-Tam są dzieci! Zabijacie dzieci!?
-Zabrać ich!
-Tam są rodziny! Pokolenia! To dom setek ludzi!
-Zamknijcie ich do cholery! - Doszło do szarpaniny, Grace najbardziej walczyła, wpierdoliła trzem i została zakuta, po czym zabrana, nie dali im szansy, aby porozmawiać z ludem, aby ich bezpiecznie ewakuować...Varian leżał w skrzydle szpitalnym, tępy, niczym warzywo.
Był w stabilnym stanie, ale nie wiedzieli co mu jest, uznali że to coś z avatarem, i bez niego nic nie zrobią.Wiec co uznała nasza grupa bohaterów? Znów spróbują pogadać z draniem Selfridge, coś to dało?
Tak, mogli wrócić do wioski, spróbować jakoś ich przekonać do uciekł, zanim nastąpi katastrofa, nie chcieli, oczywiscie że nie chcieli! Dlaczego by mieli chcecie opuścić swój dom i pozwolić go zniszczyć?
Nikt tego nie chce..
Grace znalazła ciało Variana, zajmowali się nm, a jednak...-Jak z nim?- Moat u boku leżącego avatar popatrzyła się na nią pełna zmartwienia.
-Nie wiem... Jest słaby, bardzo.
-Czy on jest przebudzony cały czas?
-Tak, ciągle, oddycha, nie że śpi, czy jego drugie ciało... Również?
-Tak... Dlatego się boimy...-Moat zamoczyła zwinięte liście w zimnej wodzie i przetarła czoło leżącego.-Nie umrze?
-Nie wiem... Co tam się dzieje?-Spojrzały na bok, doszło do walki.
Obie wybiegły do części wspólnej gdzie Jake i Tsu'tey wdali się w walkę. Grace oczywiście chciała złapać Jake, ale Moat ja powstrzymała i odstawiła na bok. Nie była w końcu członkiem klanu, tylko obcym co się pałęta i nie miała głosu.-Co tu się dzieje!?
-Jest zdrajcą! Zdradzili nas! Wiedzieli o wszystkim! -Tsu'tey wykrzyczał, wrzeszczał i wskazywał na stojącego przed nim Jake, był wściekły i rozgoryczony, zraniony.
Grace otworzyła szeroko oczy i złapała się za głowę niedowierzającą.Wrzeszczeli na siebie jeszcze chwilę, zanim Jake został znokautowany a Grace związana, byli zdrajcami.
A co zrobili z Varianem? Zostawili pod opieką Moat, później go osądzą, to była zdrada, której się nie wybacza.
CZYTASZ
Soul Dream- Avatar
Ficção CientíficaVarian uciekł, uciekł od problemów swojego życia. Nie do innego kraju, miasta, ale na inną planetę...