"Życie pełne wygód w domowym cieple to marnowanie swojego prawdziwego potencjału."
Był słoneczny jesienny dzień. Dookoła wirowały suche liście a w powietrzu czuć było lekką woń rozkładu.Ciepłe promienie słońca przeświecały przez liście drzew tworząc na przydomowym drewnianym,wysokim ogrodzeniu jasne łaty. Na jednej z nich siedział gruby rudo-biały kocur i grzejąc futro z zamyśleniem wpatrywał się w las.
-Hej myślicielu! Co tam!
Kocur aż podskoczył gdy zza jego pleców odezwał się silny i figlarny głos.W jego zielonych oczach zamigotało zaskoczenie.
-Ach, to ty Peggy.-miauknął z wyraźną ulgą gdy odwracając się zobaczył znajomy pysk.-Skacz tutaj do mnie i siadaj.
Na równo przystrzyżonym ogrodowym trawniku stała mała łaciata kotka i rozbawiona wpatrywała się dużymi bursztynowymi oczami w przyjaciela.Po chwili przykucnęła, skoczyła i wylądowała na płocie.
-Przestraszyłam cię, co?-zaśmiała się
Kocur zamruczał. -Myślałem. Gdybym nie myślał od razu bym usłyszał że idziesz.
Peggy pokręciła głową z dezaprobatą.-Ty zawsze myślisz. Co niby widzisz w tych drzewach?-wychyliła się, komicznie wyciągając głowę.-Nic tam nie ma a ty wpatrujesz się w nie godzinami!
Kocur z uśmiechem poruszył ramionami. Uwielbiał myśleć.Nic nie robić tylko myśleć.Zastanawiać się nad zmianami pór roku,wszelkimi zwierzętami i sensem jedzenia kociej karmy chociaż sam był jej wielbicielem. Myślenie było dla niego świetną rozrywką i przyjemnością, ale wolał nie tłumaczyć tego pełnej energii kotce.Raczej by nie zrozumiała. Dlatego zamiast rozpocząć długi wywód miauknął tylko: "no cóż..."
Peggy też nie rozważała tego tematu dłużej tylko od razu przeszła do głównego celu jej zjawienia się.
-Bolek, mam genialny plan.
Bolek zastrzygł uszami.-Już się boję.
Kotka tylko przewróciła oczami i kontynuowała:
-Mam genialny plan jak ruszyć cię z miejsca na tym płocie i przeżyć wspaniałą przygodę.Mam plan jak zrobić coś o czym nie myślał nigdy żaden kot z tego osiedla...nawet Martins.Mam plan jak...
-Do sedna,do sedna Peggy.
-Dobra. Mam plan aby... Pójść na granicę z klanami!
-ŻE JAK?!!!
Bolek zjeżył sierść i skoczył na równe łapy.
-To niebezpieczne i głupie!-zawołał-Te koty poszatkują nas jeśli postawimy choć włosek na ich terytorium!
Kotka wyzywająco zmrużyła oczy.Też się podniosła.
-Wierzysz w plotki że klany jedzą koty domowe?
-Wierzę że są bardzo terytorialne i dobrze walczą.
-A więc jesteś cykor?
-Nie! Jestem odpowiedzialnym i inteligentnym kotem!-warknął-Mówię ci że to bardzo niebezpieczne!
Peggy uśmiechnęła się chytrze i zeskoczyła za ogrodzenie.Lądując wzbiła w powietrze chmurę zeschłych liści.
-To idę sama jeśli się boisz-mruknęła i ruszyła w stronę odległego lasu.
-Nie zrobisz tego-w głosie kocura można było usłyszeć strach.
-A żebyś wiedział że zrobię.
Bolek westchnął ciężko. Wiedział co powinien zrobić ale i tak uważał że jego przyjaciółce kompletnie odbiło.Zeskoczył więc z płotu i ruszył za kotką.
-A jednak idziesz.-zaśmiała się gdy ją dogonił.- chcesz mi udowodnić że się nie boisz?
-Chcę ci udowodnić jaka to głupota.
CZYTASZ
Prawdziwe Oblicze Pieszczocha
FantasyBolek jest miłym i sympatycznym pieszczochem dotychczas spokojnie mieszkającym w domu swoich dwunożnych. Śpi ile chce, wychodzi gdzie chce,korzysta ze wszystkich wygód, ma pod dostatkiem jedzenia...właściwie nic nie musi robić. Pewnego dnia jednak w...