6. Opiekunka na Medal

10.2K 278 196
                                    

POV: REESEPHINE VALENTINE

Kiedy do moich oczu dotarło bardzo jasne światło zaklnęłam.

-Reese, słowa i to już! - skarciła mnie moja matka. -Możesz mi powiedzieć co oznacza, że jest godzina dwunasta a ty nadal śpisz? Miałaś mi pomóc zanim przyjadą Brugent'owie! -dostałam swoją własną poduszką na co mocno się skrzywiłam.

-Mam ich dość. Pewnie znowu przewrócą nasz dom do góry nogami. Daj mi jeszcze trochę odpłynąć w piękny świat, w którym nie istnieją. - wypowiedziałam rozmarzonym głosem, kiedy moja mama spojrzała na mnie karcącym wzrokiem, choć byłam pewna, że sama nie jest ucieszona z powodu odwiedzin mojej rodziny.

Przyjście w odwiedziny do czyjegoś domu i ustawianie wszystkich do pionu? To nie straszne mojej strasznej ciotce! Za każdym razem kiedy nas odwiedzają wtyka wszędzie swoje palce. Ostatnim razem dosłownie przemeblowała nam kuchnię bo uznała, że moja mama źle ją skonstruowała. Miałam jej serdecznie dosyć a szczególnie jej piskliwej córki, która była definicją niczego. Typowa pusta lalka, która już w wieku piętnastu lat zrobiła sobie cycki u nowego kochanka jej matki. Do tego ten mały uroczy diabełek. Ale i tak to ja zawsze byłam ta najgorsza.

Dwa dni temu dostałyśmy super nowinkę, a mianowicie, że przejeżdża do nas na tydzień, bo ma być jakiś pokaz mody w naszym mieście, na którym ona koniecznie musi być. Dziś mijały te dwa dni i próbowałam oszukać przeznaczenie leżąc cały dzień w łóżku.

Jednak po kilku próbach końcowo wstałam i spojrzałam w lustro, przecierając oczy oraz kierując się w stronę prysznica. Pora zmyć resztki godności i wysłuchiwać przez następny tydzień jaka to ja jestem okropna. Po drodze usłyszałam dźwięk telefonu a na wyświetlaczu profil Aleksandra. Ostatnio trochę pisaliśmy. No może nie nazwałabym tego pisaniem a wiecznym dogryzaniem sobie.

Ale z jakiegoś powodu te przekomarzanki sprawiały mi radość i uśmiech w ciągu dnia.

Dlatego z przyjemnością wzięłam telefon do ręki.

Dupek: Dostaliśmy zaproszenie dzisiaj na kolację z jakąś twoją rodziną. Mam się bać?

Ty: Na twoim miejscu zaczęłabym się już pakować i wyjeżdżać póki możesz, a Tracy cię nie dopadnie.

Dupek: Jest, aż tak źle?

Ty: I jeszcze gorzej. Jeśli nie chcesz zepsuć sobie wieczoru radzę ci uciekać.

Dupek: No co ty królewno, nie przepuściłbym okazji, aby się z tobą zobaczyć.

Ty: W takim razie powodzenia z leczeniem traumy;)

W końcu jednak odłożyłam telefon i zaczęłam się szykować na kolejne przedstawienie. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego zawsze kiedy chcę, aby czas płynął wolno, płynie tak szybko? Nawet się nie obróciłam i już musiałam szczerzyć się do mojej ciotki, która nawet się nie ukrywając, mocno skrzywiła swoją twarz na mój widok.

-Cześć, ciociu. - wypowiedziałam udawanie miło.

-O matko! Reesephine, to ty? Ale ci się przytyło. Wyglądasz jakbyś nie mogła oderwać się od jedzenia.

Dzięki moja kochana ciociu.

Zapamiętam to sobie.

Dlaczego nie ma teraz taty przy mnie? Dogryzł by tej suce. Tylko mojej mamie zależy, aby w rodzinie nas nie obgadywała i uważa, że więzi rodzinne są potrzebne. Tylko prawda jest w tym, że to nie jest rodzina. To pierdoleni skurwiele, z którymi z niewiadomych przyczyn byłam spokrewniona.

My WomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz