Supermarket

3.9K 26 11
                                    

W samochodzie mama powiedziała, że oczywiście przestaliśmy się bawić w niemowlaka, ale smoczek mi się przyda. Chociażby po to, żebym mógł tłumić potencjalny stres. A to trzeba przyznać - smoczek uspokaja, można powiedzieć, że jego działanie jest wręcz magiczne. Na słowa mamy się lekko uśmiechnąłem, nie chcąc pokazywać w pełni mojego zadowolenia. No co! Kto miał smoczek w buzi, ten wie jaka to frajda. 

    Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w markecie. Cały czas byliśmy na drugim końcu miasta w stosunku do naszego miejsca zamieszkania, więc postanowiłem zadać pewne pytanie:

-Mamoo, czy mogę wzięć smoka do buzi na czas zakupów?

-Ty tak serio? No nie zabronię ci przecież… Widzę, że co jak co, ale smoczki, to ty lubisz… - powiedziała powoli ściszając głos

-Czyli…? - czekałem na rozwój sytuacji

-No masz, rozpakuj. - podała mi opakowanie

Wyciągnąłem smoka, dokładnie go obejrzałem i włożyłem do buzi. Ssanie wyglądało zupełnie inaczej niż w przypadku dziecięcych smoczków. W tym przypadku kauczukowa część sięgała do końca podniebienia. Kurczowo trzymając “mojego nowego kolegę” w buzi wyszedłem z samochodu. Nie wstydziłem się, bo wiedziałem, że na pewno nikogo tutaj nie spotkam, a produkt, z którego korzystam jest w końcu medyczny, także nie można się do niczego przyczepić.

    Owszem, niektórzy ludzie robili dziwną miną na mój widok, ale gdy tylko spojrzałem takim osobom w oczy, od razu odwracali wzrok. Po akcji w galerii handlowej nie takie rzeczy mi straszne! Mama kupowała różne rzeczy do jedzenia. Chciałem kupić moje ulubione ciasteczka, ale nie mogłem ich znaleźć na półce. Poszedłem, więc do pani wykładającej towar, aby dowiedzieć się o dostępności tych pyszności. Sprzedawczyni była starszą, jak się okazało, bardzo sympatyczną kobietą. Przywitała mnie szerokim uśmiechem i powiedziała:

-Co tam, słodziaku? 

Trochę się zarumieniłem, ale wyjąłem smoczka z buzi i powiedziałem o co chodzi. Niestety okazało się, że moje ulubione ciasteczka się wyprzedały. Na szczęście nie zostały wycofane ze sprzedaży, czego się obawiałem. Gdy już podziękowałem, pani dodała:

-Nie ma za co słonko, wkładaj dydy z powrotem do buźki i wracaj do mamy. 

Oczywiście, chwilę po zdaniu wypowiedzianym przez przesympatyczną panią, biały Nuk MedicPro był już przeze mnie ssany, a ja obróciłem się i pobiegłem do mamy. Tak, jak się okazało do koszyka wsadziła już wszystko, czego potrzebowaliśmy, więc poszliśmy do kasy, zapłaciliśmy i udaliśmy się samochodem w stronę naszego miejsca zamieszkania

    Po powrocie do domu, mama zsunęła moje spodenki i oceniła stan suchości pieluszki. Nadawała się do zmiany. Mama odchyliła również tył pampersa. Na szczęście było czysto. O tym nie wspomniałem! Pan doktor, w trakcie wizyty, powiedział, że z siuśkami jest i będzie problem, ale jeśli chodzi o kupkę, to powinienem powoli zacząć odczuwać parcie. Bardzo mnie to ucieszyło, bo mimowolna dwójka wśród ludzi przyprawia o trochę stresu. Dla mnie i dla nich. Wracając. Przyszedł czas na przetestowanie grubszej pieluchy Super Seni. Wprawdzie zostało jeszcze trochę pieluszek Trio, ale mama postanowiła, że zobaczymy jak sprawuje się ta, o najwyższym poziomie chłonności. Zużyty, ciężki pampers powędrował do kosza, a na moją, świeżutką, nasączoną oliwką pupę został założony nowy, pachnący (pieluchy Seni mają charakterystyczny zapach) pampers. Nowa pieluszka była grubsza, nie była to porażająca różnica, ale złączenie kolan było jeszcze trudniejsze, niż wcześniej. Ciekawe co będzie, gdy będzie jeszcze napęcznięta… Kolejną warstwą były oczywiście chroniące, przed wyciekiem plastikowe majtki, później spodenki i byłem gotowy na wieczorną część dnia… 

Zapalenie Pęcherza 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz