Rozdział 19

218 2 1
                                    

Wreszcie nadeszła środa. Wczoraj rodzice Percy'ego wyjechali i został tylko Nate, który postanowił skrócić swój pobyt tylko do czwartku.

Mojego chłopaka bardzo to cieszyła, a mi natomiast nie było tak do szczęścia. Polubiłam Nathaniela i przyzwyczaiłam się do jego obecności.

- Jaki dziś jest piękne popołudnie, a jutro będzie jeszcze piękniejsze. - Powiedział cały w skowronkach Percy.

- Nie sądzisz, że jesteś strasznie wredny? Nie do końca przepadam za twoją rodziną, ale mimo wszystko to jest rodzina.

- Gdybyś znała ich tyle ile znam ich ja to byś tak nie mówiła. Zresztą sama wiesz jak ciężkie było tych parę dni gdy oni u nas byli. - Puściłam jego gadanie mimo uszu.

- Dobra rusz tyłek i wracajmy do domu, jestem zmęczona.

Po tych słowach wyszliśmy z biura i wróciliśmy do domu gdzie razem z Nathaniel'em zjedliśmy obiad po czym starszy brat oznajmił, że musi jechać coś załatwić.

Zostałam więc sama z młodszym bratem, który pomógł mi posprzątać brudne naczynia po czym oznajmił, że idzie się przespać.

Znowu więc zostałam sama z czego w sumie się cieszyłam bo, potrzebowałam chwili odpoczynku i samotności. Udałam się na górę przebrać w coś, wygodniejszego, a później rozsiadłam się wygodnie na kanapie, z moją ulubioną książką.

Jakieś 10 minut później rozległ się dzwonek do drzwi. Niepocieszona odłożyłam książkę i poszłam je otworzyć.

W momencie gdy zobaczyłam kto w nich stoi chciałam je zatrzasnąć i zamknąć na cztery spusty jednak z moich planów wyszło jedno wielki gówno, ponieważ mężczyzna zablokował je nogą.

Rzuciłam się do ucieczki po drodzę rzucając za siebie wazonem.

Mimo moich starań on był szybszy i zanim zdążyłam wbiec po schodach złapał mnie za rękę i popchnął na ścianę.

W tamtej chwili spojrzałam w pełne wściekłości i pożądania oczy Jack'a. W dwóch krokach znowu znalazł się przy mnie, a ja zapomniałam o wszystkim czego się nauczyłam na lekcjach samoobrony i jedynie niezdarnie podjęłam próbę wyrwania się, ale on już przycisnął mnie do ściany tak jak robił to wiele razy. Nie miałam jak się ruszyć.

Przez głowę szybko przebiegła mi nieśmiała, ale racjonalna myśl.

Przecież w domu jest Nate.

Modliłam się całą sobą by jeszcze nie spał zaczęłam więc krzyczeć jednak nie na wiele się to zdało bo, mężczyzna momentalnie zakrył mi usta.

- Nie drzyj się i tak nikt ci nie pomoże.

To, że zakrył mi usta zaskutkowało tym, że słabiej trzymał moje ręce. Wyrwałam więc jedną z nich i chwyciłam stojący obok gliniany półmisek, którym uderzyłam go w głowę.

Skończyło się to tym, że na chwilę mnie puścił, a ja chwyciłam mój ukochany ceramiczny wazon i zaczęłam biec w kierunku schodów jednak gdy za sobą usłyszałam kroki mężczyzny zatrzymałam się i wycelowałam wazonem w drzwi pokoju, w którym znajdował się Nate. Niestety miałam gorszego cela niż najebana baba z wesela i trafiłam w ścianę obok.

- Z każdym naszym spotkaniem jesteś coraz głupsza. - Powiedziała znów przyciskając mnie do ściany.

Zła wiadomość była taka, że wszystko czym mogłam rzucać leżało już potłuczone na podłodze, a Nate wciąż nie dawał znaku życia, co oznaczało moją porażkę, za którą przyjdziemy mi zapłacić bardzo wysoką cenę.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz