WRZESIEŃ
Organizowanie ślubu nie należało do najłatwiejszych. Scarlett siedziała po uszy w pracy, a w dodatku mieli z Billem oglądać parę miejsc, w których potencjalnie mają wziąć ślub. Oczywiście, że Scarlett chciała wziąć ślub i Bill był bardzo pomocny ale miała wrażenie, że ma za dużo na głowie. Nawet podczas lunchu miała przed sobą coś związanego z jej pracą.
— Uwierzysz, że mam dość tego ślubu? — zapytała Scarlett gdy kelner przyniósł jej lunch — Mam mieć w listopadzie pierwsze przymiarki sukni, której nie mam! Mam za dużo na głowie. Jasne, odwiedziłam parę salonów, ale żadna mi się nie podobała. Jak mam w ogóle wybrać suknię ślubną?
— Okej, spokojnie. — powiedziała Shey — Wszystko się ułoży. Znam jeszcze parę salonów w okolicy, możemy je odwiedzić, a poza tym... Jane Aldrin może Ci zrobić suknię na miarę jaką tylko będziesz chciała. — dodała.
— To całkiem dobry pomysł. — przyznała Scarlett — Jak Twoja książka?
— Planują ją wydać w grudniu, a ja teraz siedzę po uszy w zmianach, które mam wprowadzić. — powiedziała Shey — Fred... jest rok szkolny, nie mają tak dużo klientów więc zbytnio nie mają nic do roboty, Fred upiera się by spędzać ze mną każdą chwilę, szczególnie tę w którą pracuję, a George tęskni za Heather i pierwszy tydzień wrześnie nie wychodził z pokoju.
— Ja znowu mam na odwrót. Bill i ja siedziemy po uszy zatopieni w robocie. Przychodzimy do domu i pracujemy dalej. Nie pytaj mnie kiedy ostatnio się wyluzowaliśmy, albo chociaż zjedliśmy razem kolację, wyszli gdzieś... bo to było chyba w sierpniu. — powiedziała Scarlett.
Po lunchu z Shey Scarlett wróciła do pracy. Miała wrażenie, że wszystko w swoim dziale robi sama. A w dodatku wiele osób zaczęło udawać się na zwolnienia więc biegała czasem od departamentu do departamentu żeby uzyskać czyiś podpis.
— Przepraszam, Percy, mógłbyś mi się podpisać? — zapytała Scarlett wchodzą do jego biura. Dochodziła już dziewiąta. Percy siedział w swoim biurku otoczony papierami, piórami, widocznie był zły i wyglądał jakby miał się zaraz załamać.
— Tak, już pewnie. — powiedział nieco zachrypnięty.
— W porządku? — zapytała mrużąc oczy.
— Tak, tak pewnie... — wymamrotał składając podpis.
— Nie brzmisz dobrze. — powiedziała.
— Bo jestem chory. Jedna z asystent Scrimgeoura przyszła chora i mnie zaraziła. — powiedział Percy.
— Mam eliksir pieprzowy w torebce. Chcesz? — zapytała.
— Tak, proszę. Na Pokątnej już nie było. — powiedział Percy. Scarlett wróciła do swojego biura i wróciła do Percy'ego z eliksirem pieprzowym — Dziękuję.
— Nie ma za co. — powiedziała Scarlett — Powinieneś już iść do domu i to wyleżeć.
— Tak, tak, wiem, ale... te asystentki, które Scrimgeour zatrudnił są do niczego. Nie rozumieją moich poleceń i, i tak wszystko robię sam. Wszystkie departamenty to teraz zupełny chaos. — powiedział Percy — Nie mówię, że wolałem Knota, ale... wtedy panował jakiś porządek.
— Nie przemyślałem sobie niczego ostatnio? — zapytała.
— Scarlett. To zdecydowanie za szybko, moja rodzina wciąż chowa urazę. Jestem tego pewien. — powiedział Percy.
— Na nic nie naciskam. — powiedziała — Muszę wracać do mojej pracy. A ty idź do domu.
— Jeszcze pięć minut i będę się zbierał. — powiedział Percy — Czy mój ojciec...
— Poszedł do domu dwie godziny temu. — powiedziała.
— No tak. — odparł Percy wrzucając swoje rzeczy do nesesera.
Scarlett weszła do domu kilka minut po pierwszej. Bill już spał w ich sypialni więc szybko do niego dołączyła. Bill przebudził się gdy kładła się obok niego i przyciągnął ją do siebie. Scarlett położyła głowę na jego klatce piersiowej.
***
Scarlett nie podobało się żadne miejsce, które odwiedzili. Każde bylo piękne, ale nie w stylu Scarlett. Ona nie chciała wielkiego ślubu w jakimś zamku. Ona chciała skromny ślub gdzie uczci wspólne życie z Billem.
— No więc kolejna klapa. — powiedział Bill gdy deportowali się przed Norę — Nie przejmuj się, mamy jeszcze czas.
— Czas? Bill, jeśli chcemy wziąć ślub w lipcu trzeba będzie rozesłać zaproszenia. — powiedziała Scarlett.
— Nie panikuj. Będzie dobrze.
— Bill, kochanie, Scarlett ma rację. Nie macie tyle czasu jak ci się wydaje. — powiedziała.
— Nic mi się nie podoba. Wszystko jest takie... za dużo wszystkiego. Te wszystkie panie myślą, że chcę ślub jak z bajki gdy ja chcę po prostu mały, uroczy ślub na dworze, gdzie wszyscy będą się dobrze bawić. — powiedziała Scarlett. Od wakacji miała znacznie lepszy kontakt z mamą Billa.
— Szukanie miejsca jest tak samo ślubne jak szukanie sukni ślubnej. — przyznała Molly — Mówisz, że zależy Ci żeby był na dworze?
— Tak. Niczego bardziej nie pragnę...
— Możecie się pobrać w naszym ogrodzie. — powiedziała Molly — Jest dużo miejsca. Można rozłożyć namiot.
— Na Merlina! To świetny pomysł. — powiedziała Scarlett — Co sądzisz Bill?
— Jeśli tobie pasuje to mi też. Ogród da się przyozdobić jak tylko chcesz i nie będzie jeszcze więcej wydatków. — powiedział Bill.
— Naprawdę pani dziękuję. — powiedziała Scarlett.
Scarlett poczuła się trochę lżej na myśl, że nie musi się martwić miejscem gdzie się pobiorą, ale wciąż wiele przed nią. To dopiero pierwsza rzecz z długiej listy spraw, które muszą zrobić przed ślubem.
— Wieczór panieński i kawalerski będziecie organizowali? — zapytała Molly.
— Tak, Bill będzie z braćmi, a ja z dziewczynami, tak będzie najlepiej. — powiedziała Scarlett — Muszę zrobić listę gości. Nie wiem czy przyjdą moi rodzice... nie wiem ile osób mam zaprosić...
CZYTASZ
The Night We Met | Bill Weasley
ФанфикScarlett wiedziała co to znaczy strata swojego ukochanego, dlatego od tej pory uważała i bardzo się zmieniła. Po czasie jednak dochodziła do wniosków, że ona i jej były były narzeczony są bardzo się spieszyli a jej ona pokochała długowłosego rudziel...