (:
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Pa pa


Czy to miłość? Beniamin x WiktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz