Rozdział 20

217 1 4
                                    

- Percy wstawaj musimy za niedługo jechać. - Powiedziałam potrząsając mężczyzną.

- Jeszcze chwila. - Wymamrotał przewracając się na brzuch.

- Kochanie proszę cię wstań. - Powiedziałam nachylając się nad nim, co okazało się niezbyt mądre.

Mężczyzna momentalnie pociągnął mnie na łóżko i nade mną zawisł.

- Uważaj bo zniszczysz mi fryzurę!

- Wczoraj nie narzekałaś.

- Wczoraj nigdzie już nie wychodziłam.

- Kruszynko proszę daj nam jeszcze chwilę. - Powiedział całując mnie i przenosząc dłonie pod moją koszulkę.

- Nie no ty sobie chyba żartujesz. Rusz tyłek i mnie nie wkurzaj, po za tym moja mama już jest. Mam ci przypomnieć po, co tu przyjechaliśmy.

- Na wakacje? - Zapytał podnoszą jedną brew wyżej niż drugą.

- Nie, przyjechaliśmy by znaleźć budynek pod nowy oddział firmy. A teraz wstawaj. - Powiedziałam schodząc z łóżka i podchodząc do szafy by wybrać ubranie.

Tego dnia postawiłam na białe garniturowe spodnie i bluzkę, której rękawy były zrobione z ozdobnej siateczki. Założyłam jeszcze białe szpilki i zeszłam na dół gdzie zastałam moją mamę.

- Dzień dobry. - Przywitałam się.

- Cześć kochanie, ślicznie wyglądasz. - Powiedziała unosząc wzrok znad gazety.

- Dziękuję. - Powiedziałam biorąc kubek z kawą i siadając obok. - Jak było u cioci?

- Jak zawsze miło, a jak u was?

- Też było miło. - Powiedziałam czerwieniąc się. Po schodach akurat zszedł Percy próbując zawiązać krawat. - Nie widziałeś się dziś z grzebieniem?

- Nie, nie widziałem, a ty widziałaś się z książką dobrego wychowania? - Mężczyzna stanął przed lustrem wciąż próbując zawiązać krawat.

- Daj pomogę ci. - Powiedziałam podchodząc i sprawnie zawiązując jego krawat.

- Dziękuję kruszyno. - Powiedział całując mnie w czoło i odchodząc do łazienki.

- Będziesz się spotykać z Sofii? - Zapytała mama.

- Nie, jest teraz z tatą w jakiś górach w Norwegii. A Mel z Matt'em wyjechali na Bali.

- U to szkoda.

- Kierowca napisał, że już jest. - Wszedł i przerwał nam Percy.

Chwyciłam torebkę i okulary przeciwsłoneczne po czym przyjęłam ramię mężczyzny i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do eleganckiego samochodu przypominającego limuzynę, w którym siedzieli już Lily, Holly, Trevor i paru innych bliskich współpracowników Percy'ego.

Gdy zajęliśmy nasze miejsca brunet przyciągnął mnie do siebie i położył dłoń na moim udzie. Zerknęłam przez okno i zobaczyłam za nami jeszcze jeden identyczny samochód.

Przez całą drogę rozmawiałam z siedzącymi obok nas Lily i Trevorem, Percy natomiast wydawał się nieobecny i uporczywie sprawdzał coś, na telefonie.

Nie lubiłam większości ludzi z firmy Percy'ego, ale akurat jego najbliżsi współpracownicy mi nie przeszkadzali, jak raz brunet podniósł na nich głos i zagroził zwolnieniem jeśli nie będą mnie szanować to dali sobie spokój i naprawdę zaczęli się starać bym ich polubiła.

Droga do Los Angeles minęła mi dosyć szybko. Na miejscu mieliśmy sporo budynków do obejrzenia, na początku wszyscy byli w dobrych humorach, ale gdy po ponad połowie ja i cała reszta damskiej reprezentacji tej delegacji nie wyraziłyśmy nawet trochę pochlebnej opinii o żadnym z budynków, mężczyźni zaczęli się denerwować. Nie martwiło mnie to, wiedziałam, że Percy nie kupi żadnego z tych budynków jeśli ja nie wyrażę na to zgody. Za bardzo mnie kochał nie pozwoli by w tak spozoru błahej sprawie byłabym nie zadowolona.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz